Producent "Nasze matki, nasi ojcowie": przykro mi, że zraniłem Polaków
- Naszym błędem było, że nie poradziliśmy się historyków z Polski. Zaniedbaliśmy to - mówi w rozmowie z "Polską The Times" Nico Hofmann, producent kontrowersyjnego serialu.
2013-06-28, 11:08
Zrealizowany przez drugi program niemieckiej telewizji publicznej, trzyczęściowy film "Nasze matki, nasi ojcowie" pokazuje II wojnę światową przez pryzmat losów pięciorga młodych mieszkańców Berlina. Akcja serialu zaczyna się w przeddzień ataku III Rzeszy na ZSRR, a kończy kapitulacją Niemiec w 1945 roku. Oburzenie polskiej opinii publicznej wzbudziło przedstawienie przez twórców filmu żołnierzy Armii Krajowej jako zagorzałych antysemitów. Jeden z bohaterów filmu, Żyd Viktor, uciekając przed hitlerowcami, trafia do oddziału AK w okupowanej przez Niemców Polsce, gdzie jest świadkiem antysemickich wybryków żołnierzy polskiego podziemia.
II wojna światowa: serwis specjalny portalu PolskieRadio.pl >>>
- Głęboko wstrząsnęła mną reakcja Polaków na ten film. Liczyłem się z każdą możliwą reakcją w Niemczech, ale absolutnie nie przewidziałem reakcji strony polskiej, tym bardziej, że Polska jest mi bliska - mówi w rozmowie z "Polską The Times" Nico Hofmann. - Naszym błędem było, że nie poradziliśmy się tu historyków z Polski, bo wówczas moglibyśmy wiele zmienić jeszcze w montażu - pięcioma, sześcioma ujęciami mogliśmy zmienić nawet najtrudniejsze sekwencje. (…) Zawiniliśmy, i jest to dla mnie nauczka. Bardzo mi przykro, że zraniłem ludzi - podkreślił reżyser serialu "Nasze matki, nasi ojcowie".
Zobacz galerię - Dzień na zdjęciach >>>
REKLAMA
"Polska The Times"/aj
REKLAMA