Liga Mistrzów: finał opóźniony o ponad pół godziny. UEFA znalazła winnych

2022-05-29, 10:52

Liga Mistrzów: finał opóźniony o ponad pół godziny. UEFA znalazła winnych
Kibice Liverpoolu podczas finału Ligi Mistrzów . Foto: PAP/EPA/YOAN VALAT

UEFA wydała komunikat w sprawie zamieszania, które doprowadziło do opóźnienia o ponad pół godziny rozpoczęcie finału Ligi Mistrzów. Europejska centrala piłkarska obwiniła za chaos kibiców Liverpoolu. Władze angielskiego klubu nie zgadzają się jednak z takim stanowiskiem. 

W sobotnim finale Ligi Mistrzów lepszy okazał się Real Madryt, wygrywając 1:0 z Liverpoolem. Mecz rozpoczął się o 21.36 - trzydzieści sześć minut później, niż pierwotnie planowano. Oficjalnym powodem był fakt, że wielu kibiców "The Reds" nie zdążyło w porę wejść na stadion. Sami fani mówili o chaosie w organizacji, padały też oskarżenia o brutalne zachowanie francuskiej policji.

Okazało się, że zatory przy bramkach powstały głównie dlatego, że wielu fanów z Anglii próbowało dostać się na teren stadionu, nie mając biletów. 

UEFA znalazła winnych 

UEFA wydała w tej sprawie komunikat, w którym winę zrzuciła głównie na kibiców. 

"W okresie poprzedzającym mecz, bramki biletowe po stronie Liverpoolu zostały zablokowane przez tysiące fanów, którzy kupili fałszywe bilety, niedziałające na bramkach. Spowodowało to nagromadzenie fanów próbujących dostać się do środka. W rezultacie rozpoczęcie gry zostało opóźnione o 35 minut, aby umożliwić jak największej liczbie fanów z oryginalnymi biletami dostęp" - napisano. 

W komunikacie UEFA przyznano, że policja użyła gazu łzawiącego wobec niektórych kibiców. "Ponieważ liczba osób na zewnątrz nadal rosła po rozpoczęciu gry, policja rozproszyła tłum za pomocą gazu łzawiącego i zmusiła zebranych do opuszczenia stadionu" - wyjaśniono.

Liverpool chce wyjaśnień 

Z oświadczenia nie wynika, by organizatorzy popełnili jakiekolwiek błędy. UEFA zrzuciła winę na fanów, którzy z fałszywymi wejściówkami chcieli wejść na stadion. Z takim postawieniem sprawy nie zgadzają się jednak w Liverpoolu

- Kilku osób z mojej rodziny nie wpuszczono, powiedziano im, że mają fałszywe bilety, a sam je kupowałem za pośrednictwem klubu - mówił po zakończeniu meczu obrońca "The Reds" Andy Robertson. 

Władze angielskiego klubu domagają się oficjalnego śledztwa w tej sprawie. Nerwowa atmosfera nie skończyła się zresztą wraz z meczem.

Po zakończeniu meczu w Paryżu wybuchły kolejne zamieszki. Policjanci ponownie użyli gazu łzawiącego. Zatrzymano 68 osób, z których 39 trafiło do policyjnego aresztu - podały francuskie władze.

Czytaj także: 

/empe 

Polecane

Wróć do strony głównej