Eksperci o katastrofie w Hiszpanii: splot okoliczności
Zakręt nie miał systemu automatycznego hamowania – to wyjątek w całej sieci kolejowej kraju. Pasażerowie zamiast siedzieć w fotelach, stali przy drzwiach, bo pociąg zbliżał się do miasta.
2013-07-27, 14:00
Posłuchaj
Katastrofa kolejowa w Hiszpanii, w której zginęło 78 osób a 178 zostało rannych, była tragicznym splotem okoliczności - przekonują eksperci.
Zakręt, na którym doszło do tragedii jest jedynym odcinkiem sieci ekspresowych linii kolejowych, gdzie nie ma automatycznego systemu hamowania. Linia z Madrytu do Galicji zaliczana jest jedną z najnowszych. Została oddana do użytkowania w czasie kryzysu i - zdaniem ekspertów - niestety ma wady.
Sieć linii dla pociągów ekspresowych liczy w Hiszpanii prawie 3 tys. km. Ma zainstalowany system czujników, które sprawdzają prędkość pociągu, a jeśli ten jedzie za szybko, automatycznie go wyhamowują. Jedynym miejscem, gdzie nie zainstalowano tego systemu jest ośmiokilometrowy odcinek pod Santiago de Compostela. Maszynista musi sam zmniejszyć prędkość wagonów z 220 do 80 km/h. - Jeśli system byłby zainstalowany, to nie mówilibyśmy dzisiaj o katastrofie - podkreśla Angel Maura, inżynier kolejnictwa.
Eksperci zwracają też uwagę, że trasa z Madrytu do Galicji nie jest podłączona do prądu i pociągi jeżdżą tu napędzane ropą. To przez nią spłonął wagon z pasażerami. Ekspres wjeżdżał już w rogatki miasta, wiele osób zamiast siedzieć w fotelach, stało w drzwiach wagonów. I dlatego - podkreślają specjaliści - większość z nich nie przeżyła siły uderzenia.
REKLAMA
IAR//agkm
Katastrofa kolejowa w Hiszpanii
Katastrofa pociągu w Hiszpanii. To nie zamach, a nadmierna prędkość >>>
Katastrofa w Hiszpanii: reakcje pielgrzymów z Santiago de Comopostela >>>
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA