Łukasz Piszczek na finiszu kariery trzyma formę. 35. urodziny Polaka
Reprezentacja Polski to dla Łukasza Piszczka zamknięty temat, jednak polski obrońca cały czas odgrywa w ważną rolę w Borussii Dortmund. W środę zawodnik obchodzi swoje 35. urodziny.
2020-06-03, 08:47
Członek Klubu Wybitnego Reprezentanta kilka tygodni temu przedłużył wygasający po sezonie kontrakt z BVB i w Dortmundzie pogra jeszcze przynajmniej przez rok. To bez wątpienia jeden z tych zawodników, którzy zasłużyli na wielki szacunek kibiców niemieckiego klubu.
Przygoda Piszczka z Borussią trwa już prawie dekadę - swoją pierwszą umowę podpisał w lipcu 2010 roku, od tego czasu sięgnął po dwa mistrzostwa Niemiec, wystąpił także w finale Ligi Mistrzów. W sumie na koncie ma 358 występów.
Przez lata był jednym z kluczowych zawodników reprezentacji Polski, co poskutkowało tym, że w grudniu ubiegłego roku został wybrany do Reprezentacji Stulecia PZPN.
REKLAMA
Piszczek karierę w kadrze narodowej postanowił zakończyć po nieudanych mistrzostwach świata 2018 w Rosji, ale oficjalnie został pożegnany prawie półtora roku później - w listopadzie 2019 w meczu ze Słowenią (3:2) na PGE Narodowym w eliminacjach mistrzostw Europy.
Urodzony 3 czerwca 1985 roku w Czechowicach-Dziedzicach Piszczek w reprezentacji zadebiutował w lutym 2007 roku w towarzyskim spotkaniu z Estonią (4:0) w hiszpańskim Jerez. Półtora roku później ówczesny selekcjoner Leo Beenhakker ściągnął go z wakacji, by w kadrze na mistrzostwa Europy w Austrii i Szwajcarii zastąpił kontuzjowanego Jakuba Błaszczykowskiego. Zagrał już na inaugurację z Niemcami (0:2).
Najlepszy czas dla zawodnika nastąpił za kadencji Adama Nawałki, kiedy to cała kadra odrodziła się po chudych latach. Piszczek był jednym z tych, od których selekcjoner rozpoczynał ustalanie wyjściowego składu, niepodzielnie rządził na prawej flance. Choć stracił dużo czasu przez kontuzję biodra, po której długo dochodził do siebie, po powrocie spisywał się w koszulce z orłem na piersi znakomicie.
REKLAMA
Z kibicami pożegnał się 19 listopada ubiegłego roku w meczu eliminacji Euro 2020 ze Słowenią. Był to jego 66 mecz w kadrze.
Z Polski wyjechał jako 19-latek, wypatrzony przez skautów ze stolicy Niemiec. Droga do wielkiej piłki nie była jednak łatwa. Piszczek początkowo występował jako napastnik, zarówno w drużynach młodzieżowych Zagłębia, jak i w zespole Herthy Berlin.
Wszystko zmieniło przyjście Luciena Favre'a, którego można uznać za trenera mającego największy wpływ na karierę zawodnika. Szwajcar zdecydował się zmienić pozycję Polaka, z ataku cofnął go na prawą stronę defensywy. I okazało się to strzałem w dziesiątkę.
REKLAMA
Sam Piszczek wielokrotnie powtarzał, że gdyby Favre nie wpadł na ten pomysł, nigdy nie znalazłby się w miejscu, w którym jest obecnie, a Ligę Mistrzów oglądałby w telewizji. Mówiąc krótko - Szwajcar zrezygnował z przeciętnego napastnika, a w jego miejsce stworzył świetnego prawego obrońcę.
Choć umowa, którą podpisał przed dwoma tygodniami, prawdopodobnie będzie jego ostatnią, wciąż jest piłkarzem, którego docenia się nie ze względu na dawne zasługi. W wygranym 6:1 spotkaniu z Paderborn wyprowadził kolegów na murawę z opaską kapitańską na ramieniu i rozegrał pełne 90 minut.
ps
REKLAMA
REKLAMA