Puchar Króla: siedem goli w Madrycie. Real Sociedad wypunktował "Królewskich"

Piłkarze Realu Madryt niespodziewanie odpadli w ćwierćfinale Pucharu Króla. Podopieczni Zinedine'a Zidane'a ulegli na własnym boisku Realowi Sociedad San Sebastian 3:4 (0:1). 

2020-02-06, 22:04

Puchar Króla: siedem goli w Madrycie. Real Sociedad wypunktował "Królewskich"
  • Bohaterami meczu byli Alexander Isak i Martin Odegaard
  • Faworyci do końca walczyli o doprowadzenie do remisu, ale nie byli w stanie tego dokonać 
  • To kolejna niespodzianka w ćwierćfinałach Pucharu Króla 

Prowadzący w tabeli La Liga "Królewscy" byli faworytem starcia z drużyną z Kraju Basków, chociaż Zidane zdecydował się dać szansę kilku rzadziej występującym piłkarzom. W wyjściowym składzie zabrakło m.in. Luki Modricia, Raphaela Varane'a i Thibaut Courtois. Tego ostatniego w bramce zastąpił Alphonse Areola i, jak się okazało, nie była to szczęśliwa decyzja. 

Bramkarz się nie popisał 

Jako pierwsi niezłą sytuację stworzyli sobie gracze ze stolicy Hiszpanii, ale Karim Benzema trafił piłką w nogi golkipera gości Alejandro Remiro. Sześć minut później świetną okazję miał z kolei Alexander Isak, który otrzymał piłkę, będąc niepilnowanym na dziesiątym metrze. Napastnik Realu Sociedad nie trafił jednak czysto w piłkę. 

Reprezentant Szwecji odkupił winy w 22. minucie. Isak zdecydował się na mocny strzał z dystansu, który z dużymi problemami odbił przed siebie Areola. Do piłki najszybciej dobiegł wypożyczony z Realu Madryt Martin Odegaard. Norweski pomocnik otworzył wynik meczu, posyłając piłkę między nogami bramkarza. 

REKLAMA

Do przerwy 0:1

Po golu dla gości mecz jeszcze bardziej się otworzył. W 33. minucie znowu do niezłej sytuacji doszedł Isak, jednak uderzył zbyt wysoko. Dwie minuty później odpowiedział James Rodriguez. Kolumbijczyk otrzymał podanie od Benzemy i uderzył zza pola karnego, jednak Remiro był na posterunku. W 38. minucie golkiper gości odbił na rzut rożny bardzo mocny strzał Federico Valverde i to głównie jemu podopieczni Imanola Alguecila zawdzięczali minimalne prowadzenie do przerwy.

Isak show 

W 50. minucie Areola znowu musiał wyjmować piłkę z siatki. Odegaard kapitalnym podaniem wypatrzył Isaka, a ten trafił do siatki. Arbiter Mateu Lahoz anulował jednak gola po interwencji systemu VAR. Szwedzki atakujący znajdował się bowiem na minimalnym spalonym. Cztery minuty później Isak mógł się jednak cieszyć z bramki. Na lewym skrzydle Ander Barrenetxea poradził sobie z Nacho Fernandezem i zagrał tuż przed pole bramkowe, skąd napastnik gości soczyście uderzył, nie dając szans Areoli. 

REKLAMA

Zaledwie dwie minuty później Isak trafił po raz drugi. Tym razem napastnik uciekł próbującemu go upilnować Marcelo i uderzył nie do obrony z linii pola karnego. Piłka zatrzepotała w okienku bramki strzeżonej przez francuskiego bramkarza. 

Gospodarze na kolanach 

"Królewscy" byli na kolanach, ale spróbowali podjąć rękawice. W 59. minucie do siatki gości trafił Marcelo. Brazylijczyk wykorzystał dogranie Brahima Diaza, a piłka po jego strzale przełamała dłonie Remiro. Cztery minuty później madrytczycy mogli zdobyć bramkę kontaktową. Vinicius Junior efektownie przedryblował obrońców gości, jednak uderzył niecelnie. 

REKLAMA

W 69. minucie wydawało się, że jest po meczu. Isak znowu uciekł Marcelo, po czym dośrodkował w pole karne, gdzie czekał Mikel Merino. Hiszpański pomocnik bez kłopotu wykończył akcję strzałem z bliska i sprawił, iż sytuacja gospodarzy wydawała się beznadziejna. 

Walczyli do końca 

Faworyci ani myśleli się jednak poddawać. W 79. minucie do siatki trafił Vinicius, jednak arbiter po raz drugi w meczu nie uznał bramki po analizie VAR. Trzy minuty później młody Brazylijczyk zaliczył asystę przy bramce rodaka Rodrygo Goesa, po którego strzale piłka skozłowała i przetoczyła się przez linię bramkową. 

REKLAMA

"Królewscy" walczyli do końca. Arbiter doliczył aż sześć minut. W czwartej z nich gospodarze zdobyli gola kontaktowego. Benzema dośrodkował w pole karne wprost na głowę Nacho, a obrońca "Los Blancos" trafił do siatki. Na wyrównanie zabrakło już jednak czasu. 

Wysyp niespodzianek 

To już trzecie niespodziewane rozstrzygnięcie w tegorocznych ćwierćfinałach. We wtorek odpadła broniąca trofeum Valencia, która uległa na wyjeździe Granadzie 1:2. Z kolei dzień później kolejną niespodziankę sprawiła trzecioligowa ekipa Mirandes - jedyny uczestnik tej fazy spoza ekstraklasy - która wygrała z Villarreal 4:2. Wcześniej wyeliminowała m.in. Sevillę i Celtę Vigo.

O 21 rozpoczął się mecz Athletiku Bilbao z FC Barceloną. To pojedynek dwóch ekip z największą liczbą triumfów w Pucharze Króla. Klub z Kraju Basków zdobył to trofeum 23 razy, a "Duma Katalonii" - 30.

Zgodnie z obowiązującymi od tego sezonu przepisami do ćwierćfinału rozgrywa się po jednym spotkaniu, ale w półfinale będzie już mecz i rewanż. Pary zostaną rozlosowane w piątek.

REKLAMA

pm 


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej