Tak się zdobywa najwyższe laury. 8 lat temu polscy siatkarze wygrali Ligę Światową
8 lipca 2012 polscy siatkarze jedyny raz w historii wygrali Ligę Światową. Reprezentacja pod dowództwem Andrei Anastasiego triumfowała podczas turnieju w Sofii.
2020-07-08, 05:00
Nowe rozgrywki w kalendarzu siatkarzy
Do roku 1990 rozgrywano trzy turnieje ogólnoświatowe. Wszystkie one odbywały się co cztery lata. Były to igrzyska olimpijskie, mistrzostwa świata oraz Puchar Świata. Tylko w tych rozgrywkach mogły się zmierzyć drużyny z różnych kontynentów. W roku 1986 wybrano na przewodniczącego Światowej Federacji Piłki Siatkowej, Meksykanina Rubena Acostę. Za główny cel swojej prezesury postawił on popularyzację siatkówki na świecie. Tak zrodziła się idea Ligi Światowej. Coroczna konfrontacja najlepszych ekip narodowych z całego świata. Do turnieju, który zawsze miał się odbywać na początku sezonu, zapraszano najlepsze w danym roku reprezentacje ze wszystkich kontynentów. Nie było eliminacji. Dodatkowym walorem tej rywalizacji były pieniądze, jakie można było wywalczyć. Suma nagród przekraczała 20 milionów dolarów.
Powiązany Artykuł
Tour de France: Lech Piasecki, jedyny polski lider "Wielkiej Pętli"
Era trenerów zagranicznych w reprezentacji Polski
Polski Związek Piłki Siatkowej od stycznia 2005 roku postanowił zatrudniać na stanowisku selekcjonera zespołu narodowego trenerów zagranicznych. Decyzję taka podjął Mirosław Przedpełski, Prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Pierwszym był Raul Lozano, drugim – Daniel Castellani. Obaj z Argentyny. 23 lutego 2011 roku selekcjonerem reprezentacji Polski został Andrea Anastasi z Włoch.
Prezes Przedpełski tak wówczas na łamach „Przeglądu Sportowego” oceniał nowego selekcjonera: „Anastasi to trener z najwyższej półki. Zdobył mistrzostwo Europy z dwiema reprezentacjami, ma autorytet wśród zawodników. Łączy cechy Raula Lozano i Daniela Castellaniego. Ma siłę charakteru i bezkompromisowość tego pierwszego oraz wielką klasę drugiego. Jest bardzo kontaktowy i sympatyczny. Wzbudza zaufanie i sympatię”.
To były bardzo emocjonujące rozgrywki
Już w roku 2011 Polska wywalczyła brązowy medal w Lidze Światowej. Byliśmy organizatorem tej imprezy. W półfinale przegraliśmy z Rosją 1:3. W meczu o trzecie miejsce pokonaliśmy Argentynę 3:0. Ewidentnie było widać, że praca nowego trenera przyniosła bardzo szybko efekty.
REKLAMA
W maju 2012 roku rozpoczęły się eliminacje. Polska trafiła na Brazylię, Kanadę i Finlandię. Do dalszych gier mieli awansować zwycięzcy czterech grup oraz najlepszy zespół z drugiego miejsca. Dodatkowe, szóste miejsce, mieli zapewnione gospodarze. Odbyły się cztery turnieje, na których każdy grał z każdym. Pierwszy – w dniach 18-20 maja w Toronto. Wygraliśmy z Brazylią 3:2, Kanadą 3:1 i przegraliśmy z Finlandią 2:3. Drugi odbył się w Katowicach od 1 do 3 czerwca. Odprawiliśmy z kwitkiem wszystkich rywali. Trzeci od 8 do 10 czerwca miał miejsce w Brazylii. Pokonaliśmy 3:0 Kanadę, 3:1 Finlandię i przegraliśmy z Brazylią 1:3. W ostatnim turnieju musieliśmy wygrać wszystkie trzy spotkania. Zawody odbywały się w Tampere w Finlandii. W meczach z Kanadyjczykami i Finami było po 3:0 dla nas. O bezpośrednim awansie decydowało ostatnie spotkanie z Brazylią. Po bardzo ładnej grze wygraliśmy 3:1. Wywalczyliśmy awans.
Finały odbyły się w Bułgarii
Tak dla onet.pl wspominał wyjazd na Bałkany Michał Winiarski: „Nie ma dla mnie znaczenia, z kim zagramy, bo mamy jasno postawiony cel – chcemy medalu w Sofii”. Trafiliśmy do grupy z Kubą oraz ponownie z Brazylią. W pierwszym meczu Kuba pokonała Brazylię 3:0. To spowodowało, że Canarinhos musieli z nami wygrać, aby myśleć o awansie do półfinału. Mecz rozpoczął się od zwycięstwa Brazylii w pierwszym secie 25:23. Drugi set wygraliśmy my, w tym samym stosunku. W trzecim znowu przeciwnicy zwyciężają i znowu 25:23. Dopiero w czwartym pokazaliśmy siłę. Zakończył się on wynikiem 25:17 dla nas. O wygranej zadecydował tie-break, w którym pokonaliśmy przeciwników 15:10, a w całym meczu 3:2. Brazylia odpadła tym samym z finałów. My byliśmy już w Final Four, najlepszej czwórce turnieju. Bez historii ograliśmy Kubę 3:0 i w półfinale mieliśmy zmierzyć się z gospodarzem turnieju – Bułgarią.
Tak wspomina ten mecz Zygmunt Chajzer na łamach natemat.pl: „Po raz pierwszy w życiu będąc na meczu siatkówki, bałem się o to, co się może wydarzyć. Byłem autentycznie przerażony zachowaniem bułgarskich... nie wiem, jak ich nazwać, bo na pewno nie kibicami. Atmosfera gęstniała z każdą pomyłką sędziego, ale przecież oni mylili się w obydwie strony”. Na szczęście siatkarze nie przejęli się takim zachowaniem publiczności. Wygraliśmy 3:0 bez zagrożenia za strony przeciwnika. Awansowaliśmy do finału. Pierwszy raz w historii tych rozgrywek.
8 lipca 2012 roku rozgrywaliśmy mecz finałowy Ligi Światowej z drużyną Stanów Zjednoczonych. W pierwszym secie kontuzji doznał nasz kapitan Marcin Możdżonek. Na szczęście nie wpłynęło to na fantastycznie grających w tym dniu Polaków. Wygraliśmy 25:17. W drugim zaczęła się nerwówka. Na nasze szczęście zwyciężyliśmy na przewagi 26:24. W ostatnim secie wszystko wróciło do normy. Przy stanie 24:20 zagrywkę mieli Amerykanie. Serwował Clayton Stanley. Komentujący te rozgrywki dla telewizji Polsat Tomasz Swędrowski nie mógł powstrzymać emocji: „Przestrzelił! Przestrzelił Stanley! To jest koniec, to jest koniec tego meczu! I znów historia rodzi się na naszych oczach! Polacy wygrywają Ligę Światową po raz pierwszy w swojej historii, coś nieprawdopodobnego!”.
REKLAMA
Wygraliśmy te rozgrywki. Zdobyliśmy nagrodę w wysokości 1 miliona dolarów. Najlepszym Libero turnieju został Krzysztof Ignaczak. Najlepszym blokującym – Marcin Możdżonek, najlepszym atakującym – Zbigniew Bartman, a MVP, czyli najlepszym zawodnikiem, został Bartosz Kurek.
źródło/youtube/polsat
Przegrane igrzyska w Londynie
Już miesiąc po zakończeniu Ligi Światowej rozpoczęły się igrzyska w Londynie. Jechaliśmy jako faworyci. W grupie zajęliśmy drugie miejsce. W ćwierćfinale zagraliśmy z Rosją. Przegraliśmy gładko 0:3. Jedynym pocieszeniem mógł być fakt, że potem Rosja zdobyła złoto. Wróciliśmy zdecydowanie za szybko. Tak podsumował nasz występ na łamach Przeglądu Sportowego nasz kapitan Marcin Możdżonek: „Nie spisaliśmy się w Londynie tak dobrze jak podczas turnieju finałowego Ligi Światowej w Sofii. Graliśmy słabo, bojaźliwie, momentami brakowało nam pewności siebie. To nie był ten sam zespół”.
Czytaj także:
REKLAMA
- Jagiellonia vs Legia. Był taki mecz, jeden z najlepszych w historii
- Argentyna 1978: przerwany sen o mistrzostwie świata. Serca krwawiły, Deyna nie strzelił karnego
AK
REKLAMA