Khabib Nurmagomiedow - Conor McGregor. Kto wygra w najważniejszej walce w historii UFC?

W sobotnią noc Las Vegas będzie areną boju między dwoma świetnymi wojownikami, którzy zapiszą się w historii UFC. Na razie Conor McGregor i Kahabib Nurmagomiedow biją finansowy rekord organizacji, ale czy uda się dołożyć do tego show, który będziemy pamiętać przez lata?

2018-10-06, 18:03

Khabib Nurmagomiedow - Conor McGregor. Kto wygra w najważniejszej walce w historii UFC?
Conor McGregor. Foto: Wiki Commons/CC CY-SA 2.0/Andrius Petrucenia

- Moja wypłata zamknie się w 50 milionach dolarów. Tak, zawodnik MMA zarobi 50 milionów dolarów na walce w MMA. To zapiera dech w piersiach - mówił McGregor przed walką i nie da się nie zgodzić z ostatnią częścią tej wypowiedzi. Z drugiej strony wiemy, że za bokserski pojedynek z Floydem Mayweatherem Juniorem Irlandczyk zgarnął 100 milionów.

Dla jednych była to farsa i typowy skok na kasę, dla innych ciekawy eksperyment, który miał pokazać, ile w pięściarskiej rywalizacji będzie dzielić niepokonanego przez lata mistrza i człowieka, który zawojował świat mieszanych sztuk walki, ale wszystkie swoje pojedynki stoczył w klatce. Teraz to już nieistotne, potwierdziło to jednak fakt, że McGregor wszedł na poziom, na którym może sobie pozwolić praktycznie na wszystko.

Po dwóch latach przerwy wciąż budzi ogromne emocje, a UFC powitało go z otwartymi ramionami - nikt nie jest w stanie wygenerować takich dochodów dla najpotężniejszej organizacji świata. Dwie ostatnie gale zakończyły się finansowymi klapami. W sobotę w Las Vegas na UFC 229 zostanie pobity rekord wykupionych transmisji pay-per-view, a dorzucić do tego możemy jeszcze dochody z biletów na galę czy reklam.

REKLAMA

Teoretycznie tak ogromna gaża mogła sprawić, że "Notorious" odpuści dalsze walki w UFC.

- Kiedy ktoś zarobi 100 milionów dolarów, nie wiadomo, czy w ogóle będzie chciał jeszcze walczyć. Wierzę, że Conor miał z tego masę frajdy i zrobił to, co chciał zrobić. Ale nieważne, ile zarobisz, potem możesz tylko siedzieć w domu tak długo, aż nie zaczniesz wariować - mówił Dana White.

I miał rację, bo 30-latek nie potrafił usiedzieć w miejscu na dłużej. I rzeczywiście zaczął wariować.

Incydent z atakiem na autokar, w którym znalazł się Khabib Nurmagomiedow i szereg innych zawodników UFC, był czymś więcej niż tylko wybryk, McGregor przesadził. To było za dużo, nawet biorąc pod uwagę to, że organizatorzy nie mają nic przeciwko podgrzewaniu atmosfery przed walkami.

REKLAMA

Wygląda na to, że to starcie rzeczywiście jest czymś osobistym. "Zła krew" między zawodnikami to wręcz coś pożądanego, a kiedy dochodzą do tego prowokacje, pyskówki i wywieranie presji na psychikę, można być pewnym tego, że szum medialny będzie naprawdę głośny.

McGregor jest w miejscu dla siebie optymalnym - w centrum uwagi, robiący to, co robić uwielbia i za co ludzie są w stanie zapłacić pieniądze. Podkreśla, że czuje głód walki, że chce pokazać, komu należą się tytuły. Problem leży w tym, któremu trzeba będzie je odebrać. Khabib Nurmagomiedow nie bez powodu jest faworytem bukmacherów. Niepokonany dotychczas "Orzeł" z Dagestanu wydaje się być obecnie najlepszym grapplerem, od dziecka trenuje zapasy, ma ogromne doświadczenie, a do tego dochodzi charakter, fizyczna siła i wszechstronność. 

Obaj będą starać się pokazać to, co mają najlepszego - już na treningu dla mediów widać było wyraźnie, że Rosjanin trenował głównie w parterze, McGregor zaś wyprowadzał swoje zabójcze ciosy. Scenariusz na tę walkę to coś, czego po prostu nie da się przewidzieć.

Powiązany Artykuł

nurmagomiedow 1200 f.jpg
Conor McGregor - Khabib Nurmagomiedow. McGregor musi obawiać się "Orła" z Dagestanu

- Będzie musiał mnie zabić, żeby mnie powstrzymać. Zamierzam go zatrzymać, zamierzam go wykończyć. To jest mój plan. Nie chcę tylko wygrać, chcę go rozgnieść, zmiażdżyć, poddać - odgrażał się Nurmagomiedow, który z dnia na dzień stawał się ostrzejszy w swoich wypowiedziach. W czwartek McGregor dorzucił kolejny epizod, który miał zdenerwować Rosjanina. Spóźnił się na konferencję prasową, a jego rywal odpowiedział na pytanie i wyszedł z sali. Brak szacunku do rywala? Do tego można było przecież przywyknąć. 

REKLAMA

Kiedy wreszcie się zjawił, nie zamierzał gryźć się w język.

- Pójdę po jego głowę od pierwszego gongu i urwę ją. Dostaniecie show, wierzcie mi. W ostatnich miesiącach trenowałem z cięższymi od niego po 25 minut, bez przerwy. Jestem przygotowany na każdy scenariusz. Kiedy go trafię, stanie się słaby i zacznie panikować. Przerabiałem każdy scenariusz, do którego może dojść pod najjaśniejszymi światłami na świecie. Jestem weteranem i cieszę się z tej walki, bo robię to, co kocham - mówił McGregor, dorzucając do tego wiele obrazowych określeń tego, co zrobi rywalowi. Tradycyjnie takich, które niespecjalnie nadają się do cytowania.

Jeden i drugi ma niepodważalne atuty. Za jednym i drugim stoi kapitalna historia. Nurmagomiedow do wielkiego świata UFC musiał przejść drogę z niebezpiecznego Dagestanu, po drodze zbierając szlify w kilku sztukach walki, sport i rywalizację ma zapisaną w genach.

McGregor przed dekadą był nikomu nieznanym dzieciakiem z przedmieść Dublina, który postawił wszystko na jedną kartę. Walczył za grosze, pracował po 12 godzin na dobę jako hydraulik i łączył to z treningami. Tydzień przed swoją pierwszą walką w UFC musiał skorzystać z zapomogi, by związać koniec z końcem. Zwycięstwo dało mu 60 tysięcy dolarów, jednocześnie rozpoczynając niesamowitą drogę na absolutny szczyt świata sportów walki. Obecnie jest w ścisłej czołowce najlepiej zarabiających sportowców.

REKLAMA

W sobotę dojdzie do sytuacji, w której do klatki wejdzie dwóch diametralnie różnych zawodników - niepohamowana siła spotka obiekt nie do poruszenia. Kto wyjdzie z tego starcia zwycięsko? Tego przewidzieć nie sposób, pewne jest natomiast to, że dla fanów walki jest to walka z rodzaju tych obowiązkowych do zobaczenia.

Walka wieczoru na gali UFC 229 rozpocznie się około 4 nad ranem w nocy z soboty na niedzielę.

Paweł Słójkowski, PolskieRadio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej