"Cesarz" futbolu abdykował. Franz Beckenbauer rządził na każdym polu
Franz Beckenbauer to postać, której żadnemu kibicowi piłkarskiemu przedstawiać nie trzeba. Legendarny dwukrotny mistrz świata i mistrz Europy zrewolucjonizował grę środkowego obrońcy i napisał lwią część historii niemieckiego futbolu ostatniego półwiecza, ale na niemal kryształowym wizerunku dorobił się także kilku rys.
2024-11-01, 08:00
- Franz Beckenbauer to największa osobowość, jaką kiedykolwiek miał Bayern. Jako zawodnik, trener, prezydent, człowiek: niezapomniany. Nikt nigdy mu nie dorówna. Ludzie mogą powiedzieć, że oglądali piłkę nożną w czasach Franza Beckenbauera. Był dla mnie przyjacielem, wyjątkowym towarzyszem i darem dla nas wszystkich - przyznał po śmierci "Cesarza" były prezes Bayernu i wieloletni współpracownik Beckenbauera, Uli Hoennes. Na swoją pozycję legendarny Niemiec zapracował zarówno na boisku, jak i na ławce trenerskiej oraz w gabinetach zarządu.
Pozycja
"Kaiser" do zawodowego futbolu wkroczył w 1963 roku, podpisując umowę z drugoligowym wówczas Bayernem Monachium. "Die Roten" z młodym Beckenbauerem w składzie dwa sezony później awansował do Bundesligi, z której nigdy później nie spadł. Franz wyróżniał się od samego początku i już w 1965 roku otrzymał pierwsze powołanie do reprezentacji RFN.
- Dla mnie to gracz przyszłości. Może nie w linii pomocy, ale bardziej z przodu - ocenił obiecującego młokosa selekcjoner niemieckiej drużyny narodowej Helmut Schoen.
REKLAMA
Początkowo Beceknbauer grał jako... lewoskrzydłowy. Następnie przeniósł się do środka pola, by ostatecznie trafić na pozycję libero, którą zrewolucjonizował. Po latach wspominana jest jego elegancja i prezencja na boisku, ale należy pamiętać, że poza wrażeniami artystycznymi z gry "Cesarza" płynęły także konkretne korzyści dla Bayernu i reprezentacji Niemiec.
"Tym, co wyróżniało Beckenbauera, była jego umiejętność gry piłką. Miał niesamowity zasięg podań, dzięki któremu mógł rozpoczynać kontrataki. Sam również lubił zapuszczać się do przodu. Nie bał ofensywnych rajdów i gry na jeden kontakt, tworząc przewagę w środku pola i często przedostając się do przodu. Dzięki tym kombinacjom stanowił naprawdę wyjątkowe zagrożenie" - analizuje grę "Kaisera" branżowy portal Players Tribune.
Te atrybuty doprowadziły "Cesarza" do wielu sukcesów, z których najważniejszymi były mistrzostwo Europy i świata z reprezentacją Niemiec oraz dwa wicemistrzostwa na wspomnianych turniejach, a także trzy triumfy w Lidze Mistrzów i pięć w Bundeslidze. Dwukrotnie sięgnął też po Złotą Piłkę.
Kontrowersyjny, ale skuteczny
Długa lista sukcesów nie sprawiła jednak, że Niemcy pokochali Beckenbauera. "Kaiserowi" zarzucano wyniosłość i stawiano go w opozycji do jego wielkiego konkurenta - Guntera Netzera, z którym obaj uosabiali rywalizację Bayernu z mocną wówczas Borussią Moenchengladbach.
REKLAMA
"Beckenbauer obciążany był atrybutami bycia próżnym i aroganckim. W najlepszym wypadku stał się gwiazdą, podczas gdy Guenter Netzer skończył jako mit" – pisał Holger Jenrich.
"Kaiser" nie był jednak bez winy. Obok cudownych zagrań, do historii niemieckiego futbolu przejdzie gest oddawania moczu, wykonany przez piłkarza w kierunku kibiców, który dziś po kilku tygodniach pewnie zostałby zapomniany, ale pod koniec lat 60. został uznany za wyjątkowo obsceniczny.
"Różki" pokazywał również jako trener. Beckenbauer potrafił na przykład zagrozić dziennikarzowi śmiercią podczas konferencji prasowej, nazwać swojego podopiecznego idiotą czy publicznie ośmieszać piłkarzy. Nie przeszkodziło mu to jednak sięgnąć po mistrzostwo świata w 1990 roku, wicemistrzostwo globu 4 lata wcześniej czy brąz Euro 1988. Sensacyjnie doprowadził też Olympique Marsylia do finału Pucharu Mistrzów.
Długo za Beckenbauerem ciągnęła się też jego nietrafiona prognoza z 1990 roku, kiedy zapowiadał, że po zjednoczeniu Niemcy będą niepokonani. - Wierzę, że niemiecki zespół będzie niepokonany przez lata. Przykro mi reszcie świata, ale przez kilka następnych lat będziemy nie do pokonania - zapowiadał. Na Euro 1992 Niemcy wprawdzie wywalczyli wicemistrzostwo, ale z MŚ 1994 pożegnali się już w ćwierćfinale.
REKLAMA
Operatywny działacz
Rozmaitych ekscesów z udziałem Beckenbauera nie brakowało również wtedy, gdy ten wcielił się w rolę działacza. W 2004 roku został honorowym prezesem Bayernu i wiceprezesem DFB, wywierając duży wpływ na reformę szkolenia, która 10 lat później dała Niemcom mistrzostwo świata. Zanim to jednak nastąpiło, w 2006 roku nasi zachodni sąsiedzi gościli u siebie najlepsze drużyny globu podczas mundialu.
Beckenbauer został szefem komitetu organizacyjnego MŚ i, co ustallili dziennikarze dopiero po wielu latach, choć miał pełnić tę funkcję w ramach wolontariatu, za swoją pracę otrzymał miliony euro. Podobnie jak jego fundacja i współpracownicy. Sprawa ciągnie się do teraz, a zeznania "Kaisera" odczytano w sądzie już po jego śmierci.
Niemcy nie mogli wybaczyć "Cesarzowi" również tego, że mieszkał poza granicami kraju - w Austrii. - Znani Niemcy, jak Beckenbauer czy Michael Schumacher mają obowiązek wobec niemieckiego społeczeństwa. Powinni mu coś zwrócić za to, że umożliwiło im start w udane kariery - krytykował go minister finansów Peer Steinbrueck.
REKLAMA
Zmierzch "Cesarza"
Ostatnie lata Beckenbauera naznaczone były cierpieniem. W 2015 roku z powodu guza mózgu zmarł jego 46-letni syn Stephan. Cztery lata później po niefortunnym incydencie na turnieju golfowym swojego imienia "Kaiser" stracił wzrok w prawym oku.
W ostatnich latach życia Beckenbauer zmagał się z demencją i chorobą Parkinsona, a także był po operacji serca. Media zgodnie twierdziły, że jego stan zdrowia pogorszył się podczas wyjaśniania zarzutów związanych z korupcją. Po długiej chorobie "Kaiser" odszedł 7 stycznia 2024 roku.
Kwestionowany i krytykowany za życia Beceknbauer, po śmierci został pożegnany z honorami. Na Allianz Arenie oklaskiwała go śmietanka niemieckiego futbolu wraz z dziesiątkami tysięcy kibiców. Stadion Bayernu ma niebawem leżeć nie przy Werner-Heisenberg-Allee 25, ale przy Franz-Beckenbauer-Platz 5. Numer jest nieprzypadkowy - to właśnie z "piątką" na plecach "Cesarz" biegał po murawie.
Sylwetkę Beckenbauera przypomniano także podczas ceremonii wręczenia Złotej Piłki. Z głośników wybrzmiała śpiewana przez "Kaisera" piosenka "Gute Freunde Kann Niemand Trennen", a na scenie paryskiego Teatru Chatelet pojawił się Karl-Heinz Rummenigge. Legendę Bayernu Monachium łączyła bliska przyjaźń ze słynnym obrońcą. Wraz z nim Beckenbauera uhonorowała jego żona Heidi, a także syn Joel. Mistrz świata z 1974 dostał pośmiertne trofeum za całokształt kariery.
REKLAMA
Te obrazki mówią o karierze Beckenbauera więcej niż tysiąc słów. Niemiec, choć nie był ideałem, na pewno był legendą futbolu i mimo licznych kontrowersji właśnie tak zostanie zapamiętany przez miliony sympatyków futbolu na całym świecie.
bg
REKLAMA