Agnieszka Radwańska: dostałam drugie, nowe życie
- Moja decyzja była słuszna, ale po kilku miesiącach totalnej przerwy od gry i treningów, fajnie było wyjść na kort - mówi Agnieszka Radwańska, najbardziej utytułowana polska tenisistka, która w sobotę zagrała pokazowo podczas Kotewicz Cup w Bydgoszczy.
2019-06-23, 19:10
- Agnieszka Radwańska tenisową karierę zakończyła w listopadzie 2018 roku
- W ciągu 13 lat zawodowej gry Agnieszka Radwańska zwyciężyła w 20 turniejach WTA
- Jej najbardziej prestiżowym zwycięstwem był triumf w WTA Finals. Kończącą sezon imprezę masters wygrała w 2015 roku
Po kilku miesiącach ciszy i nieobecności wróciła Pani do kibiców, ale i na kort, choć już w całkowicie innej roli...
Agnieszka Radwańska Moja decyzja o zakończeniu kariery była jak najbardziej właściwa, ponieważ nie byłam w stanie grać na takim poziomie jakiego bym od siebie oczekiwała. Teraz cieszę się spokojem i normalnym życiem, którego nigdy nie miałam. Mogę podróżować w różne miejsca, w których nie byłam, ale co najważniejsze - bez torby z dziesięcioma rakietami i kilkoma parami butów do gry
Agnieszka Radwańska: To już zupełnie inny tenis, zupełnie inne wyjście na kort, którego nie da się porównać z tym, co było wcześniej. Ten sport na zawsze będzie już w moim życiu, tyle tylko, że nie zawodowo. Po kilku miesiącach totalnej przerwy od gry i treningów, fajnie było wyjść na kort bez żadnej presji. Zrobiłam to z przyjemnością. Cieszę się, że mogłam tu być i w tak fantastycznej atmosferze spędzić dzień na korcie.
- czytaj więcej: "Agnieszka Radwańska w pewnym sensie osiągnęła za dużo"; "Najbardziej kreatywna tenisistka" - Navratilova składa hołd Polce
Do Bydgoszczy przyjechała pani na mecz pokazowy, ale także, by choć chwilę spędzić z adeptami tenisa, dla których z pewnością było to ważne wydarzenie...
A.R.: Przede wszystkim chcę promować tenis w Polsce i zachęcać wszystkich do uprawiania tej dyscypliny. Cieszę się także, że zobaczyliśmy tu mnóstwo dzieciaków w przeróżnym wieku, chcących grać i - jak było widać - czerpiących z tego dużą przyjemność. Takie spotkania pokazują, że nasz tenis idzie w dobrą stronę i mam nadzieję, że kiedyś na kortach zawodowych zobaczymy dużo, dużo więcej naszych rodaków. Zawodowa gra w tenisa jest to ogromnie długi proces. Trzeba zacząć bardzo wcześnie i na całość musi się złożyć kilka, kilkanaście czynników. Ciężko jest podać jakąś uniwersalną receptę na sukces, bo jej chyba nie ma. Najważniejsza absolutnie jest praca, praca i jeszcze raz praca. Każdy ma szansę dogonić swoje marzenia, ale ważne jest to, by dążyć do tego celu, robiąc wszystko na sto procent.
REKLAMA
Swoją zawodową drogę skończyła pani w listopadzie 2018 roku. Jak wygląda teraz życie Agnieszki Radwańskiej?
A.R.: Przez te wszystkie lata kariery zawodniczej był to ekstremalny wysiłek fizyczny i mentalny. Przyznam szczerze, że absolutnie mi tego nie brakuje, bo byłam tym już strasznie zmęczona. Moja decyzja o zakończeniu kariery była jak najbardziej właściwa, ponieważ nie byłam w stanie grać na takim poziomie jakiego bym od siebie oczekiwała. Teraz cieszę się spokojem i normalnym życiem, którego nigdy nie miałam. Mogę podróżować w różne miejsca, w których nie byłam, ale co najważniejsze - bez torby z dziesięcioma rakietami i kilkoma parami butów do gry. Jest to zupełnie inne życie, inaczej funkcjonuję, inaczej funkcjonuje moja głowa. Nie ma presji, że za chwilę gram mecz, muszę wyjść na kort, że jestem zmęczona, więc czegoś nie zrobię.
Powiązany Artykuł
Agnieszka Radwańska kończy karierę. Największe sukcesy i porażki polskiej tenisistki
Może pani po prostu smakować normalnego życia...
A.R.: Dokładnie tak. Mogę teraz pozwolić sobie na to, by być zmęczoną, niewyspaną, później wrócić do domu czy dłużej pospać. Pierwszy raz spędziłam w Polsce aż pół roku i pierwszy raz byłam w domu także w święta. Są to takie zwykłe ludzkie rzeczy, które wcześniej były dla mnie dalekie, wręcz niedostępne. Dostałam więc drugie, nowe życie.
Tenisa zupełnie wyrzucić się nie da...
A.R.: Tenis był w moim życiu przez 25 lat i z pewnością przez kolejne tyle ze mną będzie. Tyle tylko, że nie na zawodowych kortach. Nadal uwielbiam go oglądać, wciąż się nim interesuję, tam są moje koleżanki z kortu, gra wciąż także siostra Ula, więc nie da się tego oddzielić wielką czerwoną kreską i zapomnieć.
ah
REKLAMA