Prezydent Boliwii: nie potrzebujemy ambasady USA
Evo Morales jako prowokację potraktował przymusowe lądowanie jego samolotu w Wiedniu, po tym jak kilka europejskich państw uznało, że na jego pokładzie leci Edward Snowden.
2013-07-05, 10:23
Posłuchaj
- Mamy swoją godność, suwerenność. Bez Stanów Zjednoczonych jesteśmy lepsi politycznie i demokratycznie - powiedział w czwartek prezydent Boliwii Evo Morales, cytowany przez AFP.
- Nie potrzebujemy ambasady Stanów Zjednoczonych. Nie potrzebujemy jej jako pretekstu do współpracy i stosunków dyplomatycznych, które opierają się na konspiracji w kraju i za granicą. Moje ręce nie zadrżą przed zamknięciem amerykańskiej ambasady - grzmiał Morales.
Ostrzeżenie nadeszło, gdy lewicowi przywódcy państw Ameryki Południowej poparli Moralesa na czwartkowym szczycie państw zrzeszonych w Unii Narodów Południowoamerykańskich.
Przywódcy 12 państw wyrazili oburzenie faktem, że władze Francji, Hiszpanii, Portugalii i Włoch nie zezwoliły na lądowanie powracającego z Rosji do Boliwii samolotu z Moralesem na pokładzie.
Po kilkunastogodzinnym postoju władze w Madrycie ostatecznie wydały pozwolenie na przelot maszyny prezydenta Boliwii.
Blokowanie przelotu miało związek z podejrzeniem, że na pokładzie może się znajdować informatyk Edward Snowden, który ujawnił program inwigilacji elektronicznej PRISM, prowadzony przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego.
30-letni Amerykanin wystąpił - na razie bezskutecznie - o azyl polityczny w wielu państwach. Na razie najprawdopodobniej wciąż przebywa w strefie tranzytowej na moskiewskim lotnisku Szeremietiewo, dokąd przyleciał 23 czerwca z Hongkongu.
REKLAMA
REKLAMA