Ukraina: dramatyczny apel separatystów do Rosji

2014-07-04, 19:00

Ukraina: dramatyczny apel separatystów do Rosji
Ukraińska armia otoczyła bastion separatystów - Słowiańsk . Foto: PAP/EPA/SERGEI KOZLOV

- Jeśli Moskwa nam nie pomoże będziemy zniszczeni. To się stanie w Słowiańsku ciągu tygodnia, maksymalnie dwóch - przewiduje samozwańczy minister obrony tzw. Donieckiej Republiki Ludowej Igor Striełkow.

Posłuchaj

Ukraińcy grożą, że będą zestrzeliwać rosyjskie samoloty i helikoptery, które naruszają przestrzeń powietrzną tego kraju. Relacja z Kij9owa Piotra Pogorzelskiego/IAR
+
Dodaj do playlisty

- Rosja nie chce pomóc, tak aby ludzie połączyli się ze swoją wielką rosyjską rodziną - ubolewa Striełkow. - Bardzo trudno uznać, że od trzech miesięcy, już prawie trzy miesiące, jak jesteśmy w Słowiańsku, aby pomóc miejscowej ludności w obronie jej praw, (...) a nie otrzymaliśmy prawie żadnej pomocy - skrytykował Rosję samozwańczy minister.

Striełkow oczekuje, że Moskwa albo doprowadzi do rozejmu z siłami ukraińskimi, albo przeprowadzi interwencje zbrojną. Jeśli nie, to "pierwszy zniszczony zostanie Słowiańsk, z całą jego ludnością" - przewiduje. Według ukraińskich służb bezpieczeństwa Striełkow jest pułkownikiem rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU.
Słowiańsk, liczący około 110 tys. mieszkańców przed początkiem separatystycznej rebelii, jest obecnie teatrem niemal codziennych, krwawych walk. Większa cześć miasta pozbawiona jest elektryczności, linie energetyczne i stacje wodociągowe są uszkodzone.
- Moi żołnierze są codziennie zabijani, a szpitale zapełniają się rannymi - dodał Striełkow. - Będziemy kontynuować naszą walkę, ale naprawdę potrzebujemy pomocy - podkreślił.

Kijów widzi to inaczej

Według przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, Andrija Parubija, Rosja nadal wspiera technicznie bojówkarzy. Broń jest im przekazywana jako pomoc humanitarna. Dzięki temu, separatyści dysponują około 20 czołgami i 122 wozami bojowymi. Na Ukrainę mają też trafiać kolejni ochotnicy i żołnierze rosyjskich oddziałów specjalnych. Parubij podkreślił jednak, że takich przypadków jest coraz mniej, bo Ukraińcy lepiej chronią swoje granice. Dlatego też Rosjanie coraz częściej mówią o "misji pokojowej” na Ukrainie, czyli de facto agresji wojskowej - powiedział Parubij.

Walki wzdłuż granicy

Przewodniczący Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony poinformował, że celem ukraińskiej armii jest stworzenie co najmniej 10-kilometrowej strefy buforowej skąd zostaną wyparci separatyści.Według Parubija, Kijów kontroluje 2/3 terytorium obwodów donieckiego i ługańskiego.

Jak informują ukraińskie media, armia już otoczyła kontrolowany przez bojówkarzy Słowiańsk. Udało się je zdobyć miejscowość koło Słowiańska - Mikołajówkę. Walki trwały około 10 godzin. W miejscowym szpitalu jest wielu rannych. Wśród nich są zarówno separatyści, jak i cywile. Wojsko ma też być  gotowe do odbicia Ługańska z rąk separatystów.

Tymczasem władze obwodu donieckiego zaproponowały, aby placówki dyplomatyczne, które dotychczas znajdowały się w Doniecku, przenieść sto kilometrów dalej - do Mariupola, gdzie sytuacja jest o wiele spokojniejsza. Chodzi tutaj, między innymi, o polski konsulat, który został zamknięty w połowie czerwca.

Centrum
Centrum analityczne Rady Bezpieczeństwa/print screen

Ostrzelany rosyjski posterunek

Kolejny raz pociski wystrzelone z terytorium Ukrainy spadły na rosyjski punkt graniczny. Jak informuje agencja Interfax, pod ostrzałem znalazła się grupa rosyjskich dziennikarzy i prokuratorów.

Tym razem ukraińskie pociski spadły w okolicach przejścia granicznego "Donieck” w obwodzie rostowskim. Według agencji Interfax, rosyjscy pogranicznicy, dziennikarze i prokuratorzy zdążyli się ukryć. Grupa funkcjonariuszy służb granicznych i prokuratorów w chwili ostrzału zabezpieczała ślady pocisków, które spadły w tym miejscu minionej nocy.

Od kilku tygodni coraz częściej dochodzi do takich incydentów. W trakcie wcześniejszych ostrzałów rannych zostało kilkanaście osób, w tym funkcjonariusze służb granicznych i reporter rosyjskiej telewizji. Uszkodzone zostały także budynki posterunku granicznego w pobliżu Nowoszachtyńska.

Reforma sektora energetycznego

Ukraiński parlament przyjął w pierwszym czytaniu ustawę, która wprowadza daleko idące zmiany.

Sektor energetyczny ma działać zgodnie z ustawodawstwem Unii Europejskiej. Sieć gazociągów będzie kontrolowana przez specjalnie utworzonego operatora. Państwo ma mieć w tej firmie pakiet większościowy. Pozostałe udziały mogą należeć do przedsiębiorstw działających na terenie Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych.

Kontrola nad podziemnymi zbiornikami gazu przypadnie innemu, nowemu operatorowi. Jego struktura własnościowa będzie opierać się na tych samych zasadach, co operatora sieci gazociągowej.

Deputowani przyjęli też w pierwszym czytaniu ustawę pozwalającą rządowi na wprowadzanie stanu nadzwyczajnego w sektorze energetycznym w przypadku wstrzymania bądź znacznego ograniczenia dostaw surowców. Władze będą miały prawo zmusić prywatne przedsiębiorstwa do sprzedaży ropy lub gazu, a ciepłownie będą mogły być zmuszane do ograniczenia swojej działalności.

Wszystkie te zmiany mają służyć podniesieniu bezpieczeństwa energetycznego Ukrainy.

Kryzys na Ukrainie - serwis specjalny >>>

IAR/PAP/iz

''

Polecane

Wróć do strony głównej