Anthony Joshua – Oleksandr Usyk: Dwóch mistrzów, cztery pasy i partia szachów?

2021-09-25, 16:11

Anthony Joshua – Oleksandr Usyk: Dwóch mistrzów, cztery pasy i partia szachów?
Anthony Joshua, Oleksandr Usyk. Foto: screen/facebook Anthony Joshua, screen/facebook Oleksandr Usyk

W sobotni wieczór dojdzie do długo oczekiwanego starcia w bokserskiej wadze ciężkiej. Na stadionie Tottenhamu Hotspur w Londynie zmierzą się Anthony Joshua i Oleksandr Usyk. W stawce są aż cztery pasy mistrzowskie, a jedyne czego możemy być pewni to astronomiczny poziom sportowy pojedynku.

Spokojnie na ważeniu

Powiązany Artykuł

Oscar Valdez 1200 F
Valdez obronił tytuł mistrza świata WBC. Kontrowersje po starciu: zażył środek pobudzający

Już wczorajsze ważenie pokazało, że obaj bohaterowie walki wieczoru mają do siebie ogromny szacunek. Modnej ostatnio, znanej chociażby ze „staredownu” Canelo Alvareza z Khalebem Plantem, „rundy wstępnej” nie było. Rywale patrzyli na siebie z respektem, a nawet ciekawością.

Trudno się dziwić, bowiem w obecnym boksie ciężko o bardziej utytułowanych zawodników. Posiadaczem wszystkich czterech pasów – IBF, WBO, WBA, IBO -, które znajdą się w stawce jest Joshua. Jedynie w federacji WBC rządzi Tyson Fury.

Ale ciężar mistrzowskich pasów jest też doskonale znany Usykowi, który przed przejściem do królewskiej wagi zunifikował tytuły w kategorii cruiser, czyli do 91 kg. Ukrainiec wiedział jednak, że największe pieniądze i zainteresowanie od zawsze są w najwyższej wadze.  

Samo ważenie dało pierwszą odpowiedź co do atutów, którymi będą dysponować oponenci. Brytyjczyk wniósł na wagę 108,8 kg, a Ukrainiec „tylko” 100,2 kg. Dla tego drugiego to i tak największa masa w karierze.

Po stronie Joshui będzie też wzrost – 8 cm przewagi, a także o 10 cm. większy zasięg ramion.

Urodzony pod dobrą datą

Czym odpowie Usyk? Nie trzeba być ekspertem, by wiedzieć, że szybkością, ruchliwością czy pracą nóg. W tej ostatniej umiejętności bardzo przypomina Muhammada Aliego, z którym łączy go zresztą coś więcej – obaj urodzili się 17 stycznia.

Oleksandr mógł bezpiecznie siedzieć w wadze cruiser, którą „wyczyścił” w ciągu zaledwie pięciu lat, zdobywając pasy czterech najbardziej liczących się na świecie federacji. Po pierwszy z nich sięgnął po zaledwie trzech latach na zawodowstwie. 17 września 2016 r. w gdańskiej Ergo Arenie nie dał szans Krzysztofowi Głowackiemu, odbierając mu trofeum WBO, nawiasem mówiąc – to ostatni „męski” pas jaki do dziś był w posiadaniu jakiegokolwiek polskiego boksera.

Pozostałe trzy Usyk zgarnął dwa lata później, gdy w swojej bodaj najlepszej walce w karierze totalnie zdominował Murata Gassijewa. Następnie obronił je w starciu z Tonym Bellew i ogłosił przejście do królewskiej kategorii.

W cruiser nie miał już rywali. Tym najgroźniejszym okazał się dobrze znany polskim kibicem Mairis Breidis. W półfinale turnieju WBSS Usyk pokonał go niejednogłośnie na punkty. Jego wygrana powinna być znacznie wyższa, ale jak sędziują arbitrzy na Łotwie, wie każdy kto oglądał farsę w starciu Breidis – Głowacki.

Specjalista od wyjazdów

Powiązany Artykuł

Saul Alvarez 1200.jpg
Boks: Saul Alvarez poznał kolejnego rywala. Cztery pasy w stawce pojedynku

W wadze ciężkiej Usyk stoczył dotychczas dwa pojedynki. Oba wygrane, ale szczególnie ten drugi – z Derekiem Chisorą – rozpoczął falę dyskusji na temat tego, czy Ukrainiec poradzi sobie wśród znacznie większych przeciwników. Chisora jest może surowy technicznie, ale to bez wątpienia czołówka kategorii o czym przekonał się choćby Artur Szpilka. Na Brytyjczyku ataki Usyka nie robiły większego wrażenia.

Z drugiej strony Oleksandr nigdy nie był królem pojedynczego ciosu. Jego wygrane przed czasem wynikały zazwyczaj z szybkiej i zabójczo precyzyjnej kombinacji. To właśnie celność, refleks, praca nóg i ogromna ringowa inteligencja od dawna stoją za jego sukcesami.

Nie powinno być też dla niego problemem miejsce pojedynku. Ostatni raz Usyk walczył w ojczyźnie w 2015 r., a wszystkie najważniejsze zwycięstwa w karierze odniósł nie tylko na wyjazdach, ale też na terenie rywala.

„Ściany” mogą jednak ponieść Joshuę w inny sposób. Sędzia ringowy będzie Brytyjczykiem, a również ci punktowi wyrównane rundy przyznają zazwyczaj na korzyść gospodarza.

Joshua – król nokautu

Oprócz zdobycia czterech mistrzowskich pasów Joshuę i Usyka łączy jeszcze jedno. Obaj zostali mistrzami olimpijskimi, w dodatku na tych samych igrzyskach. W 2012 r. w Londynie Ukrainiec zgarnął złoto w wadze ciężkiej (do 91 kg), a Brytyjczyk w superciężkiej, czyli powyżej 91 kg. To druga w historii boksu zawodowa walka dwóch olimpijskich czempionów z jednych igrzysk. Pierwszą w 1996 r. stoczyli Ray Mercer i Lennox Lewis.

Na tym nie koniec podobieństw między Usykiem i Joshuą. Obaj bardzo szybko po przejściu na zawodowstwo dostali szanse walki o tytuł i w pełni ją wykorzystali.

Anthony to prawdziwy król nokautu. W ten sposób rozstrzygnął aż 22 z 23 wygranych dotychczas walk. Ta wygrana przez decyzję, to rewanż za jedyną porażkę – z Andry Ruizem Jr.

I tu z kolei mamy – być może najważniejszą – różnicę. O ile Joshua wie już jak to jest przegrać, do tego przez ciężki nokaut, to Usyk nie zna jeszcze smaku porażki. Nigdy też nie bił się z kimś o tak dużej sile ciosu, jak urodzony w Watford pięściarz.

Najdobitniej przekonał się o niej rodak Usyka – Władimir Kliczko – w starciu, które przeszło już do historii wagi ciężkiej. Choć w kwietniu 2017 r. Joshua był już mistrzem federacji IBF, a także byłym czempionem WBC, to właśnie wtedy dał największy pokaz umiejętności i charakteru.

W walce z Kliczką był już na deskach, wyglądał na kompletnie „wypompowanego”, by ostatecznie wygrać przez nokaut w 11 rundzie.

Bez faworyta?

Co do jednego eksperci są zgodni – bardzo trudno wytypować zwycięzcę dzisiejszej walki wieczoru. Jej scenariusz może być bardzo różny. Lżejszy i mobilniejszy Usyk ma dużą szansę by w końcowych rundach „zabiegać” rywala i wygrać przez decyzję. Możliwe jest nawet jego zwycięstwo przed czasem, bo jednej z zabójczo celnych kombinacji, z których słynie.

Z drugiej strony przewaga siły Brytyjczyka może mieć odbicie nie tylko w pojedynczym ciosie, ale też na pełnym dystansie, gdzie nie tylko cały czas będzie niebezpieczny dla rywala, ale też może wykorzystywać siłę w starciach w klinczu lub przy linach.

Prawdopodobnie obaj czujący do siebie ogromny respekt bokserzy nie pójdą od razu „na całość”. Nawet jeśli jednak czeka nas 12 rund pięściarskich „szachów”, nie wolno zapominać, że rozegrają je prawdziwi arcymistrzowie.

Pogromca Polaków i Lenin

Powiązany Artykuł

Maciej Korzym Radek Mynad PAP 1200.jpg
Maciej Korzym wystąpi na gali South Battle Fight Night. Lider "bandy świrów"czuje ten sport

Przed walką wieczoru w ringu pojawi się kilku innych ciekawych zawodników. Warto wspomnieć przede wszystkim pogromcę Polaków – Lawrence’a Okolie. Brytyjczyk to aktualny mistrz świata federacji WBO w wadze cruiser. W starciach o ten tytuł znokautował najpierw Nikodema Jeżewskiego, a potem Krzysztofa Głowackiego.

Dużo bliżej pokonania Okoliego był podczas igrzysk w Rio de Janeiro w 2016 r. Igor Jakubowski. Wygrał nawet trzecią rundę, ale w dwóch pierwszych sędziowie słusznie wskazali na Brytyjczyka. Ten zaś odpadł już w następnej rundzie przegrywając z rewelacyjnym Kubańczykiem – Erislandy Savonem.

Oprócz tego zobaczymy m.in. Calluma Smitha, który po porażce z Canelo Alvarezem przeniósł się wagę wyżej. Jego przeciwnik zwraca uwagę nawet postronnych kibiców imieniem – będzie nim bowiem Lenin Castillio. W jednej z pierwszy walk zaprezentuje się także syn legendarnego Ricky Hattona – Campbell.

W Polsce galę będzie można zobaczyć na jednej z płatnych platform streamingowych. Cena za miesięczny dostęp w naszym kraju to 8 zł.

 

Początek gali o godz. 19:00, walka wieczoru – Anthony Joshua – Oleksandr Usyk rozpocznie się nie wcześniej niż o 23:00.

 

MK

Polecane

Wróć do strony głównej