Doradca Obamy: nie ma dowodów, że za atak odpowiada Assad
Bliski współpracownik prezydenta USA Baracka Obamy przyznał, że na winę syryjskiego reżimu za atak chemiczny z 21 sierpnia "wskazuje zdrowy rozsądek".
2013-09-09, 07:11
Posłuchaj
Amerykański Kongres zajmie się sprawą Syrii. Relacja Jana Pachlowskiego (IAR) 
Dodaj do playlisty
W rozmowie z telewizją  CNN szef sztabu Białego Domu Denis McDonough poparł ideę  "ukierunkowanej, ograniczonej, konsekwentnej akcji" militarnej na rzecz  pozbawienia syryjskiego prezydenta Baszara el-Assada możliwości dalszego  dokonywania ataków z użyciem broni chemicznej.          
 Barack Obama stara się obecnie o uzyskanie zgody  Kongresu na użycie siły wobec Syrii, ale zarówno kongresmeni, jak i całe  amerykańskie społeczeństwo są w tej sprawie podzieleni.          
   WOJNA W SYRII - zobacz serwis specjalny>>>   
 Według  McDonougha, nie ma "niepodważalnych, wykluczających wszelkie wątpliwości  dowodów", że atak chemiczny był dziełem syryjskiego reżimu. - Zdrowy rozsądek wskazuje, że jest on za to  odpowiedzialny. Powinien być pociągnięty do odpowiedzialności - dodał.         
 
Assad: nie ma dowodów, że użyłem broni chemicznej w Damaszku>>>
Atak na przedmieściach Damaszku
Powołując się na informacje wywiadu władze USA podały, że w ataku chemicznym pod Damaszkiem 21 sierpnia użyto sarinu, co spowodowało śmierć 1429 ludzi, w tym 426 dzieci. Syryjscy rebelianci twierdzą, że atak zorganizował reżim prezydenta Baszara el-Assada. Ten jednak zaprzecza .
Prezydent USA oświadczył, że Stany Zjednoczone są gotowe do interwencji w Syrii . Jednocześnie Obama podkreślił, że chce uzyskać zgodę Kongresu na taką operację. Z kolei Assad powiedział, że "Syria jest zdolna stawić czoło każdej agresji z zewnątrz" .
Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, wojna domowa w Syrii pochłonęła w sumie ponad 110 tys. ofiar śmiertelnych. Spośród nich co najmniej 40,1 tys. to cywile.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP, kk