Gorzkowska idzie zimą na K2. Jak ona śmie porywać się na największy problem współczesnego himalaizmu?

2020-12-23, 10:00

Gorzkowska idzie zimą na K2. Jak ona śmie porywać się na największy problem współczesnego himalaizmu?
Magdalena Gorzkowska, była lekkoatletka, obecnie jej pasją są góry. Foto: FB/Magdalena Gorzkowska

Marianne Chapuisat, Elisabeth Revol, Tamara Lunger to himalaistki, które wpadły na pomysł zimowej wyprawy na ośmiotysięcznik. Dwie pierwsze dopięły swego, jedna zdobyła Cho Oju druga Nanga Parbat. Małgorzata Gorzkowska właśnie ruszyła na najtrudniejszy K2, a jej wyprawa w Karakorum nie każdemu przypadła do gustu. - Uznają to za głupi i nieodpowiedzialny pomysł, przyjmuję to do wiadomości - mówi zdobywczyni trzech ośmiotysięczników.

  • Magdalena Gorzkowska jest byłą zawodową lekkoatletką
  • Realizuje projekt zdobycia Korony Himalajów i Karakorum. Polka na swoim koncie ma trzy ośmiotysięczniki: Mount Everest, Makalu i Manaslu
  • Dwa ostatnie szczyty zdobyła bez wspomagania tlenem. Podczas wyprawy na drugi co do wysokości szczyt Ziemi K2 planuje działać w podobnym stylu
  • Nie wszystkim podoba się śmiały pomysł Polki, który tej zimy ma realizować

Powiązany Artykuł

Everest 1980 baner zdjęcie 1200.jpg
SERWIS SPECJALNY - JAK POLACY ZDOBYLI EVEREST w 1980

Magdalena Gorzkowska podejmie próbę zimowego wejścia na niezdobyty dotąd zimą ośmiotysięcznik K2 (8611 m). Do tej pory bezskutecznie mierzyli się z nim o tej porze roku najlepsi wspinacze na świecie, w tym trzy polskie wyprawy. Himalaistka wyruszyła do Pakistanu 18 grudnia. Decyzja podjęta przez 28-letnią byłą lekkoatletkę dla części środowiska była zaskoczeniem. Niektórzy podeszli do tematu bardzo realnie, bez ceregieli. Pojawiły się opinie, że Gorzkowska odpaliła bombę, że nie powinna, że to porywanie się z motyką na słońce, że jej wyprawa to mrzonka, i że poważni himalaiści powinni zabrać głos w tej sprawie, bo "to osoby mądre, które zdają sobie sprawę, że ta wyprawa jest niepoważna”. I wreszcie, że do celu dochodzi się małymi kroczkami, z pokorą wdrapując się na kolejne szczeble himalajskiej drabiny...

Ostatnia narodowa wyprawa miała miejsce trzy lata temu. Od morza do Tatr Polacy śledzili losy ekipy dowodzonej przez Krzysztofa Wielickiego, w której skład weszli najlepsi obecnie polscy wspinacze - m.in. Adam Bielecki, Marcin Kaczkan, Rafał Fronia, Artur Małek, Janusz Gołąb, Piotr Tomala, Marek Chmielarski oraz Denis Urubko. Góra, która ma opinię najtrudniejszej wśród ośmiotysięczników, od początku pokazała, że łatwo nie będzie, atakowała kamieniami, łamała ręce i nosy. Polska ekipa nie poddawała się, kierownik zmienił pierwotny plan drogi, którą wspinacze mieli dojść na szczyt. Cel okazał się jednak niemożliwy do osiągnięcia. Najwyżej, na wysokość 7600 m - po samotnym i krytykowanym przez resztę ekipy ataku - dotarł Denis Urubko. Potem reszta ekipy Kazacha z polskim paszportem planowała kontynuować wyprawę, ale ostatecznie ją zakończono.


Powiązany Artykuł

Denis Urubko 1200 f.jpg
Denis Urubko: książki o K2 nie będzie. Lubię pisać o tym, co przyjemne, a ta wyprawa to balast

Narodowa wyprawa działała pod hasłem "K2 dla Polaków", po tym, jak o swoim pomyśle poinformowała Gorzkowska, być może ten slogan trzeba będzie uaktualnić na "K2 dla Polki”? Wszak w historii polskiego himalaizmu dwa razy nie Polak, a Polka była pierwsza na szczycie ośmiotysięcznika. Wanda Rutkiewicz w 1978 roku była pierwszym wspinaczem z Polski na szczycie Mount Everestu, legendarna himalaistka ubiegła także panów (i wszystkie inne koleżanki himalaistki na świecie) w walce o K2 - zdobyła szczyt w 1986 roku, dopiero potem (w tym samym roku) na drugiej co do wysokości górze Ziemi stanęli Jerzy Kukuczka i Tadeusz Piotrowski, którzy zdobyli południową ścianę K2 oraz Przemysław Piasecki i Wojciech Wróż.

Rutkiewicz nie działała jednak na Evereście i K2 zimą, a to robi różnicę. Gorzkowska poprzeczkę zawiesiła sobie wyżej – chce się wspinać w Karakorum zimą. Rzec - cel ambitny - to stwierdzenie konkretne, ale niewiele wyjaśniające. Australijski alpinista Greg Child zobrazował to lepiej, obliczył, że na każdych dwóch wspinaczy, którzy zdobyli szczyt K2, przypada jedna śmierć. Na każdych pięciu himalaistów, którzy próbują wspiąć się na wierzchołek, ginie jeden.


Wanda Rutkiewicz inspirowała Wanda Rutkiewicz inspirowała /Autor: Marek Konecki/pza.org.pl

K2 zawsze wzbudzała i wzbudza respekt w najsłynniejszych himalaistach. Jerzy Kukuczka pisał o K2 tak: "Gdy się patrzy na nią z Concordii - miejsca, w którym spotykają się dwa lodowce – widzi się całą południową ścianę. Trudną, bardzo stromą. Ta góra przytłacza. Jej widok budzi we mnie niepokój, którego do tej pory nie zaznałem”.

Krzysztof Wielicki dodawał: "K2 kryje wiele radości i tragedii, potu, łez i walki. Niewzruszona i niezachwiana, hipnotyzuje swoim majestatem”.

Piotr Pustelnik uważa z kolei, że każda droga na wierzchołek K2 najeżona jest niespodziankami. "Jeden błąd i spada się od razu na sam dół. Wejście na nią nobilituje bardziej niż zdobycie Mount Everestu. Zdobywcom K2 himalaiści kłaniają się w pas".

Rafał Fronia podkreśla, że wyjątkowość tej góry polega na tym, że przy dość dużej trudności technicznej jest jeszcze bardzo wysoka. "Połączenie tych dwóch czynników sprawia, że tak trudno na nią wejść. Wspinaczkowo nie ma nic ekstremalnego. Nie zdarza się, że się zatrzymujemy, bo nie jesteśmy w stanie czegoś przejść. Pokonujemy przeszkody, ale idziemy cały czas na przednich zębach raków. Trzeba mieć mocne łydki, bo kiedy przez osiem godzin stoi się na palcach, to wieczorem nogi płoną. Na Broad Peak zdarzają się miejsca mniej strome, gdzie można sobie odpocząć. Tutaj cały czas jest stromo".

Słynny Reinhold Messner uważa, że K2 to najtrudniejszy ośmiotysięcznik. "Jest bardziej stromy niż Mount Everest. Są tam podstępne miejsca, zwłaszcza w najwyższej części. Na tym szczycie wielu alpinistów straciło życie. Zamarzli, spadli, umarli z odwodnienia, obrzęku płuc, z powodu apatii".

Powiązany Artykuł

k2 góry himalaje 1200 f.jpg
K2 dla Polaków: zdobywanie K2 powinien poprzedzić atak wspinaczy na swoje ego. "Big Brother” też nie pomógł

Każdy jednak może marzyć

Magdalena Gorzkowska, olimpijka z Londynu (rezerwowa w sztafecie 4x400 m), dopiero w 2016 roku zamieniła kolce na raki. Jeszcze w marcu dumnie prężyła pierś po zdobyciu srebrnego medalu halowych mistrzostw świata w Portland, a już jesienią 2016 r. zdobywała pierwsze górskie trofeum - Mont Blanc. Później m.in. weszła na Aconcaguę i Kilimandżaro. 17 maja 2018 r. wspięła się na najwyższy szczyt Ziemi Mount Everest (8848 m n.p.m.) – jest najmłodszą Polką w historii, która tego dokonała (26 lat i 17 dni). W połowie maja 2019 jako druga Polka w historii stanęła na szczycie Makalu (8481 m n.p.m.). Odniosła sukces, za który zapłaciła odmrożeniami, działała bez wspomagania tlenem: "Jedyne co czułam, to poczucie igrania z własnym życiem i uczucie zagrożenia" – opisywała swój wyczyn. W 2019 w planach miała także atak na Lhotse, ale podjęła decyzję o wycofaniu się z tego pomysłu, odmrożenia były zbyt poważne, wygrał rozsądek. Potem Polka zdobyła jeszcze Manaslu (8156 m n.p.m.).

Zimą 2020 roku Gorzkowska ruszyła na K2 – szczyt, który jako jedyny pozostaje niezdobyty o tej porze roku. Zdecydowała się podjąć wyzwanie, które, jak mówią najbardziej doświadczeni w tym fachu wspinacze, jest "największym problemem współczesnego himalaizmu”.

- Nie miałam na tę zimę żadnych planów, zawsze zresztą mówiłam, że wspinanie się zimą na ośmiotysięczniku mnie nie interesuje. Ale narodził się pomysł, całkiem niedawno, bo w połowie października, i od razu wstąpiła we mnie taka energia, że wszystko zaczęło się układać. Nie ukrywam, że muszę wysoko sobie ustawiać poprzeczkę, aby dostawać siły do działania. Gdy myślę "normalny ośmiotysięcznik", to od razu pojawia się w głowie sygnał, że jednak coś bym utrudniła, dlatego decyduję się na wejście zimowe, moje pierwsze. Wiem, że nie mam jeszcze takich doświadczeń, ale je zdobędę i już to samo w sobie jest ekscytujące – wyjaśniła nam Polka.

Gorzkowska będzie działała w czteroosobowym zespole w tym z dwójką Szerpów – z jednym z nich, Pembą Lamą, Gorzkowska wspinała się na trzech ośmiotysięcznikach. Z drugim Szerpą, który ma duże doświadczenie na Evereście, Polka jeszcze nie działała. W wyprawie towarzyszy jej też reporter Oswald Rodrigo Pereira, który relacjonował trzy lata temu narodową wyprawę na K2, ale który także się wspina. W 2019 brał udział w wyprawie na Nanda Devi East, w 2020 wspinał się na Baturę podczas wyjazdu unifikacyjnego organizowanego przez program Polski Himalaizm Zimowy im. Artura Hajzera.

- Oswald także będzie działał w górze, choć na ośmiu tysiącach jeszcze nie był. Znalezienie jednak reportera, który miałby doświadczenie w takich warunkach i dołączyłby do mnie tak dosyć spontanicznie, bo ja o tym, że jedziemy, dowiedziałam się osiem tygodni temu, nie było łatwe – wyjaśnia nam Gorzkowska.

Zespół Gorzkowskiej będzie działał w ramach międzynarodowej ekspedycji organizowanej przez agencję Seven Summits Trek. Agencja będzie odpowiedzialna za poręczowanie góry. - My nie będziemy musieli tą robotą się zajmować i będzie to duże odciążenie, zadaniem będzie tylko wspinaczka, inaczej niż na ostatniej polskiej wyprawie, gdzie chłopaki sami poręczowali. Zresztą wszystkie ekipy, które w tym roku będą działały na K2, będą korzystać z tego ułatwienia – wyjaśnia Polka.

Zespół będzie się wspinał drogą klasyczną, która wiedzie przez Żebro Abruzzi. Jest to długa droga, na której są dwie trudne technicznie sekcje – Komin House'a i Czarna Piramida. – To teoretycznie najprostsza droga, ale to zima, wiec będzie bardzo, bardzo ciężko – podkreśla Polka.

Dla wielu wspinaczy zdobycie K2 zimą z użyciem butli z tlenem będzie zbezczeszczeniem pięknego wyzwania sportowego. Tak uważa Adam Bielecki, który mówi, że przebicie szklanego sufitu na K2 bez tlenu to wyzwanie na miarę XXI wieku.

- K2 z O2 w ogóle mnie nie interesuje, to nie jest gra, w którą ja gram. Będę próbował wejść bez tlenu, a jeżeli się nie da, to trudno, niech inni wchodzą z tlenem, jeżeli chcą. Użycie tlenu według mnie byłoby zbezczeszczeniem pięknego wyzwania sportowego, jakim jest wejście na K2 zimą – mówił nam Bielecki w ubiegłym roku. Podobne zdanie mają Denis Urubko czy Piotr Tomala.

- Najgorsze co się może stać, to właśnie będzie wejście wspomagane tlenem. Bo cały ten wysiłek, dorobek czterdziestu lat doświadczeń zimą w górach wysokich zostanie zaprzepaszczony tym, że ktoś pójdzie w taki sposób, jak chodzą komercyjne wyprawy. Zostawmy to K2 zimą do czystego stylu sportowego, nie używajmy tlenu, przynajmniej wykonajmy takie próby – mówił nam Piotr Tomala, szef programu Polski Himalaizm Zimowy im. Artura Hajzera.

Gorzkowska na K2 zakłada działanie i z tlenem, i bez wspomagania, ale o tym czy użyje butli, będzie decydowała na bieżąco na miejscu podczas akcji górskiej.

- Teraz żadnych deklaracji nie będę składać, nawet dla własnego zdrowia psychicznego. Nie chcę mieć żadnej presji na sobie. Chcę wejść bez tlenu, ale ostatecznie zdecyduję, będąc w obozie czwartym przed atakiem szczytowym – podkreśla Gorzkowska.

Dotarcie do obozu czwartego to długa droga, Polka wie, jakie czekają ją wyzwania, kontaktowała się z himalaistami, którzy działali zimą na K2 i powiedzieli jej, czego można się spodziewać w Karakorum o tej porze roku. – Nie mogę działać w ciemno, musiałam porozmawiać z osobami, które tam były. Mogłam liczyć na Artura Małka czy Piotra Tomalę. Chłopaki dali mi dużo wskazówek, poradzili jaki sprzęt zabrać, wskazali konkretne modele raków czy czekanów. Powiedzieli jakich warunków mogę spodziewać się w bazie czy podczas trekkingu do niej. Dla mnie to wszystko jest nowością, bo nigdy zimą w Karakorum nie byłam – wymienia Polka.

W bazie Gorzkowska może się spodziewać temperatury około minus 30 stopni, w obozach termometr wskaże minus 40-60 stopni, okolice szczytu to nawet minus 80 stopni. Do tego wiatr wydający odgłos jak przejeżdżający pociąg ekspresowy – bo na K2 zimą wieje, nie tylko w górze, huragan szaleje nawet w bazie.

- Ta góra kolekcjonuje wspinaczy, tak jak wspinacze kolekcjonują góry. Jestem tego świadomy, bo prawie sam byłem skolekcjonowany. Ta góra rozdaje sytuacje i karty – mówił Artur Małek, himalaista, który zimą 2013 roku w duecie z Adamem Bieleckim zdobył Broad Peak, a w 2014 roku był także o krok od szczytu K2. Małek zawrócił z kopuły szczytowej, ale ten właśnie moment swojej kariery ceni sobie najbardziej. – Co, myślałaś, że to zdobycie Broad Peaku jest dla mnie najcenniejsze? – zapytał, jak rozmawialiśmy w 2017 roku. - Otóż nie, to próba podjęta na K2 i to, co tam przeżyłem, jest najcenniejsze - wyjaśnił mi wtedy Małek.

Powiązany Artykuł

Kukuczka_artykolowka.jpg
SERWIS SPECJALNY - JERZY KUKUCZKA

Szanse na sukces na K2 zimą minimalne od początku podboju

Już samo obcowanie z K2 to przeżycie, cóż dopiero dotarcie do kopuły szczytowej, nie mówiąc o wejściu na szczyt. Ale prawdopodobieństwo dokonania tego zimą jest minimalne, wspinacze doświadczeni i uważani za najlepszych na świecie oceniają je na zaledwie kilka procent. Wszystkie ekipy, które ruszają do Karakorum, mają świadomość, że aby K2 zdobyć zimą musi być spełnionych kilka ważnych czynników.

Począwszy od pierwszej wyprawy na przełomie 1987/1988 roku, na której czele stał Andrzej Zawada, przez kolejne: w 2003 pod wodzą Krzysztofa Wielickiego, ekspedycję rosyjską w 2012, kolejną polską na przełomie 2017/2018 i prób podejmowanych przez Hiszpanów i Pakistańczyków zimą 2019/2020 wspinacze przegrali z pogodą. To od niej zabawa na K2 się zaczyna i to pogoda tę zabawę szybko może skończyć.

I tak pierwsza wyprawa w 1987/1988 roku w ciągu trzech miesięcy miała tylko 10 dni pogody umożliwiającej wspinaczkę. W 2003 r. Marcin Kaczkan i Denis Urubko dotarli na wysokość 7650 m. Schodzili w dramatycznych okolicznościach, Kaczkan poważnie się rozchorował, Wielicki organizował akcję ratunkową.

Rosjanie w 2012 r. zawrócili z wysokości 7150 m z powodu huraganowego wiatru i odmrożeń Witalija Gorelika. Gorelik zmarł potem w bazie.

W 2018 Krzysztof Wielicki tak informował o powodach zakończenia narodowej ekspedycji:

1. Wynik rekonesansu zespołu Adam Bielecki i Janusz Gołąb w dniu dzisiejszym. Okazało się, że na drodze do C1 wszystkie liny są zasypane, namiot w bazie wysuniętej jest uszkodzony, istnieje również duże prawdopodobieństwo zniszczenia obozów C1, C2 oraz C3.
2. Prognoza pogody, która potwierdza tylko jedno krótkie okno pogodowe ok. 11.03.2018.
3. Brak możliwości zaaklimatyzowania min. jednego zespołu na wys. 7200 m, który by zdążył po powrocie do bazy na podjęcie próby ataku szczytowego w dniu 11.03.
4. Zagrożenie lawinowe w górnych partiach drogi. W ostatnich 8 dniach zanotowaliśmy łącznie ponad 80 cm opadów śniegu.
5. Ostrzeżenie z portalu Ventusky o dużych opadach na wys. 7600 m.
6. Złe prognozy na okres po 11.03.2018.

Powiązany Artykuł

Denis Urubko 1200.jpg
Denis Urubko z Polakami na K2 poczuł się jak niewolnik? Mocna wypowiedź himalaisty

Z kolei działająca na przełomie 2019/2020 roku międzynarodowa wyprawa pod przewodnictwem Mingmy Gyalje Sherpy o tym, że składa broń, poinformowała tak:

"Zimowe wejście na K2 to zadanie bardzo poważne, wymagające od uczestników świetnego przygotowania zarówno fizycznego, jak i mentalnego. Nepalczyk Mingma G. oraz Chińczyk Ga Li nie czują się w pełni przygotowani, by mu podołać z powodów osobistych. Biorąc to pod uwagę, po długich dyskusjach uznaliśmy, że pora zakończyć naszą misję. Dziękujemy za wsparcie (...)" - wyjaśnił John Snorri, jeden z członków wyprawy.

Czytaj także:

Wiedziałam, że wielu osobom to się nie spodoba

Magda Gorzkowska też zdaje sobie sprawę, jakie ma szanse i jak jej decyzja mogła zostać odebrana.

- Długo czekałam z nagłośnieniem tego mojego pomysłu, bo spodziewałam się różnych reakcji. Wiedziałam, że wielu osobom to się nie spodoba. I uznają to wyzwanie za głupi i nieodpowiedzialny pomysł, ale przyjmuję to do wiadomości. Każdy ma prawo do własnego zdania – powiedziała 28-latka, której wytknięto, że jej wyprawa w małym zespole jest niepoważna, żądna rozgłosu i nieuprawniona ze względu na zbyt małe osiągnięcia w górach.

Kobieta, która tak srogo została oceniona przez wielu ekspertów we wpisach w sieci ma jednak prawo pojechać na zimową wyprawę na K2 za pieniądze, które udało jej się zorganizować. Ma prawo nieźle dostać po nosie, i pewnie nie tylko po tej części ciała, siedząc już w samej bazie i wyczekując okna pogodowego, aby w ogóle z niej się ruszyć. Musi się też liczyć z tym, że wydarzenia na K2 będą oceniane, nie może też zapomnieć, że jej błędy mogą mieć wpływ na zdrowie uczestników innych wypraw i, że wszyscy przedstawiciele mediów i fani wspinaczki nie zachwycą się, że dzielnie zdołała dojść po wcześniej przygotowanych poręczówkach do obozu I, II czy III. Ale Gorzkowska ma też prawo, aby na K2 wejść, przecież taki jest jej cel. Ma prawo podczas ataku szczytowego użyć tlenu, a kolejni wspinacze mają prawo, aby w przypadku jej sukcesu poprawić go, zdobywając szczyt w sposób sportowy, czyli bez dopingu. 

Piotr Tomala wyjaśnia na czym polega różnica zdobywania ośmiotysięcznika bez tlenu

  • Tlen teoretycznie zmniejsza wysokość odczuwalną o dwa kilometry. Czyli używanie tlenu może być odbierane jako używanie dopingu. My oczywiście na każdej wyprawie mamy tlen, ale tylko do celów medycznych, ratunkowych. Jeżeli coś się dzieje, to wtedy tlen nam pomaga.
  • Robert Szymczak, lekarz, który z nami współpracował na wielu wyprawach, zwraca uwagę na jeszcze jeden element. Mówi o wysokości barometrycznej. Wyliczył i zrobił bardzo ciekawą prezentację. Według niego zimą wysokość szczytu K2, ta wysokość barometryczna, związana z ciśnieniem na wierzchołku, to około 9150 metrów. Według Roberta Szymczaka wysokość barometryczna Everestu zimą to z kolei około 9200 m n.p.m. Chcę jednak podkreślić, że to jego wyliczenia, nie moje, ja tylko go cytuję, ale to bardzo ciekawe wyliczenia.
  • Wysokość barometryczna jest związana z szerokością geograficzną, układami barycznymi, jakie tam występują. Jak przychodzi niż, to ciśnienie tam będzie jeszcze niższe (odczuwana wysokość - wyższa - przyp. red.). Mount McKinley (6190 m n.p.m.) najwyższy szczyt Ameryki Północnej położony na Alasce, mimo że ma niecałe 6200 m, to często się mówi, że jest porównywalny z niskim ośmiotysięcznikiem w Himalajach. A dlaczego? Dlatego, że jest położony tak daleko na północy, a atmosfera na kuli ziemskiej jest najgrubsza na równiku, a najcieńsza na biegunach

Męski świat

Choć ci, którzy krytykują pomysł Gorzkowskiej, twierdzą, że surowa ocena nie ma związku z faktem, że jest ona kobietą, świat gór to męski świat.

Lata temu doświadczyła tego Wanda Rutkiewicz po zdobyciu Annapurny. (Polka miała wtedy na koncie już wiele spektakularnych sukcesów. Zdobyła osiem z czternastu ośmiotysięczników: Mount Everest, Nanga Parbat, K2, Sziszapangmę, Gaszerbrum II, Gaszerbrum I, Czo Oju).

Powiązany Artykuł

wanda rutkiewicz 1200 free
"Baby" nie potrafią się wspinać? Wanda Rutkiewicz, wchodząc na Mount Everest, zirytowała kolegów po fachu

W 1991 roku po powrocie z Annapurny nie wszyscy uwierzyli, że walcząc z bólem, poobijana kamieniami Rutkiewicz weszła na szczyt. Podano w wątpliwość jej wyczyn. Po wyprawie Polski Związek Alpinizmu przeprowadził śledztwo w sprawie tego wejścia. Ostatecznie przyznano jej rację i uznano zdobycie Annapurny. Jednak po obradach komisji i wydaniu ostatecznej decyzji jeden z kolegów nie dał za wygraną: Wanda, ja ci k…a i tak nie wierzę. 

Kilka lat temu także himalaistka Aggna Bielecka została potraktowana przez mężczyzn przedmiotowo. Jednemu koledze, w odpowiedzi na pytanie dlaczego w składzie na wyprawę na zimowe K2 nie ma żadnej kobiety, wyrwało się (za co zresztą szybko przeprosił) że "była jedna w szerokim składzie, Aggna Bielecka, ale jedna pani na dziesięciu chłopa to za mało”. Te słowa były wówczas szeroko komentowane.

"Moje nazwisko padło w kontekście tej sytuacji i dlatego poczułam się osobiście obrażona - ale tak na prawdę zostały obrażone wszystkie kobiety znajdujące się na sali - nie tylko te mające ambicje wysokogórskie. Poczułam, że moje dotychczasowe udziały w wyprawach, samodzielność, wysiłek i czasami sukcesy zostały przekreślone przez publiczne sprowadzenie mnie do roli markietanki obozowej” – napisała wówczas Aggna Bielecka w poście zamieszczonym na Facebooku.

Zdobywczyni Broad Peaku i Gaszerbruma I, która na wielu wyprawach w górach wysokich torowała mężczyznom drogę na szczyt, w swoim wpisie dodała: "(…) Ten świat, to ciągle świat mężczyzn, mentalność, której efektem są takie słowa to ciągle nasza (kobiet) rzeczywistość".

Do sytuacji odniosła się także Fundacja Wspierania Alpinizmu Polskiego im. Jerzego Kukuczki, która w imieniu między innymi swoich wolontariuszek stanowczo zaprotestowała przeciwko przedmiotowemu i seksistowskiemu traktowaniu kobiet. Fundacja przypomniała w swoim oświadczeniu, że kobiety zarówno w górach wysokich jak i na arenie wspinaczkowej nie są jedynie ozdobą, osiągają tam znakomite sukcesy. "Sukcesy, okupione ogromnym wysiłkiem w stereotypowym, górskim świecie. Począwszy od Wandy Rutkiewicz, która to jako pierwsza Polka - przed mężczyznami, zdobyła Everest w roku 1978, po Kingę Baranowską, Annę Czerwińską, Gerlinde Kalterbrunner, Halinę Kruger-Syrokomską, Tamarę Lunger, Dobrosławę Miodowicz-Wolf, Annę Okopińską, Kingę Ociepkę-Grzegulską, Krystynę Palmowską, Ewę Panejko-Pankiewicz, Edurne Pasaban, Edytę Ropek, Danutę Wach – lista mogłaby być jeszcze dłuższa - napisano w oświadczeniu".

Powiązany Artykuł

Manaslu 1200 f.jpg
Himalaiści wracają z Manaslu "bez szczytu". "A dziewczyny weszły". Szef PHZ odpowiada

Choć wiele kobiet, które zdobywają ośmiotysięczniki, mówi stanowcze nie zimowemu wspinaniu na najwyższe szczyty, to były takie, które podejmowały to wyzwanie. 

Marianne Chapuisat w 1993 zdobyła zimą Cho Oju. Chapuisat miała wtedy zaledwie 23 lata i nigdy nie wspięła się powyżej 6960 m, w 1991 zdobyła szczyt Aconcagua. Ośmiotysięcznik zimą nie wydawał się zatem najbardziej logicznym krokiem w jej karierze.

"Miałam szczęście jako początkująca” - przyznała szwajcarska alpinistka w wywiadzie udzielonym Desnivel.com w 2014 roku. Stwierdziła wówczas: "dotarłam na szczyt przypadkowo, ponieważ o niczym nie miałam pojęcia. Ale byłam już szczęśliwa, mogąc przekroczyć 7000 metrów, co było moim rekordem wysokości”.

Elisabeth Revol wraz z Tomkiem Mackiewiczem o tej porze roku weszła na Nanga Parbat. Po ataku szczytowym wydarzyła się jednak tragedia. Revol ratowali w zejściu Adam Bielecki i Denis Urubko. Francuzkę sprowadzili, Tomek Mackiewicz na zawsze pozostał w górach. Z kolei Tamara Lunger, która wraz z Alim Sadparą, Alexem Txikonem i Simone Moro brała udział w ataku szczytowym na Nangę, zawróciła kilkadziesiąt metrów przed szczytem.

Powiązany Artykuł

Tomek Mackiewicz 1200 F.jpg
Tomasz Mackiewicz na Nanga Parbat postawił pomnik ludzkiej niezłomności. "Teraz z Czapkinsa nie wypada się już śmiać"

Teraz Magda Gorzkowska dołącza do tej grupy odważnych, a jak sama dodaje szalonych pań. Za cel śmiała obrać K2, gdzie o sukces młodej i niedoświadczonej osobie będzie bardzo trudno, ale cóż, każdy może o sukcesie marzyć.

Co ciekawe Gorzkowska nie będzie jedyną w tym sezonie kobietą działającą w Karakorum. Na podbój K2 zdecydowała się także Tamara Lunger...

Aneta Hołówek, PolskieRadio24.pl

Czytaj także:

Polecane

Wróć do strony głównej