Atrakcja lokalna czy sportowy hit? O co powalczą Artur Szpilka i Mariusz Wach

Tomasz Adamek zakończył karierę i nie ma najmniejszego sensu by toczył jakąkolwiek walkę pożegnalną - po co rozmieniać karierę się na drobne. Kibicom szlachetnej szermierki na pięści w nacięższym, rodzimym, wydaniu  pozostaje ekscytować się wspomnieniami o walkach Andrzeja Gołoty lub przyglądać się kolejnym propozycjom lokalnych promotorów. To drugie z pewnym dystansem i przymrużeniem oka. 

2018-10-22, 17:30

Atrakcja lokalna czy sportowy hit? O co powalczą Artur Szpilka i Mariusz Wach
Artur Szpilka i Mariusz Wach podczas konferencji prasowej w Warszawie. Foto: Darek Matyja

Na bezrybiu i rak ryba - to jedno z dwóch przysłów, które przychodzą mi do głowy, kiedy myślę o walce, która ma odbyć się 10 listopada w Gliwicach. Atmosfera przed nią ma wyjątkowo opóźniony zapłon. Nie doszło na razie do żadnej większej prowokacji z żadnej ze stron.

- Znamy się długo, nie przyjaźnimy, ale lubimy i szanujemy, pora jednak zacząć o sobie myśleć jak o rywalach, ale nie wrogach, bez nienawiści - to, z grubsza, duch wypowiedzi Artura Szpilki i Mariusza Wacha.

Nie bardzo widzę, jaka przyszłość międzynarodowa miałaby czekać zwycięzcę pojedynku wieczoru, który zaplanowano na 10 listopada. Obydwaj panowie są raczej "w drodze ze szczytu", a nie ku wyżynom międzynarodowego boksu.

REKLAMA

- Mamy do czynienia z atrakcją lokalną. Obydwaj zawodnicy schodzą ze szczytu, najlepsze mają już raczej za sobą. Szczęka Artura Szpilki została poważnie naruszona i próbuje on odbudować swoją pozycję, ale nie wiadomo w jakim kierunku. Mariusz Wach też ma swoje lata i problemy ze zdrowiem, które nie rokują ponownego ataku czołowych miejsc międzynarodowych rankingów - powiedział Andrzej Kostyra w rozmowie z PolskieRadio24.pl

Trudno się nie zgodzić z doświadczonym redaktorem, co nie oznacza, że pojedynek nie będzie choć trochę ciekawy. Tym niemniej należy wspomnieć o faktach, które każdy z zawodników wniesie na ring w ramach bagażu doświadczeń.

Artur Szpilka próbuje wrócić do statusu sprzed walki z Wilderem, ale czasu nie cofnie i pozycji obiecującego pięściarza już nie odzyska. Tym bardziej, że KO z dziewiątej rundy przeciwko Wilderowi jest do dzisiaj jednym z bardziej spektakularnych, mimo upływu dwóch lat. Szpilę zniesionio ledwo przytomnego, na noszach, z kołnierzem usztywniającym kręgosłup szyjny - sam zawodnik i jego najblizsi wiedzą, ile czasu naprawdę zawodnik spedził w szpitalach po tej walce. Wrócił, ale pamiętajmy, że boks to jego sposób zarabiania na życie. Co z tego, że walczył mądrze i dobrze - do czasu....

Podobnie z porażką przeciwko Adamowi Kownackiemu. Napór "Baby Face'a" i kilka jego ciosów spowodowały grymas bezradności na twarzy oraz opuszczenie rąk w geście "kończ waść, wstydu oszczędź" - co sam Szpila przyznał w jednym z wywiadów. Ostatnim rywalem był Dominic Guinn, który następnego dnia zakończył karierę, bynajmniej nie z powodu lania, którego nie dostał od pięściarza z Wieliczki. Wręcz przeciwnie, jeszcze na Stadionie Narodowym było widać pewnego rodzaju stupor w zachowaniu Polaka, kiedy Amerykanin śmielej sobie poczynał. Nie wiadomo zatem, gdzie jest granica odporności Szpilki, a Mariusz Wach jest przecież zawodnikiem twardym.

REKLAMA

Technicznie z pewnością lepszy jest Artur Szpilka, który nie jest wielkim bokserem, ale ma defensywny styl walki z odwrotnej pozycji, który może być niewygodny dla rywali - zwłaszcza kiedy zawodnik jest szybki, wydolny i zdrowy. Pierwszy raz od dawna nie narzeka na swoją "słynną" lewą rękę. Czy jest nią jednak w stanie zagrozić Wachowi?

Pięściarz z Krakowa to wielkie chłopisko - pseudonim (Wiking) zobowiązuje: 202 cm (vs: 192 Szpili), ciężko jednak nazwać go wirtuozem. To raczej solidny rzemieślnik, a do tego bardzo wytrzymały i bardziej doświadczony od rywala. Pojedynki z Władymirem Kliczką, Aleksandrem Powietkinem czy Jarredem Millerem (pogromcą Tomasza Adamka) z pewnością nauczyły go jak unikać (przyjmować?) mocne uderzenia rywali i nie tylko. We wspomnianych walkach krakowianin potrafił pokazać momenty niezłego boksu i niespodziewanej eksplozywności.

Szpilka nie ma na koncie tylu walk z tak utytułowanymi i utalentowanymi zawodnikami, a wygrana z Mollo czy Guinnem to mizeria wobec przegranych z Wilderem, Kownackim czy Jenningsem. Czy trener Andrzej Gmitruk doprowadzi do odrodzenia pięściarza z Wieliczki? I jeśli tak, to do jakiego pułapu? 

REKLAMA

Źródło: YouTube/accordionclassic

Obydwaj polscy pięściarze będą chyba ważyć w okolicach 115 kg, ale daleko im do atletyzmu i siły liderów branży: świetnie wyglądającego i zawsze przygotowanego tip top Anthony'ego Joshua, czy wyżyłowanego i dynamicznego Wildera. Nawet Jarred Miller pokazał w walce z Tomkiem Adamkiem, że potrafi się w ringu uwijać: mieć szybsze ręce niż rywal nogi, a Charles Martin dostał lanie od Adama Kownackiego i jego byt w czołówce rankingów należy jednak uznać za incydentalny. Podobną sylwetkę do Wacha ma Tyson Fury, ale ma też styl, którym pokonał Władymira Kliczkę.

Źródło: YouTube/Sportowe Czopsy

10 listopada wejdą zatem na ring zawodnicy obyci i obici, ale skazani chyba na dorabianie na krajowym podwórku z kolegami po fachu: Andrzejem Wawrzykiem czy Izu Ugonohem. I będzie tak, dopóki nie objawi się kolejny talent (o czym trudno nawet pomarzyć) albo do wagi ciężkiej przejdzie Krzysztof Włodarczyk, by wyjść do ringu na wielki finał kariery. Adam Kownacki jest póki co w drodze ku wielkiej górze, i nie ma żadnego interesu by krzyżować rękawice ze wspomnianymi panami.

REKLAMA

Brak amatorskiej ligi seniorów z prawdziwego zdarzenia, która zasilałaby kadrę narodową w imprezach rangi mistrzowskiej, meczach międzypaństwowych czy na Igrzyska Olimpijskie, drenowanie sal treningowych z talentów przez "zawodowstwo" - oznaczają: krótsze szkolenie, gorsze umiejętności i mniejsze doświadczenie polskich pięsciarzy.

Są oczywiście wyjątki, ale potwierdzają one regułę: widowisko trwa, kasa się zgadza, ale na emocje, których dostarczały umiejętności Andrzeja Gołoty i Tomasza Adamka, przyjdzie nam długo poczekać. 

Hubert Borucki, PolskieRadio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej