Ciemna strona triumfu - Michniewicz nieco przeszarżował? Media nie zapomną tych słów

2022-03-31, 12:39

Ciemna strona triumfu - Michniewicz nieco przeszarżował? Media nie zapomną tych słów
Czesław Michniewicz ostro skrytykował kilku dziennikarzy po meczu ze Szwecją. Foto: PAP/Zbigniew Meissner

Czesław Michniewicz po zwycięskim meczu ze Szwecją postanowił rozprawić się z nieprzychylnymi mu dziennikarzami. W tym momencie selekcjoner miał za sobą całą Polskę, ale jeśli gra i wyniki kadry się pogorszą, proporcja sił może się błyskawicznie odwrócić, a selekcjoner pożałować cierpkich słów, wypowiedzianych pod wpływem emocji.

  • Reprezentacja Polski awansowała do MŚ 2022 po wygranej w barażu ze Szwecją
  • Po meczu Czesław Michniewicz, selekcjoner reprezentacji Polski, nie ukrywał emocji, uronił nawet łzy
  • W pomeczowych wywiadach selekcjonera także było pełno emocji związanych z wcześniejszymi wydarzeniami, do których doszło na konferencjach prasowych tuż po tym, jak Michniewicz objął stanowisko selekcjonera  

Reprezentacja Polski wygrała na Stadionie Śląskim ze Szwecją 2:0 i awansowała do finałów piłkarskich mistrzostw świata w Katarze. Bramki dla naszego zespołu zdobyli Robert Lewandowski i Piotr Zieliński. 

Czesław Michniewicz objął kadrę w bardzo trudnym momencie i, mówiąc krótko, "dał radę". Trafił ze składem i ustawieniem, "odkurzył" zapomnianego przez Paulo Sousę, ale znakomitego w lidze rosyjskiej Sebastiana Szymańskiego, a dodatkowo w meczu ze Szwecją miał odrobinę szczęścia - dwa gole dla Polski padły bowiem po błędach rywali.

Od początku zgrupowania było widać, że selekcjonerowi towarzyszy ogromne napięcie. Próżno było czekać na charakterystyczne dla niego bon moty, a dobrotliwy uśmiech trenera zastąpiła marsowa mina. Humorem i piłkarską "bajerką" Michniewicz błysnął dopiero na ostatniej konferencji przed meczem ze Szwedami, opowiadając o swojej doskonałej znajomości kadry "Trzech Koron". - Wiem o nich absolutnie wszystko. Wiem, kto przebiera psa w koszulkę reprezentacji. Czyja mama grała w piłkę ręczną, a czyj tata w piłkę nożną - wymieniał.

Emocje, łzy i tyrada

Ile emocji kosztował Michniewicza mecz ze Szwecją, doskonale pokazała jego reakcja po końcowym gwizdku. Selekcjoner padł na kolana, przeżegnał się i ucałował murawę Stadionu Śląskiego. Następnie uronił łzę, siedząc samotnie na ławce rezerwowych. W tym momencie 52-letni selekcjoner był bohaterem wszystkich kibiców i ekspertów - trenerem, który opanował trudną sytuację, pomógł w upragnionym awansie, jednocześnie pokazując "ludzką twarz". Każdy, kto wtedy zdecydowałby się skrytykować Michniewicza, zostałby wyśmiany lub wręcz... medialnie zlinczowany.

Po chwili (dosłownie) selekcjoner dostarczył jednak nowej amunicji swoim krytykom. Podczas pomeczowego wywiadu zbeształ Jacka Kurowskiego z TVP, podważając jego stwierdzenie o tym, że "piłkarze byli zaskoczeni taktyką na mecz ze Szwecją". Selekcjoner przypomniał również, że redaktor "nie wierzył w reprezentację" i "próbował zgasić jego optymizm". 

Sęk w tym, że kilka minut wcześniej Wojciech Szczęsny na antenie TVP rzeczywiście przyznał, że nie spodziewał się ustawienia, które trener zaordynował na mecz ze Szwedami. O ile starcie z Kurowskim było jedynie drobną potyczką, o tyle podczas tyrady na antenie Kanału Sportowego Michniewicz wytoczył działa ogromnego kalibru.

Wymienieni z nazwiska zostali trzej dziennikarze. Selekcjoner nazwał ich "zgredami", a także wspomniał o redaktorze rzekomo pobitym przez zdradzonego męża jego kochanki, wszystko okraszając sosem wulgaryzmów. Zrobiło się niezręcznie...

Wątpliwy triumf

Po ludzku można zrozumieć Michniewicza - któż z nas nie ma czasem ochoty wykrzyczeć tego, co "leży nam na wątrobie", prosto w twarz nieprzychylnym osobom - zwłaszcza w momencie sukcesu. Sęk w tym, że selekcjoner chyba jednak dał się ponieść emocjom i nieco przeszarżował.

Michniewicz mógł bowiem w ten sposób zniechęcić do siebie nie tylko tę część dziennikarskiego środowiska, która nadal wypomina mu 711 połączeń z "Fryzjerem", ale również tych, którzy do tej pory byli wobec niego neutralni. Dopóki wyniki będą odpowiednie, krytycy zapewne będą siedzieć cicho, ale gdy gra i rezultaty się pogorszą, zrobią wszystko, by "zatopić" selekcjonera.

Specjaliści ds. wizerunku spierają się, czy pomeczowe zachowanie 52-letniego trenera wpłynie na jego postrzeganie. W rozmowie z portalem wirtualnemedia.pl Grzegorz Kita twierdzi, że ostre słowa niebawem mogą odbić się mu czkawką.

- Michniewicz w takiej konfiguracji staje się bardzo ryzykowny do działań sponsorskich. Dla potencjalnych sponsorów to spore ryzyko reputacyjne - twierdzi prezes Sport Management Polska.

Przeciwnego zdania jest Adam Pawlukiewicz z Pentagon Research. - Czesław Michniewicz ma prawo się bronić. Kiedy, jak nie po sukcesie reprezentacji? - ocenia.

"Czy warto było szaleć tak?"

Wspominając pierwszą konferencję prasową w roli selekcjonera reprezentacji Polski, Michniewicz stwierdził, że dziennikarze "zepsuli mu święto" pytaniami o "Fryzjera" i rzekomy udział w korupcyjnym procederze. Medialna szarpanina po meczu ze Szwecją z pewnością nie odebrała nikomu radości z awansu Biało-Czerwonych, ale do beczki wyjątkowo słodkiego miodu dostała się łyżka dziegciu. O tym, czy była to łyżeczka do herbaty, czy raczej stołowa chochla, przekonamy się podczas kolejnych konferencji prasowych. Na razie Michniewicz może zapalić ulubione cygaro i z szerokim uśmiechem czytać opinie swoich przeciwników.

Bartosz Goluch/PolskieRadio24.pl

Czytaj także:

Polecane

Wróć do strony głównej