Ekstraklasa. Blamaż Lecha Poznań z Górnikiem. Nawałka: jestem gotowy na trudne sytuacje, mobilizują mnie

Zabrzanie niespodziewanie, ale zasłużenie wygrali w Poznaniu z Lechem 3:0 i oddalili się od strefy spadkowej. W stolicy Wielkopolski kibice nie pierwszy raz w tym sezonie przeżyli ogromne rozczarowanie. 

2019-03-16, 09:49

Ekstraklasa. Blamaż Lecha Poznań z Górnikiem. Nawałka: jestem gotowy na trudne sytuacje, mobilizują mnie
Zawodnik Lecha Poznań Joao Amaral (z prawej) i , 15 bm. (js). Foto: PAP/Jakub Kaczmarczyk

Mecz z Górnikiem miał trochę uroczysty charakter, bowiem za cztery dni poznański klub obchodzi 97. urodziny. Podopieczni Marcina Brosza zepsuli święto gospodarzom, których po spotkaniu żegnały przeraźliwe gwizdy i niecenzuralne okrzyki. Po drugiej porażce z rzędu "Kolejorz" musi zweryfikować swoje plany, bowiem zamiast rywalizować o miejsce w europejskich pucharach, przyjdzie mu walczyć o utrzymanie się w górnej ósemce.

Początek meczu nie zapowiadał kolejnej kompromitacji Lecha. Piłkarze Adama Nawałki chcieli jak najszybciej wymazać z pamięci porażkę w Legnicy z Miedzią (2:3) i przez długie momenty pierwszej połowy to oni dyktowali warunki. Sygnał do ataku dał Maciej Makuszewski, którego strzał zza pola karnego z trudem obronił Martin Chudy.

Po chwili, po rzucie rożnym dla Lecha prowadzenie mogli objąć… zabrzanie. Darko Jevtic, który trochę przypadkowo pozostał w roli ostatniego obrońcy, nie przejął piłki i Ioannis Mystakidis znalazł się sam na sam z Jasminem Buriciem. Grek próbował podawać do Waleriana Gwilii, ale w porę wrócił Robert Gumny i zażegnał niebezpieczeństwo. To właśnie Gumny wraz z Portugalczykami Pedro Tibą i Joao Amaralem byli motorem napędowym "Kolejorza". W decydujących momentach lechitom brakowało albo dokładnego podania, albo też strzały nie były na tyle precyzyjne, by zaskoczyć słowackiego golkipera. Kilka okazji miał Makuszewski, lecz nie grzeszył skutecznością.

Górnicy tylko w pierwszym kwadransie próbowali zagrozić bramce Buricia, a potem skupiali się głównie na tym, by rywale nie rozwinęli zbyt mocno skrzydeł. W okresie przewagi Lecha, goście przeprowadzili wręcz filmową akcję. Jesus Jimenez piętą odegrał piłkę do Igora Angulo, a niewidoczny do tej pory snajper Górnika nie dał szans bramkarzowi rywali. 

Po zmianie stron poznaniacy zaatakowali z rozmachem, kilkakrotnie zakotłowało się w polu karnym Górnika, lecz wynik nie ulegał zmianie. Goście atakowali sporadycznie, ale byli bliżsi zdobycia kolejnej bramki. Angulo próbował poprawić swój dorobek, ale Buric z niemałym trudem przeniósł piłkę nad poprzeczką. Hiszpański snajper rozkręcał się z każdą minutą, lecz w kolejnej akcji przegrał pojedynek z Buriciem.

Lech tracił animusz, a gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego niepilnowany Boris Sekulic głową z bliska podwyższył prowadzenie Górnika, sprawiał wrażenie boksera bliskiego nokautu. Nawałka desygnował do gry zmienników, ale tylko Timur Żamaledtinow próbował rozruszać drużynę.

W 86. minucie Angulo z pozoru niegroźnej sytuacji wykorzystał nienajlepsze ustawienie Buricia i zdobył gola nr 17 w tym sezonie. Emocje się skończyły, a najbardziej zagorzali fani gospodarzy zaczęli dopingować gości wołając "jeszcze jeden".

Po meczu powiedzieli:

Adam Nawałka (trener Lecha Poznań): "To spotkanie z pewnością było bardzo rozczarowujące piłkarzy, dla nas szkoleniowców i kibiców. Tym bardziej przykre, że taki mecz przytrafił się na własnym stadionie. Jestem cały czas z drużyną, tym bardziej w tak trudnym momencie. Wynik jest fatalny i bierzemy za to odpowiedzialność. Nikomu nie będę jednak zarzucał braku zaangażowania. Uważam, że pomimo niekorzystnego wyniku zawodnicy starali się walczyć do końca spotkania.

- W pierwszej połowie mieliśmy kilka okazji, przejęliśmy inicjatywę, ale brakowało skuteczności. Nie będę jednak zaklinać rzeczywistości, Górnik był dziś lepszą drużyną, wykorzystał nasze słabsze momenty.

- Nie chcę na gorąco analizować tego spotkania. Czeka nas teraz dłuższa przerwa w rozgrywkach i postaramy się maksymalnie wykorzystać te dwa tygodnie. Gdy pytano mnie na początku, czy będziemy grać o mistrzostwo Polski, ja mówiłem, że liczy się najbliższy mecz. I to się nie zmienia. Jestem przygotowany na trudne sytuacje, one mnie nie deprymują, ale wręcz mobilizują i tego samego będę oczekiwał od zawodników".

Marcin Brosz (trener Górnik Zabrze): "Zdawaliśmy sobie sprawę, że czeka nas niezwykle trudne spotkanie, dlatego staraliśmy się przygotować do niego pod każdym względem. Myślę, że wynik nie do końca odzwierciedla to, co się działo na boisku. Nie wiadomo, jak potoczyłoby się to spotkanie, gdyby Lech wykorzystał jedną z sytuacji. Pamiętam, jak ostatnio w Poznaniu graliśmy i prowadziliśmy nawet 4:0. Szybko straciliśmy dwa gole i mogło być różnie.

- Tworzyliśmy dzisiaj zespół, udało się zachować czyste konto, co też dla nas jest ogromnym sukcesem. Każda udana akcja z tyłu, czy to Dani Suareza czy Kamila Zapolnika, sprawiała, że łatwiej i pewniej grało nam się +do przodu+. Cieszymy się z trzech punktów, co w naszej sytuacji jest niezwykle ważne". 

Lech Poznań - Górnik Zabrze 0:3 (0:1)

Bramki: 0:1 Igor Angulo (41), 0:2 Boris Sekulic (67-głową), 0:3 Igor Angulo (86).

Żółta kartka - Lech Poznań: Łukasz Trałka. Górnik Zabrze: Mateusz Matras, Dani Suarez, Jesus Jimenez.

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 9 881. 

Lech Poznań: Jasmin Buric - Robert Gumny, Thomas Rogne, Nikola Vujadinovic, Piotr Tomasik - Maciej Makuszewski (89. Tymoteusz Klupś), Maciej Gajos, Darko Jevtic (68. Łukasz Trałka), Pedro Tiba, Joao Amaral - Christian Gytkjaer (68. Timur Żamaletdinow).

Górnik Zabrze: Martin Chudy - Boris Sekulic, Przemysław Wiśniewski, Dani Suarez, Adrian Gryszkiewicz - Giannis Mystakidis (56. Adam Arnarson), Szymon Żurkowski, Mateusz Matras, Walerian Gwilia (75. Szymon Matuszek), Jesus Jimenez (83. Kamil Zapolnik) - Igor Angulo. 

ah

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej