Niedziela cudów, czyli jak Legia Warszawa straciła tytuł przy zielonym stoliku

2020-06-20, 09:00

Niedziela cudów, czyli jak Legia Warszawa straciła tytuł przy zielonym stoliku
Kraków 20.06.1993. Mecz Wisła Kraków - Legia Warszawa. Foto: PAP/Jacek Bednarczyk

20 czerwca 1993 roku, niedziela. 27 lat temu Legia Warszawa, mimo wygranej z Wisłą Kraków (6:0), została pozbawiona tytułu Mistrza Polski. Kilka dni po zwycięstwie Polski Związek Piłki Nożnej odebrał jej tytuł. Jako powód podano "brak ducha sportowej walki”. Mistrzem przy zielonym stoliku został ogłoszony Lech Poznań.

Sezon 1992/93 zapowiadał się bardzo ciekawie. Kilka zespołów liczyło na tytuł. Wśród nich były Legia Warszawa, ŁKS Łódź oraz Lech Poznań.

Przed ostatnią kolejką ligową, Legia oraz ŁKS miały taką samą liczbę punktów. Warszawiacy wyprzedzali zespół z Łodzi tylko lepszą różnicą bramek. Legia była lepsza od ŁKS  trzy gole. Lech Poznań tracił do liderującej dwójki jeden punkt. Nikt nie zakładał, że i Legia i ŁKS przegrają swoje mecze. Stąd szanse na tytuł mistrzowski drużyny z Poznania były praktycznie zerowe. 

W ostatniej kolejce Legia zagrała na wyjeździe z Wisłą Kraków. ŁKS podejmował u siebie zdegradowaną już Olimpię Poznań. Z kolei Lech na własnym stadionie walczył z Widzewem Łódź. Mecze zaczęły się o godzinie 17:00.

Powiązany Artykuł

Baner Studio_S13_50lecie_5.jpg
Gra Ekstraklasa, Studio S-13 wraca. "Ta formuła to wzorzec sportowego radia"

Cios za cios

W 8 minucie spotkania w Krakowie, Wojciech Kowalczyk zdobył bramkę dla Legii. Reakcja ŁKS w Łodzi była dosyć szybka. W 22. minucie strzelił Andrzej Ambrożej a zaraz po nim w 23. minucie, Tomasz Wieszczycki. ŁKS prowadził 2:0. Zrobiło się niebezpiecznie dla Legii, ale tylko na chwilę. Już w 24 minucie Wojciech Kowalczyk zdobył gola na 2:0 dla stołecznego zespołu. Tuż przed przerwą zawodnik Olimpii Poznań, Mirosław Szymkowiak pechowo zaliczył gola samobójczego, ŁKS prowadził 3:0.

Rozpoczęła się druga połowa – ŁKS zdobył trzy bramki, a Legia dwie – zatem łodzianom brakowało jeszcze dwóch goli. Już w 49. minucie Tomasz Wieszczycki podwyższył na 4:0 dla łodzian. Znowu zrobiła się nerwowa atmosfera na ławce Legii. Ale w 55. minucie bramkę strzelił Dariusz Czykier. Legia prowadziła 3:0. Za chwilę w 60 minucie Tomasz Cebula z ŁKS podwyższył na 5:0 dla ŁKS. Tego już było za dużo dla trenera Janusza Wójcika. W 63., 66, i 69. minucie trzy gole dla Legii zdobył Maciej Śliwowski. 6:0 dla Warszawy. Łodzianie zdali sobie sprawę, że nie są w stanie w tej sytuacji odrobić trzy bramkowej straty. Jak się okazało na każde ich podwyższenie wyniku Legia natychmiast odpowiadała. Łodzianie dopiero pod koniec meczu zdobyli jeszcze dwie bramki. Jedną strzeliła Olimpia. Mecz zakończył się wynikiem 7:1 dla ŁKS.

Czytaj także: 

Tak tę sytuację podsumował trener Janusz Wójcik w rozmowie z dziennikarzem Telewizji Polskiej, Andrzejem Szelągiem: "W każdej lidze pewna reżyseria musi być. Uważam, że Legii nie sprzyjała ta reżyseria. Byliśmy zespołem, który musiał przez cały czas walczyć z trudnościami”.

Lech Poznań zremisował swój mecz z Widzewem Łódź 3:3, co dało mu 47 punktów na zakończenie ligi. Trzy mniej niż zdobyła Legia i ŁKS.

"Czy był kupiony? A w zasadzie za ile? Nie będę ukrywał – nie wiem"

Po latach mecz z Legią, tak wspominał na łamach Gazety Krakowskiej zawodnik Wisły Kraków Grzegorz Lewandowski: "Nie będę bajek opowiadał, bo prawda jest prawdą. Jeśli chce pan usłyszeć ode mnie potwierdzenie, że to był sprzedany mecz, to tak – to nie był czysty mecz. Ja byłem młodym zawodnikiem i tak samo zostałem wtedy oszukany przez starszych kolegów. Nie miałem nic do powiedzenia, a później człowiek musiał się jeszcze wstydzić na mieście przed kibicami”.  

Cytując fragment książki "Kowal. Prawdziwa historia” autorstwa Krzysztofa Stanowskiego i Wojciecha Kowalczyka, zawodnik Legii Warszawa, tak wspomina ten mecz: "Czy był kupiony? A w zasadzie za ile? Nie będę ukrywał – nie wiem. Nie wiem, czy był kupiony, bo ja żadnych pieniędzy nie dałem. Nikt mnie o nie nawet nie prosił, co chyba nie jest niczym dziwnym, bo miałem wówczas ledwie 21 lat. Mecz z Wisłą był dla mnie normalnym spotkaniem. Z nikim się nie umawiałem. Robiłem to, co potrafię. Strzelałem gole. I pamiętajmy o jednym – to nie my musieliśmy się martwić. To ŁKS miał do nas trzy bramki straty. A Olimpia miała grać na całego…”

Po tych meczach Legia Warszawa została Mistrzem Polski, ale tylko na trzy tygodnie

Już 21 czerwca, dzień po zakończonych rozgrywkach, Zarząd PZPN podjął decyzję o ukaraniu Legii, ŁKS, Olimpii i Wisły. Stosunkiem głosów 5:4 nałożono karę finansową w wysokości 500 milionów starych złotych, na każdy z tych klubów. Wyniki ostatniej kolejki zostały zachowane. Legia nadal była mistrzem.

10 Lipca 1993 roku odbył się zjazd delegatów Polskiego Związku Piłki Nożnej. Stosunkiem głosów 68 do 20, przy 11 wstrzymujących się anulowano wyniki meczów Wisła – Legia oraz ŁKS - Olimpia Poznań. Na podstawie tej decyzji Wydział Gier PZPN zweryfikował tabelę końcową. Legii Warszawa odebrano tytuł mistrzowski. Nikt nie przedstawił żadnych dowodów. Jako przyczynę tej decyzji podano "brak ducha sportowej walki”. Mistrzem ogłoszono  Lecha Poznań.

Ryszard Kulesza, ówczesny Wiceprezes PZPN tak grzmiał na zjeździe delegatów: "Proszę panów, wy żyjecie na innym świecie. Jeśli Polska licząca prawie 40 mln, a sportowa to przynajmniej połowa, uznaje, że są świństwa w naszym piłkarstwie i to tolerujecie, to ja jako wiceprezes związku mam to firmować? Kasety w moim domu oglądałem dziesięć razy. To, co się działo w Krakowie, to nawet dziecko 2-letnie zauważy jak, to było nieelegancko robione. Jeszcze raz mówię, Polska widziała, a wy jesteście niewidomi?”

To miał być piąty tytuł mistrzowski Legii Warszawa. Stolica czekała na niego 23 lata, od 1970 roku. Na szczęście na koronację zespół z Łazienkowskiej czekał tylko 12 miesięcy. Już w następnym sezonie 1993/94 drużyna z Warszawy okazała się bezkonkurencyjna.  

AK

Polecane

Wróć do strony głównej