Korupcja w futbolu: Kim jest Ryszard F. "Fryzjer"? Michniewicz miał 711 połączeń ze specem od korupcji
Wraca sprawa korupcji w piłce. Kim jest Ryszard F. "Fryzjer? To najbardziej znany spec od ustawiania meczów w Polsce.
2022-06-20, 14:35
- Czesław Michniewicz selekcjonerem został dzięki trenerskiemu warsztatowi i osiąganym w ostatnich latach wynikom
- Wątpliwości budzą powiązania Czesława Michniewicza z "Fryzjerem" - szefem mafii piłkarskiej
- W latach 2003-2005 między Ryszardem F. a Michniewiczem zarejestrowano 711 połączeń telefonicznych
- Kibicom piłkarskim w Polsce należy się wyjaśnienie tej sprawy, choćby w celu oczyszczenia atmosfery
- Pojawiły się nowe informacje dotyczące sprawy i kontaktów Michniewicza z "Fryzjerem"
W mediach wraca temat korupcyjnej przeszłości Czesława Michniewicza. Historię aktualnego selekcjonera reprezentacji wziął pod lupę dziennikarz wp.pl – Szymon Jadczak. Według jego ustaleń trener miał świadomość o tym, że bierze udział w ustawianiu spotkań piłkarskich.
Ten temat wrócił do przestrzeni publicznej, gdy Czesław Michniewicz w styczniu 2022 roku objął posadę selekcjonera reprezentacji Polski. Już podczas pierwszej konferencji prasowej selekcjonera kilku dziennikarzy próbowało spytać trenera o tę sprawę. Dopytywali między innymi Andrzej Janisz, dziennikarz Polskiego Radia i właśnie Jadczak.
Selekcjoner był pytany o znajomość z bossem piłkarskiej mafii, jednemu dziennikarzowi groził nawet sądem. Michniewicz miał 711 razy kontaktować się z głównym organizatorem ustawiania meczów.
W grudniu 2019 roku sąd I instancji nieprawomocnie skazał na 4,5 roku więzienia m.in. Ryszarda F., ps. "Fryzjer", i 30 innych oskarżonych. We wrześniu 2021 Przed Sądem Apelacyjnym we Wrocławiu rozpoczął się proces odwoławczy.
REKLAMA
Korupcja w piłce: sprawa "Fryzjera" ponownie na wokandzie. Ruszył proces apelacyjny
Nieobecny na sali był Ryszard F., ps. Fryzjer, przekazał z pomocą obrońcy zaświadczenie o swoim stanie zdrowia oraz opinię środowiskową na swój temat. Sąd uwzględnił to jako dowód w procesie. Sąd odczytał też karty karne oskarżonych, z których wynikało, że sześciu z nich zostało już skazanych w innych procesach i z tego powodu figurują jako karani za korupcję w piłce nożnej.
W grudniu 2019 r. po siedmiu latach procesu Sąd Okręgowy we Wrocławiu uznał, że "Fryzjer" jest winny niemal wszystkich z ponad 100 zarzutów, w tym m.in. tego, że obiecywał i wręczał łapówki. Wymierzył mu karę 4,5 roku więzienia i zakazał mu organizowania i uczestniczenia w profesjonalnych zawodach sportowych przez 10 lat.
3 listopada 2021 roku sąd podtrzymał wyrok ws. "Fryzjera. Sąd wydał także wyroki w sprawie kilkunastu działaczy, sędziów oraz piłkarzy uwikłanych w aferę korupcyjną. Skazano ich na kary od kilku do kilkunastu miesięcy więzienia.
***
REKLAMA
"Fryzjer" został też oskarżony o to, że założył i kierował zorganizowaną grupą przestępczą, która przyjmowała i wręczała łapówki w zamian za ustawianie wyników meczów piłkarskich na różnych szczeblach rozgrywek. Grupa miała działać od lipca 2003 r. do czerwca 2006 r. Oskarżenie dotyczy korupcji w klubach piłkarskich, m.in. Widzewie Łódź, Zagłębiu Lubin, Górniku Polkowice, Zawiszy Bydgoszcz, Kujawiaku Włocławek, Świcie Nowy Dwór, Pogoni Szczecin i Podbeskidziu Bielsko-Biała.
Łącznie w największym, jak do tej pory, akcie oskarżenia dotyczącym korupcji w polskim futbolu i działania tzw. Gangu "Fryzjera" wrocławska prokuratura apelacyjna oskarżyła setki osób.
Wśród oskarżonych, którzy dobrowolnie poddają się karze jest – 24 byłych sędziów, 6 byłych obserwatorów, 4 działaczy, 4 pośredników oraz 6 piłkarzy.
Najbardziej znanymi osobami, które dobrowolnie poddały się karze są: Kazimierz F. były członek zarządu PZPN, byli międzynarodowi sędziowie piłkarscy: Jarosław Ż. I Aleksander S., b. prezes Jagielloniui Białystok Wojciech K., jeden z byłych szefów Widzewa Łódź Wojciech Sz., b. wiceprezes Świtu Nowy Dwór Janusz S. oraz byli i obecni piłkarze Artur S., Grzegorz S., Grzegorz K., Sergiusz W., Zbigniew W. oraz Artur B.
REKLAMA
711 połączeń Michniewicza z "Fryzjerem". Afera korupcyjna wróciła
Michniewicz na drodze "Fryzjera"
Ryszard F. zawodową karierę zaczynał jako fryzjer w zakładzie karnym we Wronkach. Potem w tej samej miejscowości prowadził własny zakład. Były to czasy gdy o Amice nikt jeszcze nie słyszał – nawet miejscowy zakład produkujący sprzęt AGD nazywał się „Wromet”. Wkrótce lokalny zespół rozpoczął marsz w górę polskiej drabiny futbolowej, a żeby nie tracić na to więcej czasu niż to konieczne – już w niższych ligach kupował sędziów i piłkarzy drużyn przeciwnych. W składkach na te cele brali udział miejscowi przedsiębiorcy, w tym Ryszard F. Za którymś razem zakomunikował, że „jak ma się dokładać, to chce być działaczem”. I został nim.
„Fryzjer” słynął z bezpośredniego stylu bycia. Były prezes PZPN – Michał Listkiewicz – wspomina, że na pierwszym spotkaniu F. rzucił mu się na szyję, tytułował „Misiem” i proponował picie wódki. W taki sposób wyrabiał sobie znajomości, które początkowo przekładały się na profity dla jednego tylko zespołu – Amiki Wronki, która w ekspresowym tempie – np. przeskakując bezpośrednio z 6 do 4 ligi – pięła się w futbolowej hierarchii.
Kupiony sędzia szkolił następców
Apogeum działalności „Fryzjera” jako działacza klubu z Wronek okazał się finał Pucharu Polski z 1998 roku. Amica pokonała w nim drugoligowe Aluminium Konin 5:3, po dogrywce. Na boisku znacznie lepsi byli jednak piłkarze drugoligowca z Konina, zatem interweniować, i to wielokrotnie, musiał sędzia – Marek Kowalczyk.
REKLAMA
„Coś długą przerwę zarządził sędzia” – mówili na początku drugiej połowy komentatorzy Canal+. Faktycznie – przerwa między pierwszymi, a drugimi 45 minutami nienaturalnie się przeciągnęła. Powodem była licytacja, jaką w tym czasie zarządził Ryszard F. w pokoju sędziowskim. Wygrana miała ostatecznie kosztować Amicę 150 tys. złotych. Pieniądze pochodziły z premii za zwycięstwo, jaką otrzymali jej piłkarze – m.in. ówczesny drugi bramkarz – Czesław Michniewicz. Trudno oskarżać go o wiodącą rolę w tych ustaleniach, podobnie trudno jednak uwierzyć, że o nich nie wiedział.
Co ciekawe – zawodnicy Amiki nie byli ponoć zadowoleni z tego, że ktoś za ich plecami ustawił to konkretne spotkanie. Jako grający o szczebel wyżej od Aluminium czuli się lepsi i uważali, że są w stanie wygrać uczciwie, a premie zachować dla siebie. To, że nie mieli nic do powiedzenia mówi wiele o realiach polskiej piłki lat 90-tych XX wieku – w procederze korupcyjnym brałeś udział, czy tego chciałeś, czy nie.
Inną ciekawostką jest fakt, że sowicie opłacony sędzia Marek Kowalczyk kilka lat później zaczął szkolić i egzaminować ekstraklasowych sędziów z ramienia PZPN.
„Tu nie ma co trenować, tu trzeba dzwonić”
Wracając jednak do „Fryzjera” – wkrótce zaczął walić mu się grunt pod nogami i gdy stosowane przez niego praktyki wyszły na jaw, został zwolniony z Amiki. Nie dlatego, że w Wielkopolsce kogoś ruszyło sumienie, ale dlatego, że dalej się już po prostu nie dało tego ciągnąć. Dla "Fryzjera" oznaczało to…początek Eldorado.
REKLAMA
Teraz nie był ograniczony do jednego klubu, mógł już ustawiać całą ligę. Na opublikowanej przez „Przegląd Sportowy” „liście Fryzjera” znalazło się ponad 20 arbitrów I ligi i Ekstraklasy, w tym arbitrzy międzynarodowi. Korumpowani byli także obserwatorzy, którzy nieposłusznym sędziom wystawiali niskie noty, w praktyce przekreślające ich szanse na zawodowy awans.
Słynne stały się związki "Fryzjera" z Januszem Wójcikiem, który w 2004 roku objął znajdujący się w beznadziejnej sytuacji Świt Nowy Dwór Mazowiecki.
„Tu nie ma co trenować, tu trzeba dzwonić” – oznajmił „Wójt” piłkarzom na pierwszym treningu. I tak też zrobił. Mimo rewelacyjnych wyników w rundzie wiosennej Świtowi do utrzymania zabrakło punktu. Z tej rundy pochodzi też mecz, co do którego jest najwięcej zarzutów w kontekście Czesława Michniewicza. Prowadzony przez niego Lech przegrał, a właściwie podłożył się, 0:1 Świtowi. O tym, że ówczesny trener „Kolejorza” wiedział o ustawce zeznawali zarówno „Fryzjer”, jak i Wójcik.
Również w tym czasie miało miejsce wiele z 711 połączeń między Michniewiczem, a "Fryzjerem". W imię uczciwości dodajmy – były to wszystkie wykonane telefony – te odebrane i nie – inicjowane przez obie strony w okresie od lipca 2003 do października 2005.
REKLAMA
Inny mecz szef piłkarskiej mafii miał dla Michniewicza kupić z czystej sympatii, bez jego wiedzy. Chodzi o spotkanie 1/8 finału Pucharu Polski między Amicą i Lechem. Remis dał awans prowadzonemu przez obecnego selekcjonera „Kolejorzowi”, co miało uratować jego posadę.
Tysiące „czarnych owiec”
Kariera „Fryzjera” wkrótce dobiegła końca, do czego przyczynił się syn byłego Prezesa PZPN – Piotr Dziurowicz. Prowokacja z jego udziałem zakończyła się aresztowaniem sędziego Ekstraklasy – Antoniego Fijarczyka – z koronnym dowodem w postaci 100 tys. złotych ukrytych w kole zapasowym jego samochodu.
Ówczesny Prezes PZPN – Michał Listkiewicz – mówił wówczas o „czarnej owcy”. Jak się wkrótce okazało „czarnych owiec” mieliśmy znacznie więcej. Liczba zatrzymanych przez wrocławską prokuraturę szła w setki, a wkrótce nawet tysiące osób. Dla wielu kibiców nie było to żadne zaskoczenie – to, że korupcja w polskiej piłce jest od lat na porządku dziennym wiedzieli w zasadzie wszyscy.
Kiedy "Fryzjer" rozważał napisanie książki chciał ją zatytułować „Jak ustawiłem polską ligę”. Jest to tytuł niestety adekwatny do tego, co działo się na przełomie wieków w rodzimym futbolu.
REKLAMA
Misja bez zamiatania pod dywan
Czesław Michniewicz „Fryzjera” bez wątpienia znał. W czasach kariery zawodniczej w Amice, był jego pracownikiem – "Fryzjer" pełnił funkcję m.in. dyrektora we wronieckim klubie. Problematyczne jest słynne 711 połączeń już z okresu kariery trenerskiej. Wiele z nich pokrywa się z terminami meczów prowadzonego przez niego Lecha. Szczęśliwie – żyjemy w państwie prawa – a to oznacza, że nie wolno nam nowego selekcjonera oskarżać bez cienia wątpliwości.
Prokuratura, do której zgłosił się dobrowolnie i zeznawał w aferze korupcyjnej jako świadek, nie znalazła żadnych dowodów jego winy. Nigdy nie był skazany, ani nawet oskarżony. Dlatego też mógł w ogóle być rozpatrywany jako kandydat na najważniejszego trenera w kraju.
Czy jednak, znając realia polskiej piłki początków XXI wieku, można uwierzyć, że Czesław Michniewicz był „jedynym sprawiedliwym” i naprawdę nic nie wiedział o korupcji, która go otaczała? W to kibic piłkarski ma nie tylko pełne prawo wątpić, ale też domagać się wyjaśnień.
"Fryzjer" wiele powiedział już przed laty w swojej biografii
W książce ujawnia, jak mocno uwikłana w korupcję była Amica Wronki, gdzie udzielał się jako działacz. Podaje też fakty kompromitujące wielu znanych piłkarzy, sędziów i działaczy.
REKLAMA
W publikacji mocno dostało się Jackowi Rutkowskiemu, człowiekowi, który stworzył
potęgę Amiki Wronki, a potem doprowadził do jej fuzji z Lechem. "Fryzjer" twierdzi, że kolejne awanse tego klubu zostały wywalczone w niesportowy sposób.
O Rutkowskim, właścicielu Lecha, pisze w swojej biografii tak:
"Kiedy siedząc w areszcie przeczytałem, że powiedział w głośnym wywiadzie, że o niczym nie wiedział, bo daleko, w swym Neusenburgu przebywał, aż spadłem z krzesła. - Kpi czy o drogę pyta - pomyślałem.”
Ileż to razy byłem wzywany po meczu z siedziby klubu przy Leśnej do fabryki, aby wspólnie opracować strategię na najbliższe tygodnie... A nawet jeśli rzeczywiście miała miejsce jego nieobecność, bo pilnował interesów w Niemczech, to stale pozostawał na łączach... I to on zarabiał w Niemczech pieniądze dla fabryki i klubu, to on chciał jak najszybszego awansu do ekstraklasy, to on mi zawsze powtarzał po nieudanym występie zespołu: - A po co my ciebie w ogóle zatrudniamy, skoro nic nie umiesz załatwić?" - pisze "Fryzjer" na temat swojego byłego szefa.
REKLAMA
Szukali haków na "Listka"?
W autobiografii "Fryzjer" podaje ciekawe fakty dotyczące zatrzymania go przez organy ścigania, a także tego, jak wyglądały przesłuchania w prokuraturze.
"...Zasugerowano mi wprost, że gdybym ujawnił nieprawidłowości w procesie prywatyzacji Amiki - a mówię oczywiście o holdingu AGD, bo świętej pamięci klub nigdy nie trafił na giełdę - zwłaszcza zaś dysponował wiedzą na temat lewizn w wykonaniu byłego ministra przekształceń własnościowych Wiesława Kaczmarka, to na pewno moja pozycja uległaby poprawie. To było nazwisko, które przewijało się często, ale nie aż tak jak Michała Listkiewicza. Bo były prezes PZPN był absolutnym faworytem śledczych. Gdybym podał argumenty i fakty, dzięki którym Listka można by wpakować do pudła, zacząłbym wedle obietnic grać biorącą kartą przetargową" - ujawnia Forbrich.
Lato zwany "Babcią" pijał tylko whisky
Znany z rubasznego poczucia humoru "Fryzjer" przywołuje też kilka anegdot. O Grzegorzu Lacie, który był swego czasu trenerem Amiki, pisze, że dostał ksywę "Babcia", bo co chwila dzwonił do swojej teściowej i tak się do niej zwracał. "Lato wprowadził też nieznane u nas na wsi zwyczaje. Konkretnie to pijał tylko kanadyjską whisky, w Polsce jeszcze wtenczas nie do kupienia, i trzeba było po nią do Frankfurtu jeździć".
"Fryzjer" tworzy obraz Laty jako kiepskiego trenera, ale na temat korupcji nic nie może mu zarzucić.
REKLAMA
Według „Fryzjera” wszystkie informacje podane w książce są wiarygodne, ale należy pamiętać, że jest wiele takich osób którym przywódca gangu nie życzy najlepiej.
- Kontrowersje wokół Czesława Michniewicza. Selekcjoner kadry tłumaczy się z kontaktów z "Fryzjerem"
- Wraca sprawa "Fryzjera". Poważne zarzuty pod adresem Czesława Michniewicza
/MK/red
REKLAMA