Ryoyu Kobayashi odleciał na Islandii. Jest reakcja FIS: skocznia ma zostać natychmiast rozebrana

Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) przekazała, że wyczyn Japończyka Ryoyu Kobayashiego, który w środę na specjalnie zbudowanej skoczni na Islandii poszybował na odległość 291 metrów, nie zostanie uznany za rekord świata w długości skoku na nartach.

2024-04-25, 08:00

Ryoyu Kobayashi odleciał na Islandii. Jest reakcja FIS: skocznia ma zostać natychmiast rozebrana
Ryoyu Kobayashi. Foto: JOERG MITTER/Associated Press/East News

Kobayashi, jeden z najlepszych w tej dyscyplinie w ostatnich latach, na specjalnie przygotowanej skoczni na zboczu wzgórza Hlidarfjall w miejscowości Akureyri osiągnął 291 metrów. Skocznia została zbudowana ze śniegu i lodu przez japoński oddział Red Bulla przy współpracy inżynierów, którzy zaprojektowali mamuci obiekt w norweskim Vikersund.

FIS w wieczornym komunikacie zwrócił uwagę na zamieszanie wywołane przez kampanię marketingową producenta napojów, ale podkreślił, że lot Japończyka nie zostanie uznany za rekord świata.

"Na Islandii włożono ogromny wysiłek w związku z lotem Kobayashiego, prowizoryczna skocznia narciarska została hermetycznie zamknięta podczas widowiska i ma zostać natychmiast rozebrana. Zawody w lotach narciarskich muszą odbywać się w oparciu o certyfikowany przez FIS system pomiaru odległości i na skoczni mamuciej homologowanej przez FIS, aby być porównywalnymi z innymi lotami i kandydować do oficjalnego rekordu w długości lotu" - zaznaczono.

Jak dodano, certyfikowany kontroler sprzętu powinien też dokonać sprawdzenia m.in. długości nart i materiału, z jakiego został wykonany kombinezon skoczka.

"Skoki Kobayashiego na Islandii nie odbyły się w warunkach zawodów i zgodnie z przepisami FIS. Prezentują niezwykłe osiągnięcia sportowca w bardzo szczególnych warunkach, ale nie można ich porównywać z Pucharem Świata w lotach narciarskich, ponieważ zarówno data rozpoczęcia, jak i cały projekt były dostosowane do konkretnego sportowca, a zatem ostatecznie do jednego skoku" - wytłumaczono.

FIS wyraził nadzieję, że w najbliższym sezonie zimowych Kobayashi powalczy w zawodach PŚ o oficjalny rekord świata FIS, który - jak przypomniano - wynosi 253,5 i od 2017 roku należy do Austriaka Stefana Krafta.

Wśród kobiet rekordzistką jest Norweżka Silje Opseth i wynosi 230,5 m.

Kulisy rekordowego skoku Kobayashiego

Asystent Ryoyu Kobayashiego, Stian Andre Skinnes, ujawnił szczegóły historycznego lotu Ryoyu Kobayashiego, w którym wbił szpilkę FIS. "Nie skupiaj się na kącie rozwarcia nart, złym telemarku, monitorach z wykresami wiatru. Kogo to obchodzi w Peru czy Indonezji?" - napisał Norweg.

Asystent Ryoyu Kobayashiego ujawnia kulisy rekordu. "Zbudujmy skocznię ze śniegu na górce i po prostu dobrze się bawmy"

REKLAMA

Medalista olimpijski - Maciej Kot podkreśla, że choć odległość robi wrażenie, to ten skok na 291. metr idealny nie był.

>>> 291 metrów lotu w osiem sekund: to nie był dobry skok

Superskocznie przyszłością dyscypliny?

Mamucie skocznie w Vikersund, Planicy czy Oberstdorfie nie pozwalają na osiąganie tak dalekich odległości. W rozmowie z Pawłem Majewskim z portalu były prezes PZN i trener kadry skoczków Apoloniusz Tajner podkreśla, że 300-metrowe, a nawet dalsze loty mogą okazać się przyszłością dyscypliny.

Taki izometryczny wysiłek trwający osiem-dziesięć sekund to nie jest dla nich nic nadzwyczajnego, można się do tego przygotować. To właśnie to napięcie w locie decyduje o tym, czy zawodnik poleci 300 metrów czy nawet więcej, nawet 500 m. To jest możliwe, ponieważ najtrudniejszy jest zawsze moment po wyjściu z progu, stabilizacja w pozycji przelotowej, którą zawodnik przejmuje. A później to, czy on leci 200 czy 300 metrów, to kilka sekund różnicy, ale sam lot jest dla zawodnika bezpieczny - ocenił.

Czytaj także:

PŚ w skokach 2023/2024

REKLAMA

bg/red

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej