Liga Europy: Lechia nie czuje się Kopciuszkiem, który prosi o najniższy wymiar kary
- To dla nas nagroda i wielkie wyróżnienie, ale także duże wyzwanie. Lechia dosyć długo czekała na takie wydarzenie jak rozgrywki pucharowe, ale przez 1,5 roku zapracowaliśmy na to, aby znaleźć się w tym miejscu, w którym jesteśmy i nie możemy doczekać się tego meczu - powiedział trener Lechii Piotr Stokowiec przed czwartkowym meczem 2. rundy eliminacyjnej piłkarskiej Ligi Europy w Gdańsku z Broendby Kopenhaga.
2019-07-24, 20:12
- Spotkania drugiej rundy eliminacji odbędą się 25 lipca i 1 sierpnia
- Pierwszy mecz Lechia rozegra w Gdańsku, rewanż na boisku rywala w Kopenhadze
Szkoleniowiec Lechii przekonuje, że pod względem gry w europejskich pucharach Broendby jest bardziej doświadczoną drużyną.
- Z szacunkiem podchodzimy do przeciwnika, ale polegamy na swojej pracy oraz organizacji. Zamierzamy też zademonstrować nasze walory i siłę, czyli solidność w defensywie i trochę polotu w ataku. Chcemy również pokazać piękny stadion oraz wspaniałych kibiców. Wierzę, że ta otoczka i nasza solidna gra poprowadzi nas do sukcesu – zaznaczył.
Rywal prześwietlony
Stokowiec komplementował swojego pucharowego przeciwnika, podkreślając, że jego sztab dobrze zna Broendby i posiadł na jego temat niezbędne informacje.
- To bardzo mocna ekipa, dobrze zorganizowana, silna fizycznie i stabilna w każdej formacji. W jej szeregach trudno znaleźć zawodnika, który schodzi poniżej pewnego poziomu. Ma dużo jakości na skrzydłach, a także w środku pola. Kilku zawodników posiada ponad przeciętne umiejętności, ale siła Broendby tkwi w kolektywie, a słowo klucz to solidność. Duńczycy, chociaż w tym zespole nie ma za wielu piłkarzy z tego kraju, a dominuje międzynarodowe towarzystwo, grają bardzo intensywnie i dynamicznie, stosują wysoki pressing, ale jesteśmy na to gotowi – zapewnił.
Kto faworytem meczu?
47-letni trener nie zdecydował się jednak podać faworyta czwartkowej konfrontacji.
- Niech wskaże go boisko. Nie czujemy się Kopciuszkiem, który prosi o najniższy wymiar kary. Mamy szacunek do rywala, ale naprawdę chcemy powalczyć. Skończyła się też kurtuazja, bo zamierzamy zagrać z wielką agresywnością, zaangażowaniem i dobrą organizacją oraz pokazać jakość. Musimy zagrać uważnie, ale także odważnie i podejmować ryzyko. Mamy jednak świadomość, że w dwumeczu każda bramka, zwłaszcza stracona, jest bardzo ważna – zauważył.
W gdańskim zespole mają nadzieję, że gra w eliminacjach Ligi Europy nie będzie jednorazowym wyskokiem.
- Widzimy się w Europie i chociaż to trudne, mamy ambicję częściej w niej gościć. Najlepiej co roku. Chcemy przejść do kolejnej rundy i sprostać oczekiwaniom naszych kibiców, ale jednocześnie nie wpaść w pułapkę, że od razu musimy coś osiągnąć – skomentował.
REKLAMA
Podrażnione ambicje
Szkoleniowiec Lechii nie ma jednak zbyt dobrych wspomnień w konfrontacji z Broendby.
- Jako zawodnik AB Kopenhaga wysoko przegrałem w lidze duńskiej, co jeszcze bardziej podrażnia moją ambicję – podsumował.
Gospodarze nie mają większych problemów kadrowych. Z powodu kontuzji kolana nie może jedynie wystąpić napastnik Jakub Arak. W czwartek może natomiast zagrać serbski boczny pomocnik Żarko Udovicić, który za otrzymaną w inauguracyjnej ligowej konfrontacji w Łodzi z ŁKS czerwoną kartkę został zdyskwalifikowany na cztery mecze ekstraklasy.
W pierwszej rundzie eliminacji LE duńska drużyna z Kamilem Wilczkiem w składzie okazała się lepsza od Interu Turku. Na własnym stadionie triumfowała 4:1 (Polak zdobył dwie bramki), natomiast w rewanżu w Finlandii rywale biało-zielonych ulegli 0:2. Z kolei Lechia przystąpi do tych rozgrywek w tej fazie.
Gospodarze spodziewają się, że czwartkowe spotkanie, które rozpocznie się na Stadionie Energa Gdańsk o 19, obejrzy około 30 tysięcy kibiców.
- czytaj więcej: Liga Europy: Finowie zaskoczą Legię? Vuković długo wyliczał atuty KuPS Kuopio: są groźni nawet z autów
ah. Lechia, PAP
REKLAMA