Tour de France zrywa w tradycją. Wszystko przez... igrzyska olimpijskie
Kolarski wyścig Tour de France przyjedzie do Nicei w 2024 roku, opuszczając Paryż po raz pierwszy od ponad wieku z powodu igrzysk olimpijskich, i zakończy się indywidualną jazdą na czas - poinformowali w czwartek organizatorzy.
2022-12-01, 14:20
Jak to zwykle bywa w roku olimpijskim, start 111. edycji wyścigu, który po raz pierwszy rozpocznie się we Włoszech, we Florencji, został przesunięty o tydzień. Dlatego impreza wyruszy 29 czerwca i przybędzie na Riwierę Francuską 21 lipca, pięć dni przed rozpoczęciem igrzysk olimpijskich w Paryżu.
O tym, że Tour de France zawita do Nicei w 2024 roku, wiadomo było już od jakiegoś czasu, a igrzyska w Paryżu (26 lipca – 11 sierpnia) wywrócą do góry nogami letni program sportowy. Już w lipcu francuska minister sportu Amelie Oudea-Castera zapowiedziała, że aby uniknąć „rozproszenia sił bezpieczeństwa” w tym czasie, „zakończenie Tour de France nie odbędzie się w Paryżu, ale raczej w Nicei”.
Tour de France 2024 bez mety w Paryżu
Niemniej jednak jest to mała rewolucja, ponieważ najsłynniejszy wyścig kolarski świata do tej pory kończył się w Paryżu, z wyjątkiem dwóch pierwszych edycji, w 1903 i 1904 r., kiedy uczestnicy przybyli do podstołecznej Ville d'Avray. Następnie impreza miała metę w Parku Książąt (od 1906 do 1967), a następnie na welodromie w Cipale (1968 do 1975), a dopiero od 1975 na Polach Elizejskich.
- Burmistrz Nicei Christian Estrosi jako pierwszy zaakceptował naszą propozycję. Nie zapomnieliśmy o tym. Nicea na to zasługuje. To miasto znane jest na całym świecie. Ma piękne otoczenie i pobliskie góry. Miasto oferuje wyjątkową scenerię i wspaniałe tereny do ekspresji dla mistrzów, których zamierzamy wykorzystać” - powiedział dyrektor Touru Christian Prudhomme.
W przypadku tej trasy, jak żadnej innej, organizatorzy zaplanowali „ostatni weekend fajerwerków” na Lazurowym Wybrzeżu. W sobotę odbędzie się etap „zorientowany na góry”, a rozpoczynający się w Nicei. Następnego dnia nastąpią ostateczne rozstrzygnięcia - jazda indywidualna na czas, która rozpocznie się w Monako.
Czasówka zakończy "Wielką Pętlę"
Po raz pierwszy od 1989 roku Tour zakończy się jazdą na czas. Wówczas nieżyjący już Francuz Laurent Fignon stracił żółtą koszulkę lidera na rzecz Grega LeMonda. Amerykanin na trasie, między Wersalem a Polami Elizejskimi, miał do odrobienia aż 50 sekund, a w sumie w klasyfikacji generalnej był lepszy o osiem sekund. To najmniejsza różnica w historii zanotowana na mecie TdF.
Generalnie jazda na czas jest umieszczana na przedostatnim etapie wyścigu, choć nie jest to regułą. Na przykład w przyszłym roku odbędzie się we wtorek, pięć dni przed zakończeniem rywalizacji.
W 2025 roku nastąpi powrót do "normalności". Tym bardziej, że organizatorzy będą mieli co świętować. - Będziemy zachwyceni, gdy w 50. rocznicę pierwszego przyjazdu do Paryż na Pola Elizejskie staniemy na słynnej alei – podkreślił dyrektor Tour.
- Tour de France: "Wielka Pętla" zacznie się w Bilbao. Znamy trasę przyszłorocznej edycji
- Giro d'Italia: sporo czasówek i podjazdów. Poznaliśmy trasę kolejnej edycji
- Tour de Pologne: skąd ruszy osiemdziesiąta edycja wyścigu? Czesław Lang wyjaśnia
/empe, PAP
REKLAMA