- Do tej pory otrzymuję mnóstwo wiadomości od Was — najlepszych kibiców, jakich można sobie wymarzyć. Pytacie jak moje zdrowie. Choć nie jest mi łatwo, należy się wam odpowiedź. NIE JEST DOBRZE… mięsień łydki jest zerwany i czeka mnie długa rehabilitacja. W piątek kolejna wizyta w Enel-Sport i będzie wiadomo, czy obejdzie się bez operacji … ale z waszym wsparciem — kibiców i sponsorów — droga jest tylko jedna - napisał na Facebooku jeden z najlepszych średniodystansowców w historii polskiej lekkoatletyki.
Tokio 2020: SERWIS SPECJALNY
Lewandowski do Tokio poleciał po medal. Nie ukrywał, że jedynie taki scenariusz bierze pod uwagę, poświęcił wiele i chciał, by jego wieloletnia praca była właśnie ukoronowana w stolicy Japonii. Już w trakcie zgrupowania w Kraju Kwitnącej Wiśni bolała go łydka, ale badania wówczas nic nie wykazały. Trenował zatem dalej, brał jedynie leki przeciwbólowe.
Jak się okazało, to był dopiero początek problemów. W eliminacjach został popchnięty przez rywala i upadł. Dopiero po złożeniu protestu został przez sędziów dokooptowany do półfinałów. A tam musiał się zatrzymać przez ból. Jeszcze w Tokio przeszedł pierwsze badania, które wykazały wówczas 15-centymetrowy krwiak. Nie było widać, co dokładnie dzieje się z mięśniem. W Polsce dostał jedną z gorszych możliwych diagnoz.
Piękny gest Marii Andrejczyk. Wicemistrzyni olimpijska przekazała srebrny medal na aukcję charytatywną
34-letni Lewandowski w tym sezonie już nie wystąpi, ale brązowy medalista mistrzostw świata nie zamierza kończyć kariery. Na pewno będzie chciał wystąpić w przyszłym roku.
Czytaj także:
red