USA nie wstrzymują pomocy dla Egiptu

2013-07-27, 19:15

USA nie wstrzymują pomocy dla Egiptu
Starcia w Egipcie.Foto: PAP/EPA/MOHAMMED SABER

Mimo coraz liczniejszych w USA głosów za wstrzymaniem pomocy dla Egiptu po obaleniu przez armię prezydenta Mohammeda Mursiego, administracja prezydenta Baracka Obamy wciąż odmawia tej decyzji. Za utrzymaniem pomocy przemawiają argumenty polityczno-ekonomiczne.

Administracja powołuje się także na względy bezpieczeństwa narodowego.
W czwartek uciekła się do legalistycznej sofistyki oświadczając, że "nie jest prawnie zobowiązana" do określenia, czy przewrót w Egipcie jest wojskowym zamachem stanu. Chociaż demokratycznie wybrany Mursi został usunięty przez armię i obserwatorzy na całym świecie są zgodni, że to oznacza pucz, Waszyngton stwierdził, że nie wypowiada się w kwestii, czy doszło do puczu, czy też nie.
Oficjalne przyznanie tego zmusiłoby władze USA do wstrzymania pomocy dla Egiptu na mocy ustawy o pomocy zagranicznej. Ustawa zabrania pomocy, gdy w kraju, który ją otrzymuje, dochodzi do władzy wojsko po obaleniu demokratycznie wybranego rządu.
Administracja amerykańska argumentuje, że cofnięcie pomocy doprowadziłoby do jeszcze większej destabilizacji w Egipcie, co nie leży w interesie narodowym USA.
Egipt jest największym po Izraelu odbiorcą amerykańskiej pomocy wojskowej. Corocznie otrzymuje od USA 1,3 mld dolarów na potrzeby armii i kilkaset milionów pomocy gospodarczej.
Przypominając o tym, coraz więcej komentatorów wyraża opinię, że generałowie, którzy przejęli rządy po obaleniu Mursiego, nic sobie nie robią z nalegań Waszyngtonu, aby liczyć się z konstytucją, nie stosować przemocy wobec opozycji i uznać Bractwo Muzułmańskie za partnera, z którym zawiera się porozumienie, a nie zwalcza się go siłą.
"Jakiekolwiek wpływy polityczne mogły mieć USA w Egipcie dzięki swej pomocy, zostały one roztrwonione, kiedy Kair zdał sobie sprawę, że może zawsze liczyć na pieniądze, niezależnie od swego zachowania" - napisał w tygodniku "Forbes" konserwatywny publicysta Doug Bandow.
Jego zdaniem także pomoc ekonomiczna dla Egiptu wywołuje skutek przeciwny do zamierzonego, gdyż "podtrzymuje tylko nieskuteczną i błędną politykę gospodarczą rządu" w Kairze i zwalania go z konieczności przeprowadzania reform rynkowych.
Znani eksperci, jak m.in. Robert Kagan, krytykują administrację Obamy za to, że nie zastosowała dotąd nacisku na egipskich wojskowych w postaci wstrzymania pomocy militarnej.
Nawet popierający pucz wojskowy "Wall Street Journal" przyznał, że generałowie "wytyczyli <mapę drogową> w kierunku nowej konstytucji w sekrecie, bez konsultacji z opozycją (liberalną) przeciw Mursiemu".
Dokładna liczba zabitych nie jest znana. Egipskie ministerstwo zdrowia poinformowało, że w strzelaninie zginęło 20 osób a 177 zostało rannych, natomiast lekarze Bractwa raportują, że ofiar śmiertelnych było 5 razy więcej.

Tymczasem szef MSW Mohamed Ibrahim poinformował, że obalony prezydent Mohamed Mursi trafi do tego samego więzienia, w którym przebywa poprzedni prezydent Hosni Mubarak.

- Mamy prawo do pokazania światu, że Egipcjanie mogą wybrać swojego prezydenta, parlament i stworzyć Konstytucję. Żadna siła wojskowa nie ma prawa, by jednego dnia nagle zdecydować o tym, kto rządzi - mówił polityk Bractwa Muzułmańskiego Mohammed al-Beltaji.

pp/IAR/PAP

Starcia w Egipcie - czytaj więcej

Galeria: dzień na zdjęciach >>>

''

Polecane

Wróć do strony głównej