Liga Mistrzów: we wtorek poznamy pierwszych ćwierćfinalistów. Borussia pod ścianą, a Real chce zapomnieć o "El Clasico"

We wtorek zostaną rozegrane dwa pierwsze mecze rewanżowe 1/8 finału Ligi Mistrzów. Piłkarze Borussii Dortmund zagrają u siebie z Tottenhamem Hotspur i spróbują odrobić stratę trzech bramek z Londynu. Blisko awansu do ćwierćfinału są natomiast obrońcy tytułu. Real przed trzema tygodniami pokonał w Amsterdamie Ajax, lecz do rewanżu madrytczycy przystępują po dwóch porażkach z Barceloną w ciągu kilku dni. 

2019-03-05, 14:12

Liga Mistrzów: we wtorek poznamy pierwszych ćwierćfinalistów. Borussia pod ścianą, a Real chce zapomnieć o "El Clasico"

Posłuchaj

Real w pierwszym spotkaniu 1/8 finału wygrał 2:1. Były reprezentant Polski Tomasz Sokołowski liczy na awans Realu, ale jest pod wrażeniem dyspozycji Holendrów (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Gdy w grudniu wylosowano zestaw par 1/8 finału, wielu ekspertów i kibiców spodziewało się, że dortmundczycy poradzą sobie z Tottenhamem. Klub z Zagłębia Ruhry jesienią zachwycał zarówno w Bundeslidze, jak i w Europie. Podopieczni Luciena Favre'a po rundzie jesiennej rozgrywek krajowych mieli aż dziewięć punktów przewagi nad grupą pościgową i wydawało się, że mają przed sobą prostą drogę do zdetronizowania Bayernu Monachium i odzyskania mistrzostwa Niemiec po siedmiu latach. 

Od kiedy piłkarze Bundesligi wrócili na boiska po przerwie zimowej, gra Borussii nie wygląda już tak dobrze. Dość powiedzieć, że po 24 kolejkach ligowych monachijczycy zrównali się z liderem punktami. Jakby tego było mało, również mecz w Londynie nie przyniósł żadnych powodów do optymizmu. W drugiej połowie "Koguty" zdominowały gości z Niemiec, strzelając im trzy gole. Londyńczycy są jedną nogą w ćwierćfinale, a obecna forma ekipy z Westfalii wskazuje na to, że ich ewentualny awans będzie ogromną niespodzianką. 

Anglicy także mają jednak swoje problemy. W meczach ligowych notują serię trzech spotkań bez wygranej. Klub z północnego Londynu nie tylko stracił dystans do prowadzącej w Premier League dwójki (Manchester City wyprzedza "Koguty" o dziesięć, a Liverpool o dziewięć punktów), ale ma już jedynie trzy "oczka" więcej od rozpędzonego Manchesteru United. To właśnie słabsza dyspozycja Tottenhamu, który od momentu pierwszego starcia z BVB nie odniósł żadnego zwycięstwa, jest nadzieją liderów Bundesligi na korzystny wynik. 

W barwach Borussii, podobnie jak w pierwszym meczu, najprawdopodobniej zabraknie Łukasza Piszczka. Prawy obrońca wciąż zmaga się z urazem stopy. Gra defensywy BVB nie wygląda w ostatnich tygodniach najlepiej. 

REKLAMA

- Nasza gra w tyłach się posypała - wprost przyznał Marco Reus po sobotniej porażce (1:2) z broniącym się przed spadkiem FC Augsburg. We wtorek dortmundczycy będą jednak potrzebowali przede wszystkim dobrego występu w ofensywie.

Kluczem do odrobienia strat będzie postawa Reusa, znakomitego angielskiego nastolatka Jadona Sancho oraz Paco Alcacera. Hiszpański snajper po przerwie zimowej zapadł w strzelecki sen, jednak bramka zdobyta w meczu z Augsburgiem daje nadzieję na to, że napastnik nawiąże do swoich znakomitych występów z jesieni. 

Niedoceniane "Koguty" stają przed szansą drugiego w historii awansu do najlepszej ósemki Europy. Do tej pory na tym etapie rozgrywek znaleźli się w sezonie 2010/2011. Przed rokiem w dramatycznych okolicznościach ulegli w 1/8 finału turyńskiemu Juventusowi. Teraz mają znakomitą sytuację przed rewanżem, choć podopieczni Mauricio Pochettino tonują nastroje. 

- Musimy wyjść na boisko i wykonać swoją pracę - mówi Harry Kane. Snajper Tottenhamu nie mógł wystąpić w pierwszym spotkaniu, ale jego koledzy świetnie poradzili sobie bez niego. Ostrożność "Kogutów" może być spowodowana tym, że przed trzema laty zmierzyli się z Borussią w 1/8 finału Ligi Europy. Na Signal Iduna Park przegrali wówczas 0:3 i odpadli z rozgrywek. Przed rokiem dwukrotnie jednak pokonali BVB w fazie grupowej LM. Teraz również są faworytami do awansu. 

REKLAMA

Faworytem w swojej parze są także piłkarze Realu Madryt. "Królewscy" chcą wygrać Puchar Europy po raz czwarty z rzędu. Do tej pory podobna sztuka udała się tylko... Realowi, który zwyciężał w PE w latach 1956-1960. Wyjazdowa wygrana w Amsterdamie stawia madrytczykow w komfortowej sytuacji. Liga Mistrzów jest zresztą ostatnią szansą na uratowanie sezonu dla klubu ze stolicy Hiszpanii.

Ostatni tydzień sprawił, że odwieczny rywal pozbawił podopiecznych Santiago Solariego marzeń o pucharze oraz mistrzostwie Hiszpanii. W ubiegłą środę FC Barcelona, niczym wytrawny bokser, wypunktowała "Królewskich" w półfinale Pucharu Króla. Real przeważał, stworzył sobie więcej okazji, jednak trzy bramki po przerwie były nokautem, który przesądził o tym, iż "Los Blancos" stracili szansę na pierwsze z trzech najważniejszych trofeów sezonu. 

Zaledwie trzy dni później Katalończycy ponownie pokonali Real na Santiago Bernabeu, tym razem w meczu ligowym. Po 26 kolejkach Real zajmuje w Primera Division dopiero trzecie miejsce, ze stratą aż 12 punktów do prowadzącej Barcelony. Szanse na odzyskanie tytułu w kraju są więc niewielkie. 

- Musimy postarać się o trochę radości dla kibiców - przyznał przed meczem z Ajaksem Dani Carvajal. Trudno nie zgodzić się ze zdaniem prawego obrońcy. Mimo porażek z Barceloną madrytczycy wciąż są zdecydowanym faworytem spotkania z Holendrami. Starcia z "Blaugraną" pokazały jednak wiele problemów najlepszej drużyny Europy.

REKLAMA

Defensywa często popełnia proste błędy, Casemiro i Toni Kroos nie dominują już w środku pola jak dawniej, rewelacyjny Vinicius Junior wygląda kapitalnie do momentu, aż musi oddać strzał, a Karim Benzema znowu przyprawił kibiców o wątpliwości, czy jest napastnikiem godnym gry w wyjściowym składzie klubu pokroju Realu. 

Podopieczni Erika ten Haaga w pierwszym meczu zagrali bardzo dobrze. Pierwsze pół godziny meczu w Amsterdamie to okres dominacji Holendrów, jednak ostatecznie to doświadczenie "Królewskich" wzięło górę. Od momentu poprzedniego starcia z Realem wicemistrzowie Holandii wygrali w kraju wszystkie trzy spotkania. W przeciwieństwie do Realu, są więc na fali wznoszącej. 

Madrytczycy, licząc niedawną porażkę z Gironą, mają natomiast za sobą serię trzech porażek z rzędu na własnym stadionie, co ostatni raz przydarzyło się im w 2004 roku. Hakim Ziyech, Dusan Tadić i spółka będą chcieli przedłużyć passę do czterech spotkań. Niewątpliwie lepszego momentu na sprawienie sensacji i wyeliminowanie Realu nie mogli sobie wyobrazić.

REKLAMA

Ewentualne odpadnięcie z Ajaksem wywołałoby w Madrycie prawdziwe trzęsienie ziemi, którego zapewne nie przetrwałby Solari. Posada Argentyńczyka i tak wisi na włosku. Wieczorem "Królewscy" zagrają więc nie tylko o awans i odzyskanie przychylności kibiców, ale także o podtrzymanie nadziei na to, że trwający sezon nie musi być dla nich spisany na straty. 

Paweł Majewski,PolskieRadio24.pl IAR

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej