Grzegorz Lato kończy 70 lat. Jeden z najlepszych w historii

2020-04-08, 12:40

Grzegorz Lato kończy 70 lat. Jeden z najlepszych w historii
Grzegorz Lato. Foto: PAP/Peter Robinson

W środę 8 kwietnia Grzegorz Lato obchodzi 70. urodziny. Skrzydłowy był dla wielu obrońców jak "znikający punkt", co pozwoliło mu błyszczeć w reprezentacji i przyczynić się do jej największych sukcesów.

Posłuchaj

W związku z pandemią koronawirusa, nie obchodzi hucznie swoich urodzin. Świętowanie z najbliższymi przełożył na inny termin, kiedy wszystko wróci do normalności (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Grzegorz Lato to jedna z ikon polskiego futbolu - w swojej karierze zaliczył 100 meczów w biało-czerwonych barwach, zdobył w nich 45 goli. W latach 2008-2012 był prezesem PZPN, choć jako działacz budził wiele kontrowersji. Niemniej jednak Lato jako piłkarz był graczem, który w kapitalny sposób zapisał się w historii.

"Znikający punkt" złapany na Wembley

Dwa medale mistrzostw świata (1974 i 1982 rok), tytuł mistrza (1972) i wicemistrza olimpijskiego (1976) oraz nagroda dla najlepszego strzelca mundialu w 1974 roku to osiągnięcia, których można zazdrościć.

W obecnej sytuacji nie ma mowy o hucznym obchodzeniu 70. urodzin, a Lato przyznaje, że wciąż ogląda dawne spotkania.

- Niedawno obejrzałem w TVP Sport powtórkę meczu z Holandią z 1975 roku, gdy wygraliśmy w Chorzowie 4:1. To jedno z najlepszych spotkań w historii naszej piłki. Łezka się w oku kręci, gdy pomyślę, jak to wszystko szybko minęło... – powiedział.

Dla zasłużonego reprezentanta jednym z najlepszych spotkań w kadrze był legendarny mecz na Wembley. Polacy bronili się przed ofensywą Anglików, kilka razy wybijali piłkę z linii bramkowej, ale także próbowali kontrataków. W jednym z nich w drugiej połowie Lato pędził na bramkę rywali, ale został złapany bezpardonowo od tyłu przez Roya McFarlanda, któremu sędzia pokazał tylko żółtą kartkę.

Źródło: PolskieRadio24.pl

- Gdyby mnie nie złapał, to mógłby sobie tylko popatrzeć i przypomnieć tytuł popularnego wówczas filmu "Znikający punkt". Niestety, zdążył sfaulować... - wspomina Lato.

>>>Mija 46 lat od zwycięskiego remisu na Wembley. Polska zafundowała Anglii koniec świata

Zwycięski remis na Wembley dał Polakom awans do mistrzostwa świata w RFN i zapisał się w historii naszej piłki jako jedno z najbardziej pamiętnych spotkań.

Nie śniło mu się sześć bramek. Strzelił siedem

Ostatecznie biało-czerwoni pod wodzą trenera Kazimierza Górskiego zajęli trzecie miejsce w turnieju, a Lato z dorobkiem siedmiu goli został królem strzelców.

- Jeśli chodzi o obrońców, są naprawdę dobrzy, z wyjątkiem meczu z Haiti. Na tym turnieju grają zawodowcy, tam grali amatorzy i to jest kolosalna różnica. Dużo zawdzięczam pozostałym kolegom. Jestem zadowolony z wszystkich sześciu bramek, nie wyróżniam żadnej. Myślałem, że strzelę może jedną, dwie, ale nie śniło mi się, że będzie ich sześć. Cała drużyna trafiła z formą, jesteśmy dobrze przygotowani - mówił podczas turnieju w rozmowie z Polskim Radiem.

Do swoich bramek dołożył później jeszcze jedną i tym samym został królem strzelców mundialu. 

Źródło: PolskieRadio24.pl

Wcześniej skrzydłowy zbierał sporo krytyki od dziennikarzy, którzy pisali, że brakuje mu skuteczności. Można powiedzieć, że swoimi występami dobitnie pokazał, kto miał tu rację.

- Coś tam tworzą ci dziennikarze, żeby się czytało, ale nie mam nikomu tego za złe. Człowiek jest człowiekiem, raz strzeli, raz nie strzeli, najlepszym się zdarza - przyznał.

W decydującym o finale meczu Polacy przegrali z RFN 0:1.

- To spotkanie w ogóle nie powinno się odbyć, bo to było waterpolo, a nie futbol. Piłka stawała w wodzie jak rzucona cegłówka, chwilami nie dało się jej kopnąć. Bardzo żałuję, że nasi działacze zgodzili się na grę w takich warunkach – przyznał.

>>>"Mecz na wodzie" w MŚ. To było spotkanie, które nie miało prawa się odbyć

W ostatnim spotkaniu turnieju pokonali Brazylię 1:0.

Osiem lat później drużyna prowadzona przez Antoniego Piechniczka również zajęła trzecie miejsce na mundialu. W tym sukcesie Lato także miał spory udział. Zdobył bramkę w wygranym 5:1 meczu z Peru, a w spotkaniu drugiej fazy grupowej (wówczas obowiązywał inny system turnieju) zaliczył dwie asysty z Belgią (3:0). Trzy gole strzelił wówczas obecny prezes PZPN Zbigniew Boniek.

Później biało-czerwoni zremisowali ze Związkiem Radzieckim 0:0 i awansowali do półfinału, gdzie czekali późniejsi mistrzowie świata, Włosi. W walce o finał nie dali Polakom szans i wygrali 2:0. Po świetnym meczu o 3. miejsce biało-czerwoni pokonali Francuzów 3:2.

W klubowej karierze szczególne miejsce w sercu Grzegorza Laty zajmuje Stal Mielec, dla której rozegrał 295 spotkań. Później grał jeszcze w KSC Lokeren i meksykańskim Atlante FC.

ps, PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej