UFC 266: Jan Błachowicz - Glover Teixeira. Wymarzony rywal, by zrobić porządek w kategorii półciężkiej?

Wszystko wskazuje na to, że 4 września podczas UFC 266 polski mistrz stanie do drugiej obrony pasa. Jego rywal życiową szansę wywalczył sobie pięcioma zwycięstwami z rzędu. I dokonał tego w wieku 41 lat.

2021-04-16, 12:30

UFC 266: Jan Błachowicz - Glover Teixeira. Wymarzony rywal, by zrobić porządek w kategorii półciężkiej?
Baner promujący walkę Błachowicz - Teixeira . Foto: TT/ESPN

Ostatnia szansa Glovera?

Powiązany Artykuł

mcgregor poirier 1200 f.jpg
UFC 264: McGregor i Poirier spotkają się w raju. Dopełnienie trylogii przy pełnych trybunach!

Takie zestawienie nikogo nie dziwi, bowiem „Cieszyński Książę” wspominał o tym rywalu już w marcu, tuż po pokonaniu Israela Adesanyi:

- Teraz czas na przerwę. Minimum pół roku przerwy. Chcę spędzić czas z rodziną. Niedawno zostałem ojcem. Urodził mi się syn i nie miałem czasu na to, żeby z nim być dłużej, bo musiałem szykować się do walki. Jeśli Glover będzie chciał nieco zaczekać, to będzie moim kolejnym rywalem.

Jak się można było domyślać 41-letni Brazylijczyk z chęcią zaczekał. Nie miał wielkiego wyboru, kolejna szansa na pas może się już nie przytrafić, z czego zdaje sobie sprawę sam Błachowicz:

- Glover nie ma wiele czasu, ma już swoje lata. Jeśli to ma być on, nie można długo czekać – mówił pół żartem, pół serio.

REKLAMA

Przewaga doświadczenia niewielka

Kim jest najbliższy rywal Janka Błąchowicza? Najprościej powiedzieć, że weteranem, ale nie to go wyróżnia, zresztą Błachowicz jest tylko o cztery lata młodszy. Doświadczenie, także to w oktagonie UFC, mają podobne – obaj ponieśli po 5 porażek, jednak to Glover ma 15 zwycięstw przy 11 Polaka. W całej karierze stoczył raptem o trzy pojedynki więcej i zaprawionego przez ostatnie lata w bojach o najwyższą stawkę Cieszynianina samym doświadczeniem nie pokona.

Zresztą nie tylko on późno osiągnął apogeum formy:

– Każdy zawodnik ma inaczej. Niektórzy ludzie są w szczycie formy w wieku 25 lat, inni w wieku 22 lat, a jeszcze inni, gdy mają 35 lat. Popatrzcie na Błachowicza! Jest niewiarygodny! A ma 38 lat - zauważył ostatnio legendarny kanadyjski zawodnik Georges Saint - Pierre podczas rozmowy z Joe Roganem.


Błachowicz uniknie parteru?

Texeira w UFC pojawił się dwa lata przed Błachowiczem, w 2012 roku. Zaczął od wygranej z Kylem Kingsburym. Pół roku wcześniej „Cieszyński Książę” zrewanżował się Sokoudjou i został mistrzem KSW.

REKLAMA

Tymczasem Brazylijczyk kontynuował zwycięski marsz i gdy Janek szykował się do debiutu pod sztandarem amerykańskiego giganta, Glover stanął przed pierwszą mistrzowską szansą.

Miał wówczas imponującą serię 20 zwycięstw z rzędu, z tego już pięć dla organizacji Dany'ego White’a. Ale nie jemu pierwszemu rekord popsuł Jon Jones.

Po pierwszej porażce przyszła kolejna, a potem Teixeira walczył w kratkę. Zbliżał się przy tym do „czterdziestki” i chyba mało kto wierzył, że ponownie stanie przed szansą zdobycia pasa.

Wszystko zmieniło się wraz z nadejściem 2019 roku. Weteran wygrał pięć kolejnych walk, w tym tę najważniejszą (eliminator do starcia z mistrzem). Jego przeciwnikiem był rodak – Thiago Santos. Polscy kibice po cichu liczyli na wygraną pogromcy Błachowicza i rewanż. Nadzieje te prysły w trzeciej rundzie za sprawą świetnego ground and pound Glovera.

REKLAMA

Jego gra parterowa należy do najlepszych w UFC. Jest rekordzistą kategorii półciężkiej pod względem ilości poddań oraz skończeń w historii. Jeśli wygrywa ciosami, to raczej zadawanymi w parterze. Stójka zapewne będzie należeć do Cieszynianina i o ile z Israyelem Adesanyą to Polak dążył do parteru, we wrześniu powinien go unikać tak długo, jak będzie to możliwe.

Corey wciąż nie doszedł do siebie?

Punktem wspólnym w karierze rywali jest Corey Anderson. I to porównanie wypada na korzyść Błachowicza, który na pokonanie Amerykanina w 2020 roku potrzebował ledwie trzech minut. Półtora roku wcześniej Anderson wypunktował na pełnym dystansie Teixeirę. Mimo takich doświadczeń, to w Brazylijczyku widzi faworyta wrześniowego starcia: 

- Myślę, że Glover wygra i zostanie nowym mistrzem. Miałem okazję walczyć z oboma zawodnikami i szczerze mówiąc uważam, że Glover jest lepszym zawodnikiem i ma lepszą mentalność. Glover ma również lepsze cardio. Jan jest również świetnym zawodnikiem, ale widzieliśmy, że w późniejszych rundach zaczyna brakować mu sił. Teixeira jest w stanie sprowadzić Błachowicza na ziemię, a umiejętności parterowe Brazylijczyka są świetne – powiedział niedawno zapytany przez portal inthecage.pl w trakcie telekonferencji.

Przypomnijmy, że po ciężkim nokaucie z rąk Polaka Anderson nie tylko miał problemy z pamięcią i spędził dłuższy czas w szpitalu, ale też zamienił UFC na Bellatora. Może więc jeszcze nie doszedł do siebie?

REKLAMA

Zresztą „Cieszyński Książę” ma na temat rozkładu atutów odrębne zdanie:

- Glover ma dobry boks, ale używa go, by zbliżyć się do ciebie i cię obalić. W tej walce będę zawodnikiem, który chce walczyć w stójce, a on spróbuje mnie sprowadzić. Moje jiu-jitsu jest dobre, nawet lepsze niż to, co on ma, więc jeśli spróbuje mnie obalić, to nie będzie łatwo mnie poddać. Będzie musiał uważać, może spróbuję go znokautować. W każdej części gry jestem lepszy – powiedział w rozmownie z Just Scrap Radio.

Janek wreszcie faworytem

Wątpliwości nie mają też nareszcie bukmacherzy. Pierwsze kursy oscylują w okolicach 1.50 na Błachowicza przy 2.50 za zwycięstwo jego rywala.

Przekorny polski kibic nie zwraca już jednak na to uwagi, bo Jankowi Błachowiczowi zawsze najlepiej szło z pozycji underdoga. Oby w nowej roli poradził sobie równie dobrze.

REKLAMA

Wyczyścić dywizję i waga ciężka?

Po medialnej walce z Adesanyą teraz w dywizji lekkiej czas na przywrócenie porządku. Mistrzowską szansę dostanie zawodnik, który wywalczył ją sobie wyłącznie w oktagonie, bez prowokacji i trash talku. Jeśli Jan Błachowicz pokona i tę przeszkodę, to wyzwań nie zabraknie – na czele ze zrewanżowaniem się Thiago Santosowi. Potem zaś prawdopodobnie czas na zapowiadaną od dawna migrację do wagi ciężkiej, gdzie będzie szansa dogonić nareszcie Jona Jonesa.

MK

Czytaj także:

 

REKLAMA


 

 

 

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej