Rurociąg z petrodolarami zamknięty. Europejski futbol uwolni się od rosyjskich wpływów?
Roman Abramowicz przez prawie dwie dekady był ucieleśnieniem rosyjskiej strategii tzw. sportswashingu, czyli ocieplania wizerunku za pomocą inwestycji w sport. Teraz zniechęcony sankcjami właściciel Chelsea wystawił klub na sprzedaż, a wpływy rosyjskich oligarchów w europejskim futbolu zaczynają się kurczyć.
2022-03-03, 12:06
Abramowicz, który przez 19 lat na same transfery "The Blues" przeznaczył około 2 miliardy euro, w środowym komunikacie oświadczył, że "w futbolu nigdy nie chodziło mu o pieniądze". Trudno podważyć to stwierdzenie - niecałe dwie dekady rządów na Stamford Bridge przyniosły mu setki milionów euro strat, które dla posiadającego majątek o wartości 13,5 mld dolarów biznesmena są jednak wydatkami marginalnymi.
Londyński klub przez lata był w rękach zaprzyjaźnionego z Władimirem Putinem oligarchy kolejną luksusową zabawką i sposobem na poprawę wizerunku. Abramowicz na czele Chelsea to najbardziej medialny, ale niejedyny przykład wspomnianego zjawiska.
- Należy sobie uświadomić jak wielką atencją darzą sport Putin i jego administracja. Przez ostatnie lata bardzo intensywnie, a wręcz agresywnie umieszczali swoich ludzi w zarządach poszczególnych federacji sportowych. W ślad za tym szły duże pieniądze rosyjskich koncernów - powiedział na antenie radiowej Trójki minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk.
Rurociąg petrodolarów ostatecznie zamknięty?
Opisując wpływ rosyjskich pieniędzy na europejski futbol nie sposób pominąć Gazpromu, który od lat był jednym z głównych sponsorów UEFA, a także niemieckiego Schalke Gelsenkirchen. Pod presją kibiców zarówno federacja, jak i włodarze "Koenigsblauen" zakończyły współpracę z rosyjskim koncernem, co kosztowało ich odpowiednio: 40 i 10 mln euro za sezon. Z kolei koncern stracił możliwość prezentowania swojego logo podczas meczów Ligi Mistrzów, mistrzostw Europy oraz innych rozgrywek pod egidą UEFA, a także na koszulkach drugoligowego obecnie Schalke.
REKLAMA
Trudno jednak ocenić, czy sankcje ze strony Unii Europejskiej oraz Wielkiej Brytanii doprowadzą do całkowitego wyrugowania rosyjskich wpływów z futbolu na Starym Kontynencie. Mimo wykluczenia tamtejszych drużyn z międzynarodowej rywalizacji i zerwania współpracy z Gazpromem, w Komitecie Wykonawczym UEFA pozostał powiązany z koncernem Aleksander Djukow. Wizerunek Rosjanina wciąż widnieje na stronie UEFA, a europejska federacja, w swoim stylu schowała głowę w piasek, nie odnosząc się do zarzutów w tej sprawie.
"W grze" wciąż pozostaje Alisher Usmanow, którego firma USM Holdings finansuje występujący w Premier League Everton, a także e-sportową drużynę Virtus. Pojawiły się jednak pogłoski, że również on niebawem wycofa się z interesu. Jak podał Reuters pierwsze sankcje dotknęły już oligarchę, skonfiskowano jego jacht.
Cios dla Premier Ligi
Rosyjskim oligarchom i koncernom pozostała rodzima liga, która jednak jest znacznie mniejszym i słabiej eksponowanym "oknem wystawowym" dla ich wizerunkowych zabiegów. Właściwie wszystkie czołowe kluby Premier Ligi są własnością krajowych podmiotów: Zenit Sankt Petersburg należy do Gazpromu, Rubin Kazań do Republiki Tatarstanu, Lokomotiw Moskwa do Rosyjskich Kolei Państwowych, a CSKA i Dynamo Moskwa do tamtejszych banków (odpowiednio: WEB i VTB). Z kolei Spartakiem rządzi Leonid Fedun - udziałowiec Łukoilu.
Wiele wskazuje na to, że rosyjska agresja na Ukrainę będzie gwoździem do trumny tamtejszej ekstraklasy. Większość stanowiących o sile Premier Ligi obcokrajowców z pewnością przy najbliższej sposobności opuści Rosję, a o znalezienie ich następców może być bardzo trudno.
REKLAMA
Zajmująca obecnie 10. miejsce w rankingu UEFA liga rosyjska może więc niebawem znaleźć się na marginesie wielkiego futbolu nie tylko z powodu wykluczenia jej drużyn z rozgrywek międzynarodowych. Rosja to obecnie nieatrakcyjny i ryzykowny kierunek - również ze względu na ogromne wahania kursu rubla oraz coraz niższy poziom sportowy.
Trudno ocenić, czy Rosjanie ostatecznie odpuszczą sobie promocję kraju poprzez inwestowanie w sport. Wykluczenie z niemal wszystkich najpopularniejszych dyscyplin oraz pakiet sankcji sprawiają jednak, że Władimir Putin i jego protegowani mają związane ręce - przynajmniej na razie.
Ukraina walczy z rosyjską inwazją:
Czytaj także:
- FIFA wyklucza Rosję. Determinacja PZPN i Kuleszy odniosły skutek. "To jedyna słuszna postawa"
- Anglicy chwalą Polskę, a Niemcy się wstydzą. Zagraniczne media komentują decyzję FIFA i UEFA
- Świat sportu reaguje na wojnę na Ukrainie
- Wojna na Ukrainie. Rosja spychana na margines sportu - kolejne sankcje
- Kolejny cios w Rosyjską Federację Piłki Nożnej. Adidas zawiesza współpracę w reakcji na wojnę
- Poruszający wpis Tomasza Kędziory. "Ukraina jest dla mnie jak druga ojczyzna"
Bartosz Goluch/PolskieRadio24.pl
REKLAMA