Marcin Dołęga: sport to zdrowie, a zawodowstwo to kalectwo

"Operacji miałem pięć, cztery razy operowano mi kolana, każde po dwa razy, i raz prawy bark. Do tego dochodzą urazy kręgosłupa, zerwania mięśni” - mówił Marcin Dołęga. 7 maja 2006 roku zawodnik rozpoczął swoją drogę na szczyt. 

2021-05-07, 05:00

 Marcin Dołęga: sport to zdrowie, a zawodowstwo to kalectwo
zdjęcie ilustracyjne. Foto: shutterstock

Rodzina Dołęgów pochodzi z Łukowa. Robert, najstarszy z braci, jako pierwszy zainteresował się podnoszeniem ciężarów. Pozostali - Marcin oraz Daniel - także szybko połknęli bakcyla. Tak właśnie rozpoczął swoją karierę Marcin Dołęga. Pokaźniej postury młodzieniec, 185 centymetrów wzrostu, ważący prawie 105 kilogramów, szybko zaczął osiągać bardzo dobre rezultaty. Mając 19 lat był już  mistrzem świata oraz Europy juniorów.

Afera dopingowa, która mogła zakończyć karierę Dołęgi

W 1997 roku selekcjonerem reprezentacji Polski został doświadczony szkoleniowiec Ryszard Szewczyk. Jego wychowankami, byli między innymi medaliści olimpijscy Szymon Kołecki, a także Krzysztof Siemion. W 2004 w kadrze narodowej wybuchła afera dopingowa. W czasie rutynowych badań u Marcina Dołęgi stwierdzono podwyższony poziom testosteronu. To męski hormon stymulujący przyrost tkanki mięśniowej, a także zdecydowaną poprawę wytrzymałości organizmu na wysiłek.

„Nie stosowaliśmy świadomie żadnych substancji dopingujących. Wszystkie środki, odżywki i brązowe ampułki dostaliśmy od trenera Ryszarda Szewczyka. Na tyle mu ufaliśmy, że nie podejrzewaliśmy, że to może być doping. Trener twierdził, że to były odżywki. Jeżeli komisja dyscyplinarna nie zawiesi trenera, to będziemy zmuszeni złożyć do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa” - wyjaśniał Dołęga.

Polski Związek Podnoszenia Ciężarów podjął decyzję o dyskwalifikacji zawodnika na dwa lata. W tym samym roku trener Szewczyk przestał być selekcjonerem reprezentacji. Cały świat młodego sportowca legł w gruzach. Postanowił zakończyć karierę. Miął wyjechać do pracy w Anglii. Do tego jednak nie doszło. Żona Dołęgi, Marta, zaszła w ciążę. Zawodnik został w kraju i podjął pracę.

REKLAMA

Nie miał wsparcia ze związku. Pomocną dłoń wyciągnął do niego Stefan Maciejewski, założyciel otwockiego klub Start. Tam Dołęga wrócił do treningów. Jak się później okazało ze wspaniałym skutkiem.

Marsz ku rozlicznym trofeom

W maju 2006 roku, w nadmorskim Władysławowie odbyły się mistrzostwa starego kontynentu. Dołęga wystartował w swojej koronnej kategorii do 105 kilogramów. W tej samej wadze walczył także jego brat Robert. Zmagania rozpoczęły się rwaniem. Marcin Dołega zdeklasował rywali. Uzyskał wynik 199 kilogramów, co w tamtym czasie było rekordem świata. Dołożył do tego 225 w podrzucie i został mistrzem Europy (424 kg w dwuboju). Pokonał Rosjanina Władimira Smorczkowa (417) oraz Mołdawianina Alexandru Bratana (416). Jego brat uzyskał 409 kg i zakończył zmagania na szóstym miejscu.

Jego marzeniem było zdobycie medalu olimpijskiego

Jeszcze w roku 2006 potwierdził swoją supremację zdobywając tytuł mistrza świata na zawodach w Santo Domingo na Dominikanie. W dwuboju osiągnął wynik 415 kilogramów. W 2008 roku udał się na swoje pierwsze igrzyska. W Pekinie był jednym z faworytów do medali. Narzekał na uraz prawego kolana, ale postanowił walczyć. Rwanie rozpoczął dosyć pechowo. W pierwszym podejściu zaliczył 195 kg. Jednak próby ataku na rekord świata zakończyły się niepowodzeniem, obie były spalone. 200 kg zaliczył jednak Białorusin Andrej Aramnau. Dołega po próbie rywala był na drugiej pozycji. Podrzut rozpoczął ciężarem 225 kg. I to był jedyny, jaki udało mu się uzyskać. Pozostałe dwie próby były nieudane. To spowodowało, że spadł w klasyfikacji generalnej na czwarte miejsce. W dwuboju miał taki sam wynik(420) co Rosjanin Dmitrij Łapikow, ale Polak był od niego cięższy o 70 gramów. To zadecydowało o przyznaniu brązu Łapikowowi. Złoty medal powędrował do Białorusina, który podniósł 436 kg.

„Będę pamiętał go do końca życia. Przegrałem jednak nie tylko z rywalami, ale też z kontuzją. Wyciągnąłem wnioski i będę się starał tych błędów nie popełnić” - wspominał Dołęga.

REKLAMA

Po ośmiu latach okazało się, że Rosjanin w czasie igrzysk był na dopingu. Komitet Olimpijski przekazał brązowy krążek Polakowi. Medal wręczyła mu osobiście pani Irena Szewińska.

„Otrzymanie olimpijskiego medalu wzbudziło wielką radość, ale też nie ma się co cieszyć z nieszczęścia rywala. Jeszcze po wielu, wielu latach przy ponownym badaniu próbek materiału pobranego przez komisje antydopingowe, ujawniane są jakieś zanieczyszczenia” - mówił Dołęga.

Usłana sukcesami droga do Londynu  

Po igrzyskach w Pekinie, w Korei zdobył tytuł mistrza świata. Rok później w tureckiej Antalyi, potwierdził swoją supremacje. Rozpoczął przygotowania do startu w Londynie. Przed olimpiadą w Anglii wycofało się dwóch jego największych konkurentów. Rosjanie Chadżimurat Akkajew oraz Dmitryj Kłokow. Absencję tłumaczono  problemami zdrowotnymi. To spowodowało, że Polak został głównym faworytem do złota. W pierwszej konkurencji, rwaniu, zadysponował 190 kg.

„Sztanga szła do góry lekko, ale w ostatnim etapie barki przesuwały mi się do przodu. Nie mam wytłumaczenia, bo sztanga naprawdę była bardzo lekka. Przed igrzyskami na 13 sprawdzianów 13 razy uzyskałem wynik 190 kilogramów i więcej” - mówił Dołęga. 

REKLAMA

Dołęga ku zaskoczeni wszystkich spalił wszystkie trzy próby i odpadł z rywalizacji.

Obecnie zajmuje się pracą szkoleniową

Jeszcze dwa lata po Londynie startował w różnych zawodach, ale bez znaczących sukcesów. W roku 2014 zakończył karierę i postanowił zająć się szkoleniem młodszych. Obecnie pracuje w WLKS Igan Nowe Siedlce.

„Sport to zdrowie, a zawodowstwo to kalectwo (...) Operacji miałem pięć, cztery razy operowano mi kolana, każde po dwa razy, i raz prawy bark. Do tego dochodzą urazy kręgosłupa, zerwania mięśni... Do bólu można się przyzwyczaić” - mówił w jednym z wywiadów.

AK/Przegląd Sportowy, Onet.pl, se.pl 

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej