Alkoholizm lekarzy. „Było przyzwolenie na chlanie”

2010-03-04, 15:52

Alkoholizm lekarzy. „Było przyzwolenie na chlanie”

Problemy alkoholowe lekarzy są najczęściej zamiatane pod dywan, a skala tego zjawiska w Polsce w ogóle nie jest jeszce zbadana. Okręgowa Rada Lekarska w Katowicach chce wprowadzić szkolenia dla przełożonych lekarzy, tak by wiedzieli jak reagować i jak pomóc medykom-nałogowcom – pisze „Dziennik Zachodni”.

Dorota Rzepniewska, pełnomocnik ds. zdrowia lekarzy z katowickiej ORL mówi, że alkoholicy i ich przełożeni często udają, że problemu nie ma, kierowani pseudosolidarnością zawodową. Szkolenia mają zmienić ich postawę i umożliwić nałogowcom leczenie, póki jeszcze jest na to czas.

Katowicka ORL wzoruje się na samorządzie lekarskim z Hamburga, który jako pierwszy na świecie wprowadził system pomocy uzależnionym od alkoholu. Jak zauważa "DZ", skala zjawiska jest poważna: z danych z  innych krajów wynika, że nadużywanie alkoholu dotyczy jednej piątej lekarzy i co dziesiątej lekarki.

W Polsce nikt takich badań do tej pory nie prowadził: problem mają opisać dopiero pełnomocnicy ds. zdrowia lekarzy i lekarzy dentystów z rad lekarskich.

Nie leczą się, bo się wstydzą

Pełnomocniczka podkreśla, że same sankcje wobec lekarzy, bez leczenia, nie rozwiązują problemu. „Moim zadaniem jest zmotywowanie ich do podjęcia walki z nałogiem, ustalenie miejsca w placówce odwykowej i monitorowanie postępów w leczeniu - mówi "DZ" dr Rzepniewska, która pełnomocnikiem jest od 2007 roku.  Zgłasza się do niej około 20 lekarzy i lekarek rocznie, w tym roku zgłosiło się dwóch.

Lekarze często nie dopuszczają do siebie myśli o chorobie alkoholowej: wiąże się ona z utratą zaufania, na którym opiera się ich zawód. Nieliczni decydują się opisać swoją sytuację. - Do czasu można to maskować, jeśli pije się w samotności. Niestety w pracy w pogotowiu zawsze są chętni do kielicha. W szpitalu też piłem na dyżurach z innymi lekarzami czy sanitariuszami. Zresztą było ogólne przyzwolenie do chlania - to był przełom lat 80. i 90. - cytuje "DZ" jednego z lekarzy, który zdecydował się na ujawnienie nałogu. - Jak później się nad tym zastanawiałem, to mogę mieć na sumieniu dwóch pacjentów - mówi medyk.

Do tej pory leczenie podejmowano najczęściej po decyzji Okręgowej Rady Lekarskiej, a do czasu zakończenia terapii specjalna komisja zawieszała prawo wykonywania zawodu. Teraz lekarze mogą kontaktować się z pełnomocnikiem zanim sprawa zostanie upubliczniona  i rozpocząć terapię kiedy nie jest jeszcze za późno.

ag, Dziennik Zachodni

Polecane

Wróć do strony głównej