Jakub Przygoński i pustynny maraton w Arabii Saudyjskiej. "To będzie długi, ciężki Dakar" [WYWIAD]

- Jestem mocno zmotywowany. Poświęciłem wiele energii na przygotowania, ale na Dakarze tak to już jest - nigdy nic nie wiadomo - mówi Jakub Przygoński w rozmowie z Mateuszem Brożyną z PolskieRadio24.pl. 45. edycja Rajdu Dakar potrwa w dniach 31 grudnia 2022 - 15 stycznia 2023 w Arabii Saudyjskiej.

2022-12-31, 07:20

Jakub Przygoński i pustynny maraton w Arabii Saudyjskiej. "To będzie długi, ciężki Dakar" [WYWIAD]
Jakub Przygoński kolejny raz podejmie próbę walki o statuetkę złotego Beduina. 45. Rajd Dakar potrwa dniach 31 grudnia 2022 - 15 stycznia 2023 w Arabii Saudyjskiej. Foto: Marian Chytka

Mateusz Brożyna (PolskieRadio24.pl): Jak nastroje przed zbliżającym się 45. Rajdem Dakar?

Jakub Przygoński (kierowca Orlen Team): Nowy Dakar, kolejne wyzwania. Pojadę też nowym samochodem - prototypem zbudowanym przez ekipę X-raid [niemiecki zespół rajdowy z siedzibą w Trebur niedaleko Frankfurtu nad Menem] z napędem 4x4, czyli innym niż jechałem ostatni raz w Arabii Saudyjskiej. Jeszcze nigdy nie ścigaliśmy się tym samochodem, poza tym, że mamy zaliczony duży okres testowy. Jakie wnioski? Dobrze się go czuje i prowadzi. Do tego jest szybki i dlatego jesteśmy zadowoleni. Tak naprawdę nie możemy się doczekać momentu rywalizacji i sprawdzenia tego, jak ten samochód jest szybki na tle innych w Dakarze.

Niedawno poznaliśmy oficjalną trasę Dakaru. Zgodnie z zapowiedziami dyrektora rajdu Davida Castery i wypowiedziami zawodników po ostatniej przygodzie na Półwyspie Arabskim, organizatorzy powrócili do "klasycznego Dakaru". Zbliżająca się edycja ma być powrotem do dawnych korzeni - przede wszystkim więcej piasku i wydm. To dobrze?

Pomysł organizatora na trudniejszy Dakar, czyli dużo piasku to bardzo dobra decyzja i mocno się z tego cieszę. O to w tym wszystkim chodzi. Widać to też w innych aspektach np. przyjęto mniej motocyklistów i wydłużono Dakar o dwa dni. Wszystko to składa się na trudniejszy i bardziej techniczny rajd, szczególnie ze względu na większą ilość kilometrów do przejechania. Nie mogę się już doczekać i jeśli wierzyć wszystkim plotkom, liczę na to, że to będzie naprawdę ciężki rajd. Organizator chyba też wyczuł, że czołówka potrzebuje trudniejszych zawodów i większego wyzwania technologicznego dla sprzętu, tym bardziej że wraz z latami wszystko się rozwija łącznie z uczestnikami Dakaru, którzy są coraz lepsi.

Jak w takich warunkach widzisz swój nowy samochód?

Zobaczymy dopiero na miejscu czy i w ogóle będziemy mieli jakąkolwiek przewagę. Wtedy porównamy się z innymi zawodnikami. W teorii z tego, co zapowiadali inżynierowie, od strony mocy powinniśmy być obok czołówki, z kolei pod kątem zawieszenia wszystko wygląda bardzo dobrze. Dużo pracy było włożone tutaj właśnie w geometrię zawieszenia. Zmieniona została też aerodynamika pojazdu, więc to też może działać na korzyść. Ostatecznie jednak Dakar to są długie zawody, w których dużo się dzieje. Trzeba jechać bardzo szybko i najlepiej bez zatrzymań - jeżeli to zadziała, to powinno być dobrze.

Poprzednie edycje Dakaru pokazały, że ważna okazała się kwestia wytrzymałości opon.

Problemy z przebijaniem opon to jest element gry, z którym trzeba się pogodzić. Jeśli jedziemy szybko po kamieniach czy głazach, to musimy się liczyć z konsekwencjami. W przeciwnym wypadku jadę wolniej, ale tracę czas. Trochę też trzeba mieć szczęścia. W tym roku mamy dwa koła zapasowe, ale też większe opony. One powinny się mniej przebijać, ale również dać większą prędkość. Trudno jednak, by przy takiej jeździe opony się nie przecinały. W przypadku Dakaru jest to wpisane w rywalizację. Najlepiej jechać szybko, przebijać jak najmniej opon i zmieniać je w szybkim tempie.

REKLAMA

Pułapki nawigacyjne to kolejny problem dla uczestników. W ostatniej edycji szczególnie przekonała się o tym czołówka, między innymi Carlos Sainz.

Nawigacja to bardzo ważna kwestia. Dlatego zacząłem pracę z nowym pilotem. Jest to Hiszpan Armand Monleon, z którym razem ścigaliśmy się na motocyklach, więc można powiedzieć, że mamy wspólne korzenie. Jesteśmy w tym samym wieku i mam jeszcze sporo do udowodnienia. Armand jest bardzo zmotywowany, więc taka świeża energia na pewno dobrze robi. Po zawodach w Maroku i testach pracowało nam się dobrze, więc liczę, że na Dakarze będziemy jechali na najwyższym poziomie.

Rozstanie z Timo Gottschalkiem było spowodowane konfliktem?

Nie. Timo też jedzie na Dakarze z nowym kierowcą. Myślę, że obaj mamy to, czego potrzebowaliśmy. Teraz też to widzę, że nowy, młody pilot ma przed sobą dużo rzeczy do udowodnienia. Daje potężną adrenalinę, ale też motywację do działania. Podczas różnego rodzaju szkoleń technicznych pyta się, ja tym samym też się dużo dowiaduję. Bardzo cieszę się z tego ruchu.

W 45. edycji Rajdu Dakar pilotem Jakuba Przygońskiego będzie Hiszpan Armand Monleon/fot. Marian Chytka W 45. edycji Rajdu Dakar pilotem Jakuba Przygońskiego będzie Hiszpan Armand Monleon/fot. Marian Chytka

Możesz zdradzić jeszcze, co nowego czeka kibiców na 45. Rajdzie Dakar? Jest jakiś temat, który nie przebił się szerokim echem?

Myślę, że dłuższy Dakar to jest z pewnością duża rzecz. Startujemy jeszcze 31 grudnia, a więc w tym roku. Na pewno postępuje profesjonalizacja tych zawodów. W tej edycji będzie mniej amatorów. Organizatorzy musieli się zmierzyć z problemami, gdy czołówka za bardzo odjechała tym zawodnikom z końca stawki. Ja np. jechałem odcinek w czasie 4-5 godzin, a kierowcy z końca po 10-12 godzin. Wtedy trudno jest zapanować organizatorom nad całym rajdem - mamy zbyt dużą rozpiętość stawki. Na tak dużej przestrzeni trzeba zabezpieczyć cały odcinek, co nie jest łatwe. Czołówka nie miała problemów z tak rozległym terenem, ale ci mniej doświadczeni mieli kłopoty, przy czym zdarzało się, że organizator miał trudności z ich "uratowaniem". To może być fajna zmiana, ale jak będzie w rzeczywistości, zobaczymy na Dakarze.

Stałeś się kierowcą wielowymiarowym. Byłeś kapitanem reprezentacji Polski na II Igrzyskach Sportów Motorowych w Marsylii, gdzie zdobyłeś brązowy medal w driftingu. Pojawiłeś się również na 60. edycji Rajdu Barbórka. Jak to doświadczenie procentuje na Dakarze?

Jako sportowiec, kierowca uważam, że jak najwięcej czasu powinienem spędzać w samochodzie, startując w różnego rodzaju zawodach. Dzięki temu jestem w stanie utrzymywać doskonałą formę i być w tzw. race mode. To zawsze działa. Im mam więcej startów, tym jestem lepszym zawodnikiem. Z kolei w ostatnich miesiącach bardzo dużo siły włożyłem w przygotowanie fizyczne. Dużo czasu spędziłem też w symulatorze. Liczę, że to się przełoży na dobre prowadzenie i że wytrzymam przez dwa tygodnie te 4-5 godzin dziennie w samochodzie. Symulator mam dobrze przećwiczony, więc liczę, że to pomoże. Do tego trening fizyczny i komora hiperbaryczna. Włożyłem w to wszystko dużo energii i jestem bardzo dobrze przygotowany, również w sferze psychicznej. Jadę mocno zmotywowany, ale na Dakarze tak to już jest - nigdy nic nie wiadomo.

REKLAMA

Przygotowanie fizyczne wydaje się być kluczowe w rajdzie.

Forma fizyczna na Rajdzie Dakar musi być potężna. Przez dwa tygodnie spędzamy w samochodzie codziennie średnio około 8 godzin przy dużym stresie. Dochodzą przeciążenia, nawigacja, gorąc i podejmowanie mnóstwa decyzji w krótkim czasie. Wszystko jest bardzo obciążające. Na pewno będę się starał chodzić wcześniej spać, żeby zachować odpowiedni komfort. Zresztą tak jak to na Dakarze, nigdy nic nie wiadomo co się wydarzy. Nie myślę o tym, co będzie dalej, tylko skupiam się na każdym kolejnym odcinku do przejechania.

W Arabii Saudyjskiej Jakub Przygoński pojedzie nowym samochodem przygotowanym przez niemiecki zespół X-raid/fot. Marian Chytka W Arabii Saudyjskiej Jakub Przygoński pojedzie nowym samochodem przygotowanym przez niemiecki zespół X-raid/fot. Marian Chytka

Możesz wskazać faworyta, czy może jest jakiś "czarny koń", który zaskoczy?

Chciałbym, żebyśmy to my byli tym "czarnym koniem" [śmiech], ale to się dopiero okaże w trasie. Zobaczymy, jak się spisze nasz samochód. W 45. edycji Rajdu Dakar jest też dużo zmian regulaminowych i technicznych z mocami samochodów, np. auta z grupy Toyoty mają o prawie 40 KM mniej. Podobnie jest w przypadku Sebastiena Loeba [zespół Bahrain Raid Xtreme], gdzie jego Prodrive Hunter ma o 30 KM mniej. Wyszło, że te samochody są za mocne w stosunku do obowiązującego regulaminu. Nasz pojazd jest wielką nie wiadomą, sami nie wiemy, jak będzie. Zostają Carlos Sainz i Stéphane Peterhansel, którzy jadą hybrydą elektryczną Audi RS Q e-tron i ten samochód najprawdopodobniej będzie bardzo mocny. Trudno jednoznacznie stwierdzić kto jest wyraźnym faworytem. Wszystko będzie widać dopiero po pierwszych kilku dniach.


Rozmawiał Mateusz Brożyna



Sportowe podsumowanie roku PKN Orlen. Bartosz Goluch rozmawia z Robertem Kubicą

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej