Adam Nawałka coraz bliżej wymarzonych "azzurri". Czy poprowadzi "Poznańską Lokomotywę"?
Miał być mundial, z którego Polacy będą dumni, miał być angaż w Azji, na Półwyspie Arabskim lub w wymarzonej Italii. Był podziw Dariusza Mioduskiego, ale finalizacji kontraktu z Legią nie było. Adam Nawałka wrócił na pierwsze strony tematem ewentualnego angażu w Poznaniu.
2018-11-07, 18:57
Prosto z konferencji prasowej, na której zrezygnował z prowadzenia kadry, Adam Nawałka pojechał taksówką na warszawskie Powiśle. Oficjalnym powodem była konieczność wykonania badań lekarskich w klinice mieszczącej się przy Łazienkowskiej 3. Nikt przy zdrowych zmysłach w to nie wierzył, bo Dariusz Mioduski nieraz deklarował podziw dla "warsztatu" selekcjonera. Legia była pogrążona w kryzysie, zwolnienie Dejana Klaufiricia wisiało w powietrzu i sporo fachowców wieszczyło trenerowi z Krakowa objęcie mistrzów Polski - pomimo mundialowej klęski z reprezentacją.
Do podpisania kontraktu jednak nie doszło. Były selekcjoner tłumaczył to awersją do przejmowania drużyn w trakcie lub po okresie przygotowawczym, na który nie miał wpływu. Jako żelazna zasada trenerskiego warsztatu brzmi to absolutnie sensownie i zasadnie. Trener był na cenzurowanym po mundialu, a przygoda z (kiepsko przygotowaną do sezonu) Legią mogłaby go pogrążyć ostatecznie. Były selekcjoner zniknął zatem z radarów opinii publicznej i wypłynął dopiero teraz w kontekście negocjacji z Lechem Poznań, który zwolnił Ivana Djurdjevicia.
Czy Adam Nawałka jest lekiem na całe zło w grodzie nad Wartą? To z pewnością - poza pięcioma latami z kadrą - najbardziej ambitne wyzwanie dla szkoleniowca, który prowadził dotąd: Wisłę (w jej chudych latach), Zagłębie Lubin, Sandecję, Jagiellonię, GKS Katowice i Górnika Zabrze. Poznań to "ważny plac" - z tradycjami, stadionem, gorącymi i oddanymi kibicami, których frustracja stylem gry i wynikami zespołu osiągnęła apogeum w końcówce zeszłego sezonu.
REKLAMA
W pierwszym tygodniu maja zwolniono Nenada Bjelicę - zespół prowadził wówczas tercet: Araszkiewicz - Ulatowski - Rząsa. Trzy kolejki przed końcem sezonu Lech podejmował Jagiellonię, wyprzedzając ją w tabeli, w której prowadziła Legia. Poznaniacy mecz przegrali (0:2), czym uruchomili lawinę niezdrowych spekulacji oraz przyłożyli rękę do rozgoryczenia kibiców, które skończyło się zadymą, przerwaniem meczu z Legią i policją na płycie stadionu przy Bułgarskiej w meczu 37. kolejki zeszłego sezonu - Legia przypieczętowała tytuł walkowerem z Poznania.
"Duma Wielkopolski" jest urażona i chora, ale o ile łatwo zrozumieć kibiców, o tyle trudno zaakceptować postawę piłkarzy, którzy starają się nawet kajać - czynią to jednak tak samo nieudolnie jak grają w piłkę, co dziwi, bo jest w Poznaniu skład osobowy mogący śmiało walczyć o "majstra". Sześciu stranieri w podstawowym składzie, Maciej Makuszewski, który nie tak dawno obiecująco wchodził do reprezentacji, Ivan Djurdjević - świeżo zwolniony trener, legenda klubu (105 meczów w jego barwach). Wszystko na nic.
Idea "nowej miotły", która zainspiruje, zmotywuje czy pogoni piłkarzy do gry, nie jest wcale bezpodstawna. Adam Nawałka ma nazwisko - czy wystarczające żeby ruszyć (jak określały Sportowe Fakty) "zblazowaną szatnię" Lecha?
REKLAMA
Ogromne kwoty, które krążą w naszej ekstraklasie nie przestały szokować, ale przestały dziwić. Adam Nawałka - podobno - warunkuje swoją zgodę na pracę w Poznaniu pełną decyzyjnością w pionie sportowym - to zrozumiałe. Życzy sobie 150 tysięcy złotych miesięcznie - nieco mniej zarabiali Maciej Skorża i wspomniany wyżej Bjelica (20-30 tys. euro). Były selekcjoner słynie też z warunku "sine qua non", czyli pracy ze swoim zespołem asystentów, którego koszt to ekwiwalent gaży selekcjonera - to tez zrozumiałe, chociaż kolektyw trenerski rozjechał się po Polsce i jego ponowne skrzyknięcie też jest jakims zadaniem do wykonania.
Pozostaje pytanie: jak długi miałby być kontrakt, by co najmniej 300 tys. złotych miesięcznie znalazło szanse amortyzacji w wynikach? A pozostaje jeszcze kwestia ewentualnych życzeń transferowych ex-selekcjonera. Nie ma raczej sensu: ani ekonomicznie, ani szkoleniowo - wiązać się na takich warunkach na sześć miesięcy, a takie doniesienia wypływają, bo Adam Nawałka - podobno - wciąż liczy na angaż w Chinach.
Lech Poznań stać na grę w Lidze Europy, ale by gra Lokomotywy nabrała skutecznego tempa, potrzeba wstrząsu, impulsu, który wydobędzie potencjał z poznańskich graczy. Czy Adam Nawałka ma dość czasu i konsekwencji by to wypracować? W pucharach miałby okazje pokazania się Włochom...
Hubert Borucki, PolskieRadio24.pl
REKLAMA
REKLAMA