Protest w Warszawie. Tysiące przed Ministerstwem Skarbu
Około 2 tysięcy związkowców wyposażonych w syreny, petardy i gwizdki demonstruje przed Ministerstwem Skarbu w Warszawie.
2013-09-11, 14:10
Posłuchaj
Protestujący domagają się m.in. obniżenie wieku emerytalnego i podniesienia płacy minimalnej. Pikieta rozpoczęła się punktualnie w południe.
Związkowcy reprezentują przemysł metalowy, chemiczny gazownictwo i górnictwo. Przyjechali z całej Polski. Razem, ale każdy pod swoim sztandarem protestują członkowie Solidarności i OPZZ. Chcą dialogu społecznego. Oczekują, że rząd wysłucha ich postulatów, dotyczących rezygnacji z elastycznego czasu pracy czy odstąpienia od zatrudniania na tzw. umowy śmieciowe.
Protestujący nie przyjechali z pustymi rękami - mają petycję. Przekażą ją przedstawicielowi ministra skarbu na zakończenie pikiety.
Związkowcy zbierają się przed resortami: skarbu państwa, pracy i polityki społecznej, transportu, gospodarki, zdrowia, spraw wewnętrznych, rolnictwa i sprawiedliwości. W południe osiem pikiet oficjalnie rozpoczęło Ogólnopolskie Dni Protestu przeciwko polityce rządu.
Według zapowiedzi organizatorów, przed każdym z ministerstw ma się zgromadzić 2-3 tys. osób, przed godz. 12 przed większością z nich było po kilkaset osób. Pikiety mają potrwać do godz. 13.30, po czym ich uczestnicy przemaszerują przed Sejm, gdzie powstaje już miasteczko namiotowe związkowców.
REKLAMA
Scenariusz wszystkich pikiet jest podobny: mają się one rozpocząć od wystąpień związkowców, w których poinformują, z jakimi postulatami przyjechali do Warszawy, następnie żądania demonstrantów mają być przekazane w formie petycji w każdym z pikietowanych resortów.
- W większości są to znane postulaty, wielokrotnie przez nas artykułowane. Tu zbieramy je jednak w dokumenty na piśmie po to, żeby pan premier wiedział, po co przyjeżdżamy do Warszawy, bo słyszeliśmy jak mówił gdzieś, że nie wie i słyszał, że jedziemy obalić rząd - powiedział wiceprzewodniczący OPZZ Andrzej Radzikowski.
Szef Solidarności Piotr Duda mówił rano w radiowej Jedynce, że miejsce protestu jest symboliczne. W Sejmie powstaje bowiem "złe prawo uderzające w polskich pracowników", a odrzucane są tam rozwiązania proponowane przez związkowców - w tym o płacy minimalnej. OPZZ zapowiada spokojne i merytoryczne, ale głośne manifestacje.
REKLAMA
W środę i w kolejnych trzech dniach w Warszawie zostanie zorganizowanych 17 manifestacji. Mieszkańcy stolicy muszą się liczyć z utrudnieniami w komunikacji. Przez kilka najbliższych godzin nie będzie można przejechać: Alejami Ujazdowskimi, Miodową, Krakowskim Przedmieściem, Nowym Światem, a także w okolicach Sejmu i Placu Trzech Krzyży.
Jan Bury z PSL o protestach związkowców: rozmowy powinny się toczyć przy stole, a nie na ulicy.
REKLAMA
Najbardziej gorąco może być w sobotę. Na ten dzień zapowiedziano zorganizowanie marszu gwiaździstego.
Związkowcy zarzucają rządowi, że nie liczy się z ludźmi pracy i wprowadza bardzo niekorzystne dla nich rozwiązania. Wśród nich wymieniają wprowadzenie elastycznego czasu pracy i wydłużenie wieku emerytalnego. Związkowcy twierdzą także, że premier Donald Tusk nie chce z nimi współpracować.
Władze szacują, że w sobotnim marszu może wziąć udział nawet 100 tysięcy związkowców.
Sejm nie będzie się odgradzał od obywateli - zadeklarowała marszałek Sejmu Ewa Kopacz, zapewniając, że w trakcie związkowych protestów wokół budynku parlamentu nie staną barierki.
Z kolei związkowcy zapowiadają, że protesty w stolicy będą spokojne. Ludzie nie przyjadą do Warszawy, by palić opony, będą walczyć o lepsze rządzenie - zadeklarował przewodniczący OPZZ Jan Guz po z Ewą Kopacz.
REKLAMA
pp/IAR/PAP
REKLAMA