El. Euro 2020: puszczony hamulec ręczny, czyli wzloty i upadki po Macedonii Północnej i Izraelu
Reprezentacja Polski wygrała dwa ostatnie mecze eliminacyjne i znalazła się na autostradzie w kierunku Euro 2020. Słuszne są jednak narzekania kibiców, że dopiero w ostatnim starciu - z Izraelem - załoga z Jerzym Brzęczkiem za kierownicą puściła hamulec ręczny. Kto zyskał, a kto stracił na swojej pozycji w ostatnich dniach?
2019-06-11, 21:17
Posłuchaj
Każde zgrupowanie kadry może napisać nową, piękną historię. Do tej pory zdawało się jednak, że wygrane w mało przekonującym stylu mecze z Austrią i Łotwą oraz wcześniejsze, bardzo mizerne występy w Lidze Narodów, nie zapowiadają wjazdu autobusu z kadrą na autostradę w kierunku Euro z naklejoną na szybie odpowiednią winietą. Po wymienionych meczach, co najwyżej naklejkę "dzielny pacjent", można było rozdać fanom oglądającym kolejne słabe mecze w wykonaniu biało-czerwonych.
Do poniedziałku najczęstsze określenia zespołu Brzęczka, to nijaki i niemający własnego stylu. Trudno było się z tym nie zgodzić. Opieranie się na tych samych piłkarzach co Nawałka, wspomaganych byłymi graczami Wisły Płock, zdawało się nie wprowadzać w reprezentacyjne otoczenie świeżego powietrza. A czasami warto przewietrzyć, bo przegrani ostatnich mistrzostw świata wydawali się być zmęczeni swoim towarzystwem na boisku.
Mecz z Izraelem stał się więc przełomem - szyba w reprezentacyjnym pojeździe trochę się uchyliła, a trener przez resztę trasy do mistrzostw Europy może jechać z szerokim uśmiechem i łokciem na zewnątrz. Trudno też nie zauważyć, że drużyna zajmująca miejsca za plecami kierowcy autobusu, zamiast zakładać słuchawki odcinając się od kolegów, znów cieszy się swoją obecnością.
Jeśli prawdą jest, że ostatni będą pierwszymi, to jednym z wygranych jest zdobywca ostatniej bramki z Izraelem - Damian Kądzior. Skrzydłowy, mający za sobą bardzo dobry sezon w Dinamie Zagrzeb, do tej pory nie cieszył się zaufaniem selekcjonera. Zdobyta na Stadionie Narodowym bramka otwiera mu więc szerzej drzwi do biało-czerwonego składu Brzęczka, warto tez zwrócić uwagę na szczerą radość Kądziora po pierwszym golu w reprezentacji, która jest dokładnym przeciwieństwem reakcji na swój występ innego ze skrzydłowych, o którym trochę później.
REKLAMA
Piotr Zieliński - w ostatnich dniach wygrał nie tylko on sam, ale też szereg fanów Serie A, którzy nie przyłączali się do zmasowanej krytyki pomocnika Napoli. Gdy w piątek kolejny raz dał dowód na to, że nie nadaje się do gry bezpośrednio za napastnikiem, z Izraelem cofnięty na prawą pomoc pokazał pełnię możliwości. Zmysł do gry kombinacyjnej i doskonała precyzja podań - mimo, że w klubie gra na lewej stronie - raz za razem napędzały ataki Polaków, a dla takich asyst, jak ta przy trzeciej bramce na narodowym, kibice kupują bilety na mecze.
Niepodważalny jest także wzrost notowań snajpera Milanu - Krzysztofa Piątka. Wziął na siebie odpowiedzialność za zdobywanie bramek, otwierając wynik w starciach z Macedonią Północną i z Izraelem. Jego współpraca z Robertem Lewandowskim wskazuje na to, że reprezentacja ma duet napastników groźny dla każdej europejskiej defensywy.
"A taki był ładny, amerykański, szkoda" - mawiał klasyk
Jeśli w pierwszym meczu schodzisz w przerwie, a w drugim nie wstajesz z ławki - to jasny znak, że straciłeś miejsce w składzie. Przemysław Frankowski, bo o nim mowa, spalił się w meczu z Macedonią Północną, a po meczu z Izraelem w hierarchii skrzydłowych jest już niżej od Kądziora.
Gdzie te czasy, gdy Arkadiusz Milik był pewniakiem do gry u boku Lewandowskiego? Paradoksalnie, miał silniejszą pozycję w reprezentacji, gdy po dwóch nieudanych sezonach w Niemczech często przegrywał rywalizację w Ajaksie z Kolbeinnem Sigthorssonem niż teraz, gdy został piątym najlepszym strzelcem Serie A w barwach Napoli. Dziś musi pogodzić się z rolą rezerwowego, jednak już neapolitańczyk Genny Savastano w serialu "Gomorra" pokazał, jak można wyjść z cienia. Trzeba nam wszystkim tego życzyć, bo to wciąż najlepsza lewa noga w Polsce.
REKLAMA
Ostatni dwaj, których akcje pikują, to Karol Linetty i Michał Pazdan. Coraz lepsza współpraca duetów środka obrony i pomocy może na stałe przyspawać ich do reprezentacyjnych ławek i nie ma już wątpliwości, że na swoje szanse będą musieli długo poczekać.
Kogo Brzęczek zabierze na następną wyprawę? Do drogi z "Papieżem” szykują się dotychczasowi reprezentanci, a na ich miejsca czyhają już wybrańcy Czesława Michniewicza z kadry U-21, którzy za kilka dni rozpoczną zmagania w mistrzostwach Europy.
Fan reprezentacji wreszcie może z umiarkowanym optymizmem patrzeć w przyszłość i liczyć, że kwestie autobusu będą podnoszone tylko przy okazji transportu na mecze Euro 2020, a nie rozpaczliwej obrony przed stratą gola.
Jakub Pogorzelski, PolskieRadio24.pl
REKLAMA
REKLAMA