Ekstraklasa: ligowy klasyk jak za dawnych lat? Lech i Legia grają nie tylko o prestiż

2022-04-09, 09:57

Ekstraklasa: ligowy klasyk jak za dawnych lat? Lech i Legia grają nie tylko o prestiż
W sobotę w Poznaniu ligowy klasyk. Mecz z Legią Warszawa może mieć dla Lecha wagę odzyskania tytułu mistrza Polski. "Wojskowi" wciąż walczą o europejskie puchary. . Foto: PAP

Przed nami ligowy klasyk o nadspodziewanie dużą stawkę. Dla Lecha Poznań spotkanie z Legią ma wartość powrotu na pozycję lidera, a być może nawet odzyskania tytułu mistrza Polski. Legia po fatalnej jesieni, wiosną szybko nadrabia stracony dystans i na horyzoncie pojawił się nawet cień szansy na europejskie puchary.

  • W sobotę o 17:30 w Poznaniu ligowy klasyk - Lech podejmie Legię Warszawa
  • Stawką spotkania będzie nie tylko prestiż - gospodarze walczą o tytuł mistrzowski, goście mają jeszcze cień szansy na europejskie puchary
  • W obu zespołach zabraknie liderów - nie zagrają Bartosz Salamon i Paweł Wszołek
  • Na trybunach stadionu przy ul. Bułgarskiej zasiądzie komplet 40 tys. widzów w tym 2 tys. przyjezdnych

Siedem finałów Lecha

W sobotę przy Bułgarskiej „derby Polski” – Lech Poznań podejmie Legię Warszawa. Szczęśliwie będzie to starcie nie tylko o prestiż i miejsce w historii wyjątkowej, jak na nasze futbolowe realia, rywalizacji. Gospodarze walczą o odzyskanie tytułu mistrza kraju po siedmiu latach. Do końca rozgrywek pozostało siedem kolejek, a dla „Kolejorza” oznacza to siedem finałów – każde potknięcie może mieć bowiem wartość utraty mistrzostwa.

W piątek niespodziewanie potknął się dotychczasowy lider Ekstraklasy – Pogoń Szczecin, przegrywając u siebie z rozpędzoną Wisłą Płock. Zatem w przypadku zwycięstwa z Legią Lech wróci na pozycję lidera. Przynajmniej na jeden dzień, bowiem jeśli w niedzielę wygra Raków Częstochowa ponownie zrówna się punktami z podopiecznymi Macieja Skorży, których wyprzedza lepszym bilansem bezpośrednich spotkań.

Nadspodziewanie ciekawie jest także w obozie wciąż aktualnego mistrza Polski. „Wojskowi” po beznadziejnej jesieni wiosną zdobyli, do spółki z Rakowem, najwięcej punktów w Ekstraklasie – 20. Ligowy byt mają już zapewniony, a na horyzoncie niespodziewanie pojawiło się widmo europejskich pucharów. Wiadomo, że w obecnym sezonie wystarczy do tego zajęcie czwartej pozycji – w finale Pucharu Polski zmierzą się bowiem Lech i Raków, którzy awans do Europy zapewnią sobie także dzięki wysokiej lokacie w tabeli.

Legia na siedem kolejek przed końcem jest na dziesiątej pozycji ze stratą ośmiu punktów do czwartej Lechii. Dystans, zwłaszcza w realiach polskiej ligi, jak najbardziej do odrobienia. Jednocześnie – i to fakt wyłącznie statystyczny – w ubiegły weekend straciła nawet matematyczne szanse na obronę tytułu. Ale na to w Warszawie nikt nie liczył już przynajmniej od listopada.

Ostatnia szansa Legii

Warszawianie mają zatem o co walczyć, zwłaszcza, że w środku tygodnia odpadli z Pucharu Polski. Porażka 0:1 z Rakowem była jak najbardziej zasłużona, oznacza jednak, że najbardziej realna droga do europejskich pucharów zamknęła się w tym sezonie na dobre.

Więcej powodów do zadowolenia jest w Poznaniu. Lech pewnie ograł Olimpię Grudziądz i pozostaje w grze o dwa trofea. Do wspomnianych siedmiu ligowych finałów należy dołożyć zatem ósmy – krajowego pucharu.

„Kolejorz” nie miał trudnej przeprawy z trzecioligowcem. Trener Skorża mógł spokojnie rotować składem, np. wpuszczając Mikaela Ishaka dopiero na ostatnie 20 minut. Legia w Częstochowie zagrała „va banque” rzucając wszystko co ma najlepszego. Dodatkowo swój mecz Warszawianie rozgrywali dzień później.

Zmęczenie może być więc jednym z argumentów przemawiających na korzyść gospodarzy sobotniego klasyka. Podobnie jak szerokość kadry. Wydaje się bowiem, że Lech już dawno nie miał tak mocnej i zbilansowanej ekipy. Na każdej pozycji jest rywalizacja między minimum dwoma równorzędnymi graczami – począwszy od bramki, gdzie ostatnio Mickey van der Hart zastąpił Filipa Bednarka, a skończywszy na ataku, w którym rywalizację wzmocnił wypożyczony z Fortuny Dusseldorf Dawid Kownacki.

W Poznaniu bez liderów

Takiego komfortu nie ma trener Legii – Aleksandar Vuković. Do grona kontuzjowanych dołączył ostatnio lider zespołu – Paweł Wszołek. W Poznaniu nie zagrają także Maik Nawrocki i Cezary Miszta. A skoro już o nieobecnych mowa – mimo urazu młodego golkipera mistrzów Polski między słupki wciąż nie wraca Artur Boruc. 65-krotny reprezentant Polski chyba nie tak wyobrażał sobie powrót na Łazienkowską. Najpierw pandemia, przez którą nie mógł grać dla tych, do których kiedyś sam należał – kibiców Legii. Następnie fatalna forma zespołu w lidze i wreszcie czerwona kartka w spotkaniu z Wartą Poznań. To nie było typowe wykluczenie – uderzenie bez piłki w polu karnym zawodnika rywali, a potem jeszcze niesportowe zachowanie przy opuszczaniu murawy.

Nie na taką postawę najbardziej doświadczonego zawodnika w zespole liczył trener Vuković.  Fakty mówią same za siebie – od feralnego 13 lutego Boruc nie znalazł się ani razu w kadrze „Wojskowych”. Jego miejsce najpierw zajął Cezary Miszta, a potem Richard Strebinger. Być może pożegnalne spotkanie to wszystko na co w tej chwili może liczyć Artur przy Łazienkowskiej.

Kluczowego piłkarza zabraknie jednak także w składzie Lecha. Odniesiona w czasie meczu kadry ze Szkocją kontuzja wykluczyła z gry Bartosza Salamona. Lider defensywy Poznaniaków ma być gotowy najpóźniej na finał Pucharu Polski, ale jego występ w sobotnim klasyku jest wykluczony.

Ligowy klasyk przy pełnych trybunach

Przed 28 kolejką Ekstraklasy Legia traci do Lecha aż 20 pkt. Wciąż aktualni mistrzowie Polski nie przegrali jednak w tym roku na wyjeździe ani razu, a ich w ogóle ostatnia ligowa porażka to wspomniany 13 lutego i 0:1 z Wartą Poznań.

Niezależnie od sytuacji w tabeli starcia akurat tych dwóch drużyn zawsze będą budzić ogromne emocje. Na stadionie przy Bułgarskiej zasiądzie dziś komplet 40 tys. widzów, w tym 2 tys. przyjezdnych z Warszawy. Nie będą oni jednak mogli wnieść oprawy meczowej, co budzi duże kontrowersje w środowisku kibicowskim.

Dotychczasowy bilans spotkań Lecha z Legią jest korzystny dla Warszawian. W sobotnim klasyku w Poznaniu to jednak gospodarze będą faworytami Dotychczasowy bilans spotkań Lecha z Legią jest korzystny dla Warszawian. W sobotnim klasyku w Poznaniu to jednak gospodarze będą faworytami

Jest to tylko kolejny przyczynek do trwającej od lat „wojny” między fanami Legii i Lecha. Wojny znaczonej wydarzeniami jak odebranie mistrzostwa Polski w sezonie 1992/1993, historia Pawła Kaczorowskiego czy Kaspera Hamalainena. O tych zaszłościach pisaliśmy już szerzej na łamach polskieradio24.pl.

Nie ulega wątpliwości, że mimo przepaści dzielącej oba zespoły w tabeli, w sobotni wieczór czeka nas ligowy klasyk, prawdziwe „derby Polski”. Do tego o wysoką – tak dla Lecha jak i Legii – stawkę.


Posłuchaj

Lech Poznań - Legia Warszawa. Trener gospodarzy Maciej Skorża zwraca uwagę, że Legia wciąż ma o co walczyć (IAR) 0:29
+
Dodaj do playlisty

Posłuchaj

Lech Poznań - Legia Warszawa. Szkoleniowiec gości Serb Aleksandar Vuković wie, jak ważne dla kibiców i zawodników obu drużyn są spotkania Lecha z Legią (IAR0 0:46
+
Dodaj do playlisty

  

Początek meczu Lech Poznań - Legia Warszawa w sobotę (9 kwietnia) o godz. 17:30

Czytaj także:

 

MK

Polecane

Wróć do strony głównej