Stocznia Gdańska. Jak jej pomóc?
Potrzeba 180 milionów. Ukraiński właściciel może wyłożyć 80 milionów. Czy rząd dołoży resztę? O przyszłości Stoczni Gdańskiej dyskutowali właściciel Stoczni Siergiej Taruta i minister skarbu państwa Wojciech Karpiński. W mediacjach uczestniczył Lech Wałęsa.
2013-11-06, 20:27
Będzie nowy plan dotyczący ratowania Stoczni Gdańsk - to konkluzja środowego spotkania. Mniejszościowy udziałowiec Stoczni - Agencja Rozwoju Przemysłu przedstawiła kilka pomysłów dla zakładu. Szczegółów nie ujawniono.
Natomiast główny właściciel Gdańsk Shipyard Group do końca listopada ma doszlifować biznesplan. Obecny strona polska uważa jednak ten termin za nierealny.
W rozmowach ostatniej szansy mediował były prezydent Lech Wałęsa, który przez wiele lat pracował w Stoczni.
Ukraiński właściciel ocenia, że stoczni potrzeba 180 milionów, by odzyskała rentowność i była w stanie funkcjonować. Siergiej Taruta gotowy jest wyłożyć 80 milionów. Tymczasem miesiąc temu minister skarbu Włodzimierz Karpiński mówił, że nie ma możliwości dalszego angażowania się w pomoc dla Stoczni. Minister ocenił, że Agencja Rozwoju Przemysłu spełniła sto procent swoich zobowiązań, a ukraiński właściciel tylko trzydzieści. Obie strony dają sobie jeszcze czas do końca listopada.
Na początku października Wałęsa oceniał, że szanse na uratowanie stoczni są niewielkie. - 5 procent szans to niewiele, ale było gorzej i wychodziliśmy z tego. Zrobię wszystko, co możliwe, żeby ratować stocznię - mówił Wałęsa.
REKLAMA
IAR/asop
REKLAMA