Paryż 2024. Ceremonia otwarcia bez Rosjan. Tomasz Majewski o decyzji MKOl: ja bym się nimi nie chwalił

Paweł Majewski

Paweł Majewski

2024-03-19, 19:07

Paryż 2024. Ceremonia otwarcia bez Rosjan. Tomasz Majewski o decyzji MKOl: ja bym się nimi nie chwalił
Tomasz Majewski rozumie powody, dla których Rosjanie i Białorusini nie wezmą udziału w ceremonii otwarcia igrzysk w Paryżu . Foto: Voetbal International/East News/PAP/Leszek Szymański

Rada Wykonawcza Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego zdecydowała na posiedzeniu w Lozannie, że rosyjscy i białoruscy sportowcy, którzy otrzymają prawo występu na tegorocznych igrzyskach olimpijskich w Paryżu, nie będą mogli wziąć udziału w ceremonii otwarcia. - Parada jest dynamiczna i, jeśli sprytnie by to "ograno" telewizyjnie, udział Rosjan i Białorusinów mógłby być praktycznie niewidoczny dla widzów - powiedział dwukrotny mistrz olimpijski Tomasz Majewski w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.

Igrzyska olimpijskie w Paryżu będą relacjonowane na antenach Polskiego Radia. Jesteśmy oficjalnym nadawcą radiowym tej imprezy.

W grudniu ubiegłego roku Międzynarodowy Komitet Olimpijski zdecydował, że zawodnicy z Rosji i Białorusi, którzy zakwalifikują się na igrzyska w Paryżu, będą mogli rywalizować jako tzw. sportowcy neutralni: bez flag, emblematów i hymnu.

Wykluczeni z igrzysk zostaną jednak wszyscy ci, którzy wspierają rosyjskie działania wojskowe na Ukrainie.

Ceremonia otwarcia igrzysk bez Rosjan i Białorusinów

Nie było jednak wiadomo, czy olimpijczycy z Rosji i Białorusi będą mogli wziąć udział w ceremoniach otwarcia i zamknięcia igrzysk. Ostatecznie Rada Wykonawcza MKOl nie wydała na to zgody w przypadku ceremonii otwarcia. We wtorkowym oświadczeniu poinformowano, że Rosjanie i Białorusini nie pojawią się podczas przemarszu reprezentacji, ale "zostanie im umożliwione przeżycie tego wydarzenia". Decyzja odnośnie ceremonii zamknięcia ma być podjęta w późniejszym terminie.

Dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą Tomasz Majewski przypomniał, że tzw. neutralni sportowcy nie mogą eksponować swoich symboli narodowych, również na ceremoniach związanych z igrzyskami.

- Teoretycznie nie mogą pokazywać swoich barw i symboli podczas igrzysk. Patrząc przewrotnie, jeśli chcemy ich wyrzucić z igrzysk i sprowokować do pokazywania swoich barw, to... może trzeba było im pozwolić na udział... - ocenił z przymrużeniem oka w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl. - Zamysł MKOl-u i francuskich organizatorów jest chyba jednak taki, żeby to się odbyło w miarę cicho, skoro zwyczajnie oni muszą być na igrzyskach, gdyż wiele federacji na to zezwoliło. Wtedy może lepiej byłoby ich nie pokazywać, tym bardziej, że raczej nie będą wielką reprezentacją. Nałożono obostrzenia takie, że za wielu sportowców od nich na igrzyska się nie zakwalifikuje - dodał były lekkoatleta, który jest szefem polskiej misji na tegoroczne igrzyska.

Parada na sześć kilometrów. "Schowałbym ich"

Tomasz Majewski przypomniał, jak w praktyce wygląda przemarsz sportowców podczas ceremonii otwarcia i zamknięcia.

- Ceremonia nie wygląda tak, że wszyscy stoją w jednym miejscu. Parada jest dynamiczna i, jeśli sprytnie by to "ograno" telewizyjnie, udział Rosjan i Białorusinów mógłby być praktycznie niewidoczny dla widzów. Kolejka przemarszu sportowców będzie wynosiła z sześć kilometrów - podkreślił wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.

Wybitny kulomiot ocenił, że, skoro decyzja o udziale Rosjan i Białorusinów w igrzyskach została już podjęta, dziennikarze poświęcają tej sprawie zbyt wiele uwagi.

- Media będą szukać tu sensacji, więc ci sportowcy będą wzbudzać zainteresowanie. Uważam, że na igrzyskach powinniśmy pokazywać raczej pozytywne rzeczy. Rywalizację sportową, a nie kontrowersje. Z udziałem Rosjan nic już nie można zrobić. Część związków zdecydowała się ich dopuścić, więc oni będą na igrzyskach. Skoro ci sportowcy na igrzyskach będą, to ja bym się ich obecnością nie chwalił - nie ukrywał Tomasz Majewski.

Jak wyjaśnił złoty medalista igrzysk z Pekinu (2008) i z Londynu (2012), część z międzynarodowych federacji sportowych dopuściła Rosjan i Białorusinów do walki o wywalczenie kwalifikacji olimpijskich, co było konsekwencją grudniowej decyzji MKOl.

Lekkoatletyka nie chce Rosjan. "Świat się nie zawalił"

World Athletics zareagowała inaczej. Światowa federacja lekkoatletyczna wykluczyła reprezentantów Rosjan ze startu w igrzyskach olimpijskich już w 2016 roku. Wówczas powodem było zawieszenie za zorganizowany system dopingowy.

Tamta kara już wygasła, jednak rosyjskich lekkoatletów nie zobaczymy w Paryżu z powodu agresji na Ukrainę.

- Nasze stanowisko od początku było bardzo jasne i twarde. Do tej pory jesteśmy dumni z naszej postawy. W tej sprawie nie ma kroku w tył. To dość jasna deklaracja i inne federacje powinny zachować się podobnie. Nie usprawiedliwiam innych, ale my mieliśmy o tyle łatwiej, że... mieliśmy już Rosję zawieszoną. Wszyscy się do tego przyzwyczaili i zobaczyli, że świat się nie zawalił, a rywalizacja nie osłabła, choć Rosja była lekkoatletyczną potęgą - zakończył Tomasz Majewski.

Igrzyska olimpijskie w Paryżu rozpoczną się 26 lipca i potrwają do 11 sierpnia. Najważniejsza impreza sportowa na świecie po raz trzeci zagości w stolicy Francji.

Czytaj także:

Rozmawiał: Paweł Majewski, PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej