UFC 267: "To nie koniec” – Jan Błachowicz może odzyskać mistrzowski pas
Jan Błachowicz stracił mistrzowski pas UFC. W Abu-Zabi został rozbity i poddany w drugiej rundzie przez Glovera Teixeirę. Sportowe plany Polaka mocno się skomplikowały, ale na horyzoncie widać już pierwsze konkrety, łącznie z prawdopodobnym najbliższym rywalem.
2021-11-02, 11:08
Jak czarny pas z czarnym pasem
Przed drugą obroną pasa zdecydowanie więcej argumentów wydawało się być po stronie Błachowicza. Począwszy od miejsca – w Abu-Zabi sięgnął po mistrzostwo pokonując Dominicka Reyesa.
Również bukmacherzy, ale też eksperci i zwykli kibice zdecydowanie częściej typowali wygraną Polaka. Jego przeciwnik – Glover Teixeira znajdował się wprawdzie na serii sześciu zwycięstw, ale słuszny wiek – 42 lata, rzekomy brak dobrej stójki, czy już siedem porażek w karierze sprawiały, że nie był faworytem.
Powiązany Artykuł
UFC 267: Jan Błachowicz stracił pas. Glover Teixeira nowym mistrzem
Błachowicz zdawał się wyjątkowo spokojny, pewny swoich możliwości. Brazylijczyka traktował z szacunkiem, ale w międzyczasie rozdawał medialne razy choćby Coreyowi Andersonowi. Ogólnie – w mediach społecznościowych wykazywał większą aktywności niż kiedykolwiek wcześniej. Taka jednak rola mistrza największej organizacji. Liczy się tak poziom sportowy, jak liczba polubień czy wyświetleń.
Samej klasy mistrza mogliśmy być pewni. Nad Teixeira górował – przynajmniej w założeniach – siłą, techniką stójkową, a na czarny pas przeciwnika w brazylijskim jiu-jitsu mógł odpowiedzieć swoim – w takim samym kolorze.
REKLAMA
Co więc stało się w sobotni wieczór w Abu-Zabi?
Atuty zostały w pokoju
- Zostawiłem legendarną polską siłę w pokoju – powiedział po poniesionej w drugiej rundzie porażce „Cieszyński Książę”
Rzeczywiście – wyglądało to tak, jakby wszystkie omawiane wyżej atuty nie weszły wraz z mistrzem do oktagonu. Od początku karty rozdawał Teixeira, który szybko sprowadził walkę do parteru i większą część pierwszej rundy spędził z góry, co jakiś czas trafiając ciężkimi łokciami. Tuż przed końcem tej odsłony był też bliski poddania Błachowicza dźwignią na kark.
W drugiej, choć Jan temu zaprzecza, zadecydował zapewne lewy sierpowy Brazylijczyka, po którym pod mistrzem ugięły się nogi. Szedł potem do przodu i nawet trafiał, ale wyraźnie dało się zauważyć, że wciąż jest naruszony. Zapewne tym można uzasadnić nietrafioną decyzję o poszukaniu poddania kimurą, gdy rywale znaleźli się pod siatką. Brazylijczyk wykorzystał błąd Błachowicza, znalazł się na górze, uzyskał dosiad i rozpoczął kanonadę ciosów. „Cieszyński Książę” oddał plecy, a widząc to Glover założył duszenie, które Jan błyskawicznie odklepał.
REKLAMA
Polak został więc zdominowany zapaśniczo i parterowo. Różnica między jego czarnym pasem, a tym Teixeiry była bardzo wyraźna. Gdy rywal w pierwszej rundzie znalazł się na górze nie pozwolił już naszemu zawodnikowi ani na chwilę wstać. Skutkiem tego był m.in. potężny cios, który w drugiej rundzie zachwiał obrońcą tytułu. Błachowicz po lekcji, jaką dostał wcześniej, musiał już trzymać niżej ręce by zapobiec kolejnemu obaleniu. Doświadczony przeciwnik wykorzystał to trafiając sierpowym, po którym przejął inicjatywę i ostatecznie wygrał walkę po trzech minutach drugiej rundy.
Świat MMA świętuje sukces Glovera
Sportowo Jan nie dał więc z pewnością argumentów do natychmiastowego rewanżu. Walka nie była bliska, co zresztą przyznał sam pokonany, w swoim stylu – z klasą – gratulując rywalowi i uznając jego wyższość.
Również medialnie jego akcje nie stoją obecnie najwyżej. Nie jest tajemnicą, że nie był wymarzonym mistrzem dla UFC. Nawet jego pełna taktu postawa przed bojem z Teixeirą nie do końca zdała egzamin. Błachowicz był tym „dobrym”, tylko, że w przeciwieństwie do jego starć z Coreyem Andersonem czy Lukiem Rockholdem – tym razem dobrych było dwóch.
Powiązany Artykuł
UFC 267. Teixeira zdetronizował Błachowicza. "Czekałem na ten pas 20 lat"
Glover to bowiem weteran, który mistrzowski pas zdobył po dziewięciu latach mozolnej wspinaczki w rankingu.
REKLAMA
- Nie chodzi o to, że nie kibicowaliśmy Janowi. Po prostu gdy masz takiego gościa jak Glover, który siedzi w tym od dwudziestu lat, który miał wzloty i upadki. Obaj z Paulem Felderem mieliśmy łzy w oczach – tak spontaniczną reakcję na wygraną Teixeiry tłumaczył Daniel Cormier – były mistrz kategorii półciężkiej i ciężkiej, obecnie ekspert UFC
Podobną narrację obrało wielu zawodników, czy kibiców. Poniżej kilka przykładów:
Zmiana planów, ale nie koniec
Szybkiego rewanżu zatem nie będzie. Także dlatego, że kolejny pretendent, choć jeszcze nie został ogłoszony, jest już znany. To Jiri Prochazka, który był rezerwowym do sobotniego starcia, został przed nim nawet oficjalnie zważony. W Abu-Zabi kontynuował rozkręcanie swojej promocyjnej machiny, która zapewne już w trzeciej walce pod sztandarem UFC da mu szansę na mistrzowski pas.
Czech byłby także rywalem Błachowicza, gdyby ten pokonał Teixeirę. Porażka wiąże się oczywiście ze zmianą planów.
REKLAMA
- To nie koniec. Nie jestem mięczakiem, nigdzie indziej się nie wybieram. Na pewno wrócę. Przegrałem z Gloverem, on jest o trzy lata starszy. Mam więc czas by odebrać ten pas – mówił krótko po przegranej „Cieszyński Książę”
To stawia pod znakiem zapytania wcześniejsze założenia o przejściu do wagi ciężkiej po kilku udanych obronach tytułu. Jan ma już prawie 38 lat. Zapewne nie zdąży najpierw kilkoma zwycięstwami utorować sobie drogi do mistrzostwa kategorii półciężkiej, obronić tytułu i jeszcze powalczyć w królewskiej wadze. Z czegoś trzeba będzie zrezygnować.
Zwłaszcza, że rok temu doszły nowe obowiązki – Błachowicz został ojcem.
„Jan to porządny koleś”
Na temat najbliższej przyszłości polskiego zawodnika zdążyli się już jednak wypowiedzieć zarówno prezydent UFC, jak i potencjalnie najbliższy rywal Polaka.
REKLAMA
Na konferencji po UFC 267 dziennikarz TVP Sport – Patryk Prokulski – zapytał Dane White’a ilu walk potrzebuje Jan by ponownie dostać „title-shota”:
– Przegrał ledwie godzinę temu! Nie wiem. Nie ma żadnej konkretnej liczby walk. Zobaczymy, co będzie z nim dalej, kiedy będzie walczył. Zobaczymy, jak to się wszystko rozegra
Powiązany Artykuł
UFC 267: Błachowicz przegrał, ale zarobił ogromną sumę. Miliony dla "Cieszyńskiego Księcia"
Mimo wszystko szybko okazało się, że są już konkrety. Anthony „Lionheart” Smith zdradził ostatnio, że dostał propozycję zmierzenia się z Błachowiczem, który chce szybko wrócić do gry. Amerykanin jest taką perspektywą bardzo zainteresowany:
- Jan Błachowicz to porządny koleś. Nie będzie uciekał przede mną, nie będzie unikał walki, pójdzie na noże. Droga do walki też byłaby przyjemna, bez żadnego gadania głupot, którego nienawidzę. A poza tym jest wyżej w rankingu. To były mistrz
REKLAMA
Smith jest wyjątkowo aktywnym zawodnikiem. Mimo 33 lat na koncie ma już 52 walki. Trzy ostatnie kończył zwycięsko. Ostatnio był notowany na czwartym miejscu rankingu UFC kategorii półciężkiej.
Wystarczą dwie walki?
A zatem odpowiadając na pytanie zadane prezydentowi UFC – Ilu aktualnie walk potrzebuje Jan Błachowicz aby ponownie zmierzyć się o pas? Na pewno więcej niż jednej. Pamiętajmy, że swój tytuł obronił tylko raz, w dodatku z zawodnikiem na co dzień bijącym się w kategorii średniej. Trudno zatem nazwać Polaka dominatorem w wadze półciężkiej, zwłaszcza po długim panowaniu Jona Jonesa.
Wydaje się, że przynajmniej dwie, do tego bardzo efektowne wygrane, mogą zapewnić Cieszynianinowi mistrzowski pojedynek. Najpierw Anthony Smith, potem przegrany ze starcia Glover Teixeira – Jiri Prochazka. W świecie sportów walki wszystko szybko się jednak zmienia. Kontuzje, zastępstwa czy koronawirus mają często duży wpływ na kształtowanie kart walk nie tylko na galach UFC.
Błachowicz musi teraz czekać na swoją szansę i udowodnić, że sobotnia porażka to tylko wypadek przy pracy. Najważniejsze, że to jeszcze nie koniec.
REKLAMA
MK
REKLAMA