Największa kompromitacja w historii polskiego szczypiorniaka. Blamaż z Kosowem to nie kryzys. To grzech zaniechania [KOMENTARZ]

2019-06-13, 18:31

Największa kompromitacja w historii polskiego szczypiorniaka. Blamaż z Kosowem to nie kryzys. To grzech zaniechania  [KOMENTARZ]
Arkadiusz Moryto podczas meczu eliminacyjnego mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych. Foto: PAP/Andrzej Grygiel

"Wstyd, żenada, hańba, kompromitacja, nie wracajcie do domu" - słynna okładka "Faktu", podsumowująca wyczyny polskich piłkarzy na mistrzostwach świata w 2006 roku, mogłaby być także komentarzem do 57 minut meczu z półamatorską kadrą Kosowa w ramach eliminacji do ME. Za największy blamaż w historii naszego szczypiorniaka nie powinniśmy jednak obwiniać zawodników. To nie oni zawiedli najbardziej. 

2007 rok. Niedoceniana przez ekspertów reprezentacja Polski zostaje wicemistrzem świata, a kibice zaczynają mocniej interesować się tą, nieco pozostającą w cieniu (w Polsce), dyscypliną sportu. Kilka lat wcześniej część z ówczesnych podopiecznych Bogdana Wenty wywalczyła tytuł młodzieżowych mistrzów Europy. Było jasne, że mamy do czynienia ze złotym pokoleniem, najlepszym od czasów igrzysk w Montrealu, kiedy to biało-czerwoni sięgnęli po brązowy medal. 

Zabrakło jednak świadomości, że Karol Bielecki, Sławomir Szmal, Marcin Lijewski czy Tomasz Tłuczyński nie będą grali wiecznie. W mniej więcej tym samym czasie wielkie sukcesy zaczęli odnosić polscy siatkarze. Za wicemistrzostwem świata poszedł w tym przypadku ogromny wysiłek marketingowy działaczy federacji oraz władz ligi. Dzięki temu, że siatkówka szeroko weszła do szkół, a kluby postawiły na szkolenie, biało-czerwoni wygrywali złote medale na dwóch ostatnich mistrzostwach świata. O dokonaniach polskich szczypiornistów po 2016 roku i zakończeniu reprezentacyjnych karier przez większość dawnych "Orłów Wenty" lepiej natomiast nie wspominać...

Powiązany Artykuł

Wojciech Nowiński 1200F.jpg
Nie żyje Wojciech Nowiński. Polska piłka ręczna w żałobie

Kolejne imprezy oglądamy tylko w telewizji

Kompromitujące ostatnie miejsce w grupie w eliminacjach mistrzostw Europy w 2018 roku było sygnałem ostrzegawczym. Rywale (Serbia, Białoruś, Rumunia) nie byli słabeuszami, ale tylko jedna wygrana w sześciu spotkaniach to rezultat, do jakiego polscy kibice przez lata prosperity się nie przyzwyczaili. Podobnie jak do odpadania w... prekwalifikacjach mistrzostw świata. Polacy nie zagrali na tegorocznym mundialu, ponieważ marzenia o tym wybili im z głowy Portugalczycy, którzy zresztą także na ten turniej się nie zakwalifikowali... 

Mistrzostwa Europy w 2020 roku mają być wyjątkowe. Po raz pierwszy zagrają w nich 24 drużyny narodowe, z czego 20 uczestników mają wyłonić kwalifikacje. Co ciekawe, do eliminacji przystąpiły łącznie... 32 ekipy. Wydawało się, że grupa z Niemcami, Izraelem i Kosowem skazuje nas na drugie, premiowane promocją na turniej, miejsce. Okazuje się jednak, że obecnie nasza kadra nie prezentuje poziomu pozwalającego na wyjeździe wygrać z dwójką dużo niżej notowanych rywali. 

To nie wina zawodników 

Ewentualna wygrana w niedzielę z Izraelem zapewni awans z eliminacji, w których więcej drużyn wywalczy promocję, niż odpadnie, ale niesmak po postawie biało-czerwonych zostanie na długo... Wielu kibiców na forach internetowych krytykuje zawodników czy niedawno zatrudnionego selekcjonera Patryka Rombla. Zapominają jednak o jednym: żaden z reprezentantów ani nawet ich trener nie odpowiadają za wieloletnie zaniedbania w dziedzinie szkolenia. 

Skoordynowane działania mające na celu poszukiwanie następców Szmala, Bieleckiego czy braci Jureckich trwają właściwie dopiero od 2015 roku, kiedy zaczęto wprowadzać program "Ośrodki szkolenia w piłce ręcznej". Wsparcie Ministerstwa Sportu i Turystyki, samorządów czy firmy PGNiG pozwoliło na rozpoczęcie skoordynowanego systemu szkolenia, dzięki któremu coraz więcej młodzieży szkolnej ma kontakt ze szczypiorniakiem nie tylko na ekranie telewizora, ale również w sali gimnastycznej. 

Na efekty programu trzeba będzie jednak czekać. Przy sporej dozie optymizmu można liczyć, że pierwsi wychowankowie założą biało-czerwone koszulki na mistrzostwach świata w 2023 roku, których będziemy współgospodarzem. Trzeba jednak zadać pytanie, dlaczego na uruchomienie takiego programu potrzebowano ośmiu lat? Wcześniej zadowolono się działaniami doraźnymi, jakby trzy medale mistrzostw świata uśpiły czujność działaczy.

MMA zamiast szczypiorniaka 

Zabrakło wsparcia i chęci rozwoju młodych polskich talentów. W wyniku tego wielu zdolnych zawodników prędzej czy później rezygnowało z uprawiania szczypiorniaka. Przykładem niech będzie Damian Kostrzewa. Swego czasu uważany za nadzieję polskiej piłki ręcznej, dzisiaj... szykuje się do debiutu w MMA. Kostrzewa jednak otrzymał szansę gry. Wielu innych utalentowanych zawodników porzuciło sport, zanim doszli do wieku seniora... Brakowało systemu, który pozwalałby wyławiać najzdolniejsze perełki. 

Osiem straconych lat widać też w piłce ręcznej kobiet. Niedawna klęska w eliminacjach MŚ z Serbią poskutkuje zapewne zwolnieniem trenera Leszka Krowickiego. Podobny los spotkał w lutym szkoleniowca męskiej kadry Piotra Przybeckiego, który zapłacił za przegraną z Izraelem. Działacze zdają się uważać, że całym złem są szkoleniowcy. Niestety, prawda przedstawia się inaczej. Tak krawiec kraje, jak mu materii staje - jak mówi stare polskie przysłowie.

Za cztery lata mistrzostwa świata 

A obecni reprezentanci Polski, mimo najszczerszych chęci i wyróżniającej postawy w lidze, w dużej części nie prezentują poziomu uprawniającego do walki o cele wyższe niż wyszarpany awans na mistrzostwa Europy 2020. Cieszy fakt, że Związek Piłki Ręcznej w Polsce zmienił swoje postępowanie w kwestii szkolenia, ale nie możemy zapomnieć, że ostatnie klęski szczypiornistek i szczypiornistów wzięły się z tego, że pewnego dnia nikt w Polsce nie pomyślał o szkoleniu następców Kingi Achruk i Karola Bieleckiego... 

Po latach tłustych musimy więc przygotować się na chude sezony polskiego szczypiorniaka w wydaniu reprezentacyjnym. I liczyć, że trwający już niemal cztery lata program za kilka lat przyniesie pierwsze owoce. Do dnia, w którym do Polski przyjadą najlepsze reprezentacje świata, pozostały kolejne cztery lata. O tym, jak długi to okres w sporcie, niech świadczy fakt, że w 2015 roku biało-czerwoni świętowali brązowy medal na katarskim mundialu...

Paweł Majewski, PolskieRadio24.pl 


Polecane

Wróć do strony głównej