Spowiedź Cristiano Ronaldo. "Prawda o rzekomym gwałcie wyjdzie na jaw"
Cristiano Ronaldo przerwał milczenie. Po raz pierwszy od momentu oskarżenia o gwałt piłkarz skomentował sprawę w wywiadzie dla "France Football". "Nadejdzie taki dzień, że prawda wyjdzie na jaw".
2018-11-02, 20:05
Cristiano Ronaldo od początku września 2018 mierzy się z zarzutami o gwałt. Sprawa rzekomej napaści seksualnej piłkarza na kobietę nie jest nowa, dotyczy wydarzeń z 2009 roku. Jednak rzekoma ofiara, Kathryn Mayorga kilka tygodni temu złożyła pozew sądowy, w którym oskarża Ronaldo o gwałt. Do zdarzenia miało dojść w 2009 roku w Las Vegas, gdzie piłkarz przebywał na wakacjach. Kobieta zeznaje, że z CR7 poznała się w klubie nocnym, a następnie spędziła z nim czas w jego pokoju hotelowym. Według zeznań kobiety tam miała zostać zgwałcona. Przed laty Mayorga zgodziła się pójść na ugodę z prawnikami Ronaldo. W zamian za 350 tysięcy dolarów zgodziła się milczeć i nie zgłaszać sprawy na policję. Po kilku latach zmieniła jednak zdanie, złożyła pozew, a w mediach rozpętała się potężna burza.
Pod koniec września 2018 roku na wydarzenia z 2009 roku zostało rzucone nowe światło. "Der Spiegel" opublikował bowiem obszerny artykuł oraz przeprowadził rozmowę z 34-letnią Kathryn Mayorgą, która oskarża Ronaldo.
Powiązany Artykuł
Ronaldo od września właściwie milczał, po tym jak sprawa szeroko była komentowana stwierdził jedynie, że zdecydowanie nie zgadza się z oskarżeniami. - Gwałt jest strasznym przestępstwem, które pozostaje w sprzeczności z moim postępowaniem i moją osobowością. Nie chcę uczestniczyć w tym medialnym spektaklu, który tworzą osoby chcące się na mnie wypromować - stwierdził zawodnik Juventusu.
Teraz Ronaldo zgodził się odpowiedzieć na pytania dziennikarza "France Foobtall", który zapytał piłkarza jak radzi sobie z zaistniałą sytuacją. Portugalczyk przyznał, że cała afera ma bardzo duży wpływ na jego życie. – Najbardziej odczuła to moja mama i siostra... Nigdy nie widziałem ich w takim stanie. Są nią oszołomione, a jednocześnie bardzo wściekłe – powiedział piłkarz.
REKLAMA
Cristiano Ronaldo Wyjaśniłem wszystko mojej dziewczynie. Ale mój syn, Cristiano Jr., jest za młody, żeby to wszystko zrozumieć
Siostra Ronaldo wsparła jednak młodszego brata, w jednym z portali społecznościowych zaapelowała o "utworzenie łańcuszka wsparcia" dla Ronaldo. "Chcę zobaczyć, kto wykaże odwagę i na tydzień umieści to zdjęcie na swoim profilu w mediach społecznościowych (...) Stwórzmy dla niego łańcuszek. Za Portugalię, za niego, za nas, za zjednoczenie się ludzi, za sprawiedliwość... On na to zasługuje - zachęcała w komentarzu Katia Aveiro.
Ronaldo dodał też, że sam również przeżywa całą sprawę.
– Nie ukrywam, że afera z rzekomym gwałtem wpłynęła na mnie mocno. Mam dzieci, partnerkę, mamę, braci, z którymi jestem blisko związany. Oni również bardzo to przeżywają. Wyjaśniłem wszystko mojej dziewczynie. Ale mój syn, Cristiano Jr., jest za młody, żeby to wszystko zrozumieć – powiedział piłkarz.
Ronaldo jest przekonany o swojej niewinności. Ma nadzieję, że wkrótce jemu i prawnikom uda się dowieść, że zarzuty są wyssane z palca. Liczy też na to, że odzyska dobrą reputację.
REKLAMA
– Jestem pewien, że za jakiś czas na pierwszych stronach gazet zobaczycie artykuły przepraszające. Prawda wyjdzie na jaw. Ludzie którzy mnie krytykują, grzebią w moim życiu, zamieniają je w cyrk, wszystko zrozumieją – podsumował.
Pierwsza publikacja, w której poruszono temat rzekomego gwałtu, miała miejsce jeszcze w 2017 roku, bazowała jednak na dokumentach, które dziennikarze dostali od Football Leaks. Wśród terabajtów danych dotyczących umów piłkarzy, transferowych dokumentów, które miały pozostać niejawne, a które opublikował portal, znalazły się też takie, które dotyczyły Ronaldo.
W związku z tym, że prawnicy Portugalczyka podważyli wówczas praktycznie wszystko, co miało wskazywać na winę ich klienta, sprawa nie zyskała większego rozgłosu. Co ciekawe, gwiazdor nie zdecydował się wówczas na pozew przeciwko "Spieglowi". Przy tamtym artykule Mayorga też nie odważyła się na rozmowę z dziennikarzami. Po kilku miesiącach sprawa jednak powróciła i jest w tej chwili wyjaśniana.
REKLAMA
ah, PolskieRadio24.pl
REKLAMA