Krzykacz, który ogłosił narodziny dziecka Kate i Williama jest oszustem?
Tony Appleton przyznał, że nikt nie prosił go o tę usługę, ale jako że jest rojalistą i kocha rodzinę królewską, po prostu nie mógł się powstrzymać.
2013-07-26, 10:13
Posłuchaj
Pierwszy potomek księżnej Kate i księcia Williama przyszedł na świat w poniedziałek o godz. 16.24 lokalnego czasu (godz. 17.24 polskiego czasu). Informację o narodzinach chłopca - księcia Cambridge George'a Alexandera Louisa - ogłosił zgromadzonym przed szpitalem dziennikarzom, mieszkańcom Londynu i turystom wystrojony herold, zwany też krzykaczem miejskim. Według starej brytyjskiej tradycji, to właśnie londyński krzykacz miejski oficjalnie ogłasza królewskie narodziny.
Okazuje się jednak, że mężczyzna, który w poniedziałek wykrzyczał wiadomość o narodzinach syna księżnej Kate nie ma nic wspólnego z brytyjskim dworem. W rozmowie z "Daily Mail" Tony Appleton przyznał, że nikt nie prosił go o tę usługę, ale jako że jest rojalistą i kocha rodzinę królewską, po prostu nie mógł się powstrzymać.
Dziecko Kate i Williama - czytaj więcej
Appleton jest co prawda krzykaczem miejskim, ale w dużo mniejszym mieście - 37-tys. podlondyńskim Romford. Dorabia sobie do emerytury wznosząc toasty na weselach, chrzcinach i bar micwach. Gdy tylko usłyszał w mediach, że księżna Kate urodziła dziecko, natychmiast założył swój reprezentacyjny strój, złapał taksówkę i stawił się przed szpitalem. Przez nikogo nie niepokojony, obwieścił światu długo oczekiwaną wiadomość, spotykając się z entuzjazmem zgromadzonych na miejscu gapiów i wielkim zainteresowaniem dziennikarzy.
"Daily Mail" nie wyjaśnia, co w tym czasie robił właściwy krzykacz miejski...
We wtorek wieczorem para książęca i mały książę opuścili szpital St Mary's w Londynie i pojechali odpoczywać do Pałacu Kensington. W środę z wizytą do podlondyńskiej rezydencji udała się królowa Elżbieta II, która po raz pierwszy zobaczyła swojego prawnuka. Spotkanie trwało 30 minut.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, kk
REKLAMA
REKLAMA