Williams serwowała asa za asem, McEnroe wróżył klęskę, a Agnieszka Radwańska sięgała do tenisowego nieba

2020-07-07, 08:52

Williams serwowała asa za asem, McEnroe wróżył klęskę, a Agnieszka Radwańska sięgała do tenisowego nieba

– Agnieszka płakała, a powinna się raczej uśmiechać (…), pokazała, że od najsilniejszych fizycznie rywalek wcale nie dzieli jej dużo - mówiła Lindsay Davenport, po finale Wimbledonu. 7 lipca 2012 roku Agnieszka Radwańska zagrała w finale z Sereną Williams, Przegrała, ale pokazała, że umie przeciwstawić się najpotężniejszym fizycznie rywalkom w meczach o największą stawkę.

Osiem lat temu Agnieszka Radwańska zaimponowała światu. Polka dotarła do finału najbardziej prestiżowego tenisowego turnieju. Rozstawiona z numerem trzecim Radwańska wprawdzie przegrała to starcie w trzech setach - 1:6, 7:5, 2:6 - zasłużyła jednak na oklaski, gdy w drugiej odsłonie spotkania w praktycznie beznadziejnej sytuacji zdołała odrobić straty i pokonać Amerykankę. Polce nie starczyło jednak sił w decydującej partii, którą bezapelacyjnie wygrała Serena Williams. Wielka Serena okazała się za mocna dla wówczas 23-letniej tenisistki z Krakowa, która po raz pierwszy grała w finale Wielkiego Szlema.

- Teraz już wiem, że jednak jest różnica, kiedy się wychodzi na finał nawet dużych turniejów WTA, a jak się człowiek czuje, gdy gra w finale Wielkiego Szlema. Czuje się różnicę, większą presję, nerwy i stawkę meczu. Trochę czasu mija, zanim to przechodzi i emocje puszczają. Wczoraj jeszcze to do mnie jakby nie docierało, bo gra się tu mecz za meczem przez te dwa tygodnie. Dopiero jak się wchodzi na Kort Centralny, przy tej całej oprawie, człowiek zaczyna sobie zdawać sprawę, gdzie jest i o co gra - mówiła dziennikarzom po finale Radwańska.

Finezja i spryt vs. siła mięśni

Przed finałem Wimbledonu w 2012 roku Radwańska była skazywana przez ekspertów na szybkie pożarcie w starciu z postawną i bezsprzecznie najlepszą tenisistką Sereną Williams. Radwańska pokazała jednak wyśmienity, mądry i niezwykle efektowny tenis. Walczyła ponad dwie godziny w pełnym zwrotów akcji meczu, który nie rozpoczął się dla Polki zbyt obiecująco.

Powiązany Artykuł

Aga radwańska collage.jpg
Agnieszka Radwańska głodna gry: mogłabym wskoczyć na kort i zagrać

Serena zdeklasowała Radwańską w pierwszym secie

Pierwszy set okazał się bardzo bolesny dla Polki. Pierwszego gema przy własnym podaniu wygrała Amerykanka. Doświadczonej w finałowych bojach Williams ręka nie drżała, serwowała od początku spotkania jak maszyna - mocno i pewnie. Drugi gem był niezwykle zacięty, ale mimo wielkich starań Polki Serena Williams przełamała Agnieszkę Radwańską. Kolejnego gema również wygrała zawodniczka z USA, choć "Isia" dzielnie stawiała opór na Korcie Centralnym w Londynie.

Agnieszka Radwańska niestety przegrała także swoje drugie podanie w pierwszym secie, a Serena Williams chwilę później pewnie wygrała gema przy swoim serwisie. Polka jednak nie załamywała się i wygrała pierwszego gema przy stanie 0:5. Chwilę później Williams wygrała jednak własne podanie i zakończyła pierwszego seta.

W Londynie w tym momencie zaczął padać deszcz i spotkanie przerwano. Na korcie rozwinięto płachtę, która chroni nawierzchnię przed opadami. Komentatorzy wykorzystali ten moment na podsumowanie pierwszej odsłony wielkiego finału i niektórzy byli niemal pewni, że Serena szybko dokończy dzieła.zniszczenia. Słynny John McEnroe na antenie BBC zapowiadał, że Radwańskiej grozi kompromitacja. Amerykanin przewidywał, że Polka podzieli los Nataszy Zwieriewej, która w finale Rolanda Garrosa w 1988 roku w 40 minut przegrała ze Steffi Graf 6:0, 6:0.

Zacięta walka w drugim secie

Przerwa spowodowana opadami deszczu jednak dobrze wpłynęła na postawę Polki. Radwańska wróciła na kort wyraźnie spokojniejsza, opanowała stres i ku uciesze 15 tysięcy widzów zaczęła grać swój tenis.

Na początek pewnie wygrała swoje podanie. Chwilę później Amerykanka nie dała jednak szans Radwańskiej przy swoim serwisie, a następnie przełamała "Isię" bez straty punktu. W tym momencie wydawało się, że John McEnroe mógł mieć jednak rację i że losy finału są już przesądzone.

Serena Williams znów wygrała swoje podanie i wydawało się, że pewnie zmierza po trofeum, prowadząc w drugim secie 3:1. Po kolejnych dwóch gemach - Amerykanka utrzymywała przewagę przełamania.

Polka jednak nie zamierzała złożyć broni. Niezwykły bój tenisistki stoczyły w ósmym gemie. Agnieszka Radwańska desperacko chciała odrobić stratę przełamania, aby jeszcze odwrócić losy tego meczu. I to się jej bardzo opłaciło. Polka zagrała chyba najlepszego gema w finale, co w połączeniu z kilkoma niewymuszonymi błędami Williams dało jej gema i remis - 4:4 w drugim secie.

Kolejny gem ponownie padł łupem Polki. Agnieszka Radwańska wygrała własne podanie i przy wielkim aplauzie londyńskiej publiczności po raz pierwszy w finale wyszła na prowadzenie. Serena Williams otrząsnęła się po przegraniu trzech gemów z rzędu i wygrała swój serwis chwilę później. Polka odpowiedziała jednak najlepiej jak umiała, wygrywając własne podanie.

Do przełomu doszło w dwunastym gemie. Przy stanie 6:5 dla Radwańskiej serwowała Serena. Polka znów postanowiła zaryzykować i po raz kolejny wyszło jej to wspaniale. Radwańska przełamała popełniającą coraz więcej błędów Williams i ostatecznie wygrała drugiego seta 7:5. 

Radwańskiej nie starczyło sił

Początek trzeciej i decydującej partii również zaczął się dla Polki pomyślnie. Mimo naporu Amerykanki - Radwańska wygrała własne podanie. Zaraz potem własny serwis wygrała Serena Williams. Tenisistka z Krakowa chwilę później obroniła własne podanie, choć z problemami. Zawodniczka z USA miała szansę na przełamanie, ale Polka ostatecznie wygrała gema.

Niestety Amerykanka w końcu wygrała gema przy podaniu Radwańskiej. Przełamanie nastąpiło w piątym gemie. A na domiar złego Serena Williams ponownie przełamała Polkę przy okazji kolejnego podania tenisistki z Krakowa. Zawodniczka z USA ostatecznie wygrała 6:2 i zdobyła swój 14. wielkoszlemowy tytuł. 

- Jestem dumna z mojego występu w Londynie – mówiła "Isia" po meczu. - Myślę, że były to najlepsze dwa tygodnie w moim życiu. Jestem szczęśliwa, że zagrałam w finale. Pamiętałam 2005 rok, gdy wygrałam juniorski Wimbledon. Niestety, dziś nie miałam swojego dnia. Spróbuję ponownie za rok – zapewniała Polka i słowa dotrzymała.

W erze mocy, siły, potężnych uderzeń Radwańska absolutnie unikalna

Mecz, który miał być dla Sereny Williams formalnością, okazał się wspaniałym widowiskiem, a Radwańska rywalką, która umiała znaleźć sposób na przeciwstawienie się miażdżącej sile przeciwniczki. Williams w jednym gemie w 48 sekund posłała cztery asy z rzędu, a kibice nie nadążali wzrokiem za piłką posyłaną z zawrotną szybkością. Radwańska jednak dobiegała do atomowych zagrań rywalki, odbijała piłkę, czym wprowadzała w zachwyt fanów tenisa, udowadniając, że jest królową defensywy.

Tuż po finale Polka płakała, a gwiazdy tenisa doceniały postawę naszej tenisistki. - Radwańska pokazała niesamowitą regularność, ale przy tym olbrzymią różnorodność uderzeń i rotacji. No i antycypację, która tak często pozwala jej prowadzić doskonałą obronę. To dziewczyna, która może pokonać każdą rywalkę. Ma w ręku wszystkie składniki potrzebne do wygrywania największych imprez, teraz musi z tego przyrządzić dobre danie. W dzisiejszej erze mocy, siły, potężnych uderzeń z linii końcowej jest absolutnie unikalna - mówiła wówczas Mary Joe Fernandez, trzykrotna finalistka wielkoszlemowych turniejów.

Po występie w finale Wimbledonu Radwańska awansowała (po raz pierwszy) na drugie miejsce w rankingu WTA. Gdyby wówczas wygrała, zostałaby numer jeden światowego zestawienia tenisistek.

Powtórka z historii

Radwańska została też drugą polską finalistką Wimbledonu. Powtórzyła sukces Jadwigi Jędrzejowskiej, która w 1937 także była o krok od tenisowego nieba. 75 lat wcześniej w Londynie rywalką Jędrzejowskiej była Brytyjka Dorotchy Round – Polka także stoczyła trzysetowy pojedynek, przegrała 2:6, 6:2, 5:7.

- Bałam się wygrać. Potem długo płakałam w szatni - powiedziała. Za drugie miejsce dostała bon o wartości...3,5 funta. W Polsce została powitana jak bohaterka. W 1936 i 1937 wybrano ją najlepszym sportowcem kraju w plebiscycie "Przeglądu Sportowego". Miała propozycję przejścia na zawodowstwo. Odrzuciła je. - Nie chcę stać się manekinem - uzasadniała.

"Jed" lub "Ja-Ja", jak nazywano Jędrzejowską ze względu na zbyt trudne dla Anglosasów nazwisko, marzyła o tytule i dopięła swego - jedyny tytuł wielkoszlemowy zdobyła w 1939 roku na kortach Rolanda Garrosa - w deblu z Simone Mathieu. 

"Isia" kochała Wimbledon

Radwańska w imprezie na trawiastych kortach All England Club występowała nieprzerwanie w latach 2006-2018.

Tak jak zapewniała po finale w 2012, rok później ponownie pojawiła się w Londynie i zagrała świetnie, choć zabrakło wykończenia, a może też zwyczajnie szczęścia, bo jak to często bywało w przypadku Polki, na drodze do celu trafiła na rywalkę, która akurat w starciu z Radwańską wniosła się na wyżyny. W 2013 roku w półfinale zmierzyła się z Sabine Lisicki. Rozstawiona wówczas z numerem czwartym - Radwańska przegrała jednak z Niemką polskiego pochodzenia 4:6, 6:2, 7:9. Starcie było trzysetową batalią, która trwała 2 godziny i  18 minut. Polka była faworytką tego starcia. W trzecim secie wygrywała już 3:0 i 4:3, ale straciła całą przewagę. Sabine Lisicki w najgorszym dla siebie momencie wróciła wówczas znad przepaści, zaczęła trafiać mocne uderzenia jak w pierwszym secie i po niezwykle zaciętej końcówce pokonała Polkę. 

Półfinałową rywalizację Agnieszki Radwańskiej z Sabine Lisicki okrzyknięto mianem kryminału, thrillera lub dramatu. "Po 138-minutowym meczu uradowana Lisicki upadła na plecy - cud się ziścił. Zawodniczka awansowała po niezwykłym i zapadającym w pamięć kryminale w półfinale najsłynniejszego tenisowego turnieju świata. Dzięki obłędnemu występowi wygrała z czwartą tenisistką światowego rankingu" - chwalili swoją rodaczkę dziennikarze niemieckiej agencji dpa. Nie uznali jednak, że wynik był efektem słabszej postawy Radwańskiej. "Choć miała obandażowane oba uda, pokazała w tym meczu to, czego się po niej spodziewano: twardą i agresywną grę oraz stalowe nerwy" - oceniono.

W finale Lisicki przepadła szybko. Zmierzyła się z Francuską Marion Bartoli i po słabym spotkaniu Niemka przegrała 1:6, 4:6. 

Agnieszka Radwańska najbardziej utytułowana polska tenisistka

Urodziła się 6 marca 1989 roku. Przez wiele lat trenowała pod okiem ojca Roberta. To on nauczył ją podstaw tenisa i prowadził samodzielnie jej karierę przez blisko 17 lat. Jako juniorka triumfowała w Wimbledonie (2005) i French Open (2006). 

"

Martina Navratilova Była najbardziej pomysłową i kreatywną tenisistką swojego pokolenia, ale jednocześnie tak bardzo niechętna do ryzyka, że miała duże kłopoty z próbowaniem nowych rzeczy podczas treningu


Pierwszy turniej WTA wygrała w 2007 roku w Sztokholmie. W kolejnych latach przyszły następne sukcesy, a sztab szkoleniowy młodej zawodniczki się powiększał. W 2011 roku dołączył do niego m.in. Tomasz Wiktorowski, który początkowo tylko wspomagał ojca tenisistki. Po pewnym czasie media odnotowywały coraz większe zaostrzenie relacji na linii ojciec-córka podczas treningów oraz meczów i Radwańska zakończyła zawodową współpracę z rodzicem. 

Przez wiele lat, aż do zakończenia kariery, współpracowała z Wiktorowskim, Dawidem Celtem, który był jej sparingpartnerem (teraz czekają na narodziny synka), oraz fizjoterapeutami Krzysztofem Guzowskim i Jasonem Israelsohnem.

W 2015 roku zatrudniła na krótko w roli konsultantki słynną Martinę Navratilovą. Jako powód rozstania podano zbyt napięty grafik Amerykanki czeskiego pochodzenia. W prasie sugerowano jednak, że panie nie mogły się dogadać. Po zakończeniu kariery przez Radwańską Navratilova napisała artykuł poświęcony jej w całości. Oceniła w nim, że Polka była sprzecznością.

Powiązany Artykuł

Agnieszka Radwańska collage 1200.jpg
"Agnieszka Radwańska w pewnym sensie osiągnęła za dużo"; "Najbardziej kreatywna tenisistka" - Navratilova składa hołd Polce


"Była najbardziej pomysłową i kreatywną tenisistką swojego pokolenia, ale jednocześnie tak bardzo niechętna do ryzyka, że miała duże kłopoty z próbowaniem nowych rzeczy podczas treningu. Podczas gdy większość zawodniczek to właśnie wtedy stosuje zagrania, których nawet nie próbowałyby normalnie podczas spotkania. Radwańska była zupełnym przeciwieństwem. Podczas meczów zaś posyłała takie zagrania, których ludzie się nie spodziewali, a często zaskakiwała nawet samą siebie. Biorąc pod uwagę jej nietolerancję na ryzyko, to coś bardzo osobliwego" - oceniła Navratilova.

Najważniejsza z życiowych decyzji

Uznawana za najlepszą polską tenisistkę w historii Agnieszka Radwańska zakończenie kariery ogłosiła 14 listopada. "W dniu dzisiejszym, po 13 latach zawodowego grania, kończę swoją przygodę z zawodowym tenisem" - napisała na Facebooku. 29-letnia Radwańska zaznaczyła, że to jedna z jej najważniejszych życiowych decyzji i nie było  łatwo jej podjąć. Jako powód podała trapiące ją w ostatnich dwóch latach kłopoty zdrowotne.

"

Agnieszka Radwańska Moja decyzja o zakończeniu kariery była jak najbardziej właściwa, ponieważ nie byłam w stanie grać na takim poziomie jakiego bym od siebie oczekiwała. Teraz cieszę się spokojem i normalnym życiem, którego nigdy nie miałam. Mogę podróżować w różne miejsca, w których nie byłam, ale co najważniejsze - bez torby z dziesięcioma rakietami i kilkoma parami butów do gry

W 2019 roku Polka wróciła na Wimbledon, ale już w roli gwiazdy, która zakończyła karierę.

- Trzynaście lat z rzędu to bardzo długi okres, choć czas szybko leci. To była dla mnie bardzo trudna decyzja, ale uważam, że moment był odpowiedni. Nie mogłam dłużej grać na poziomie, do którego przywykłam. Cieszę się, że jestem tu znowu na kortach i oglądam przyjaciół grających świetny tenis i wciąż czerpię radość z tego sportu. Dobrze się bawię tu i teraz widzę wszystko z innej perspektywy - mówiła Polka w rozmowie z Polskim Radiem. 

Czytaj także:

Polka na swoim koncie zapisała w sumie 20 zwycięstw w turniejach WTA. Oprócz historycznego finału Wimbledonu jednym z jej największych osiągnięć był triumf w wieńczącym sezon turnieju mistrzyń w 2015 roku, w którym gra osiem najlepszych tenisistek. Polka w finale wygrała z czeską tenisistką Petrą Kvitovą 6:2, 4:6, 6:3. Po meczu w oczach Polki, tak jak po finale Wimbledonu w 2012 roku, pojawiły się łzy, tym razem jednak całkiem inne...

AH, PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej