Śledztwo ws. Karnowskiego umorzone
Zapis rozmowy prezydenta Sopotu z biznesmenem Sławomirem Julkem, nie okazał się dowodem rozstrzygającym, ponieważ była to kopia.
2013-12-17, 15:43
Posłuchaj
Prokuratura Apelacyjna w Szczecinie umorzyła śledztwo przeciwko prezydentowi Sopotu. Jacek Karnowski był podejrzany o żądanie łapówki od sopockiego biznesmena Sławomira Julkego. Prokuratura nie znalazła dowodów na to, że prezydent Sopotu miał zażądać dwóch mieszkań w zamian za korzystną decyzję administracyjną. Według prokuratury, zgromadzony materiał dowodowy nie był wystarczający do wniesienia aktu oskarżenia.
Śledztwo w tej sprawie wszczęto w lipcu 2008 roku. Sławomir Julke jako dowód na żądanie od niego korzyści majątkowej przekazał prokuraturze kopię nagranej przez siebie rozmowy z prezydentem Sopotu. Sprawa trafiła do Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, a następnie - do Szczecina.
- Rozstrzygającym dowodem nie okazał się także sam zapis rozmowy nagranej w dniu 19 marca 2008 r. Zawiadamiający o przestępstwie dostarczył prokuratorowi kopię nagrania, które według opinii biegłych - jakkolwiek nie stwierdzono w nim celowej ingerencji - nie ma waloru autentyczności - podkreśliła Gawłowska-Rynkiewicz.
Sławomir Julke nie miał oryginalnego nagrania. Twierdzi, że je zniszczył.
REKLAMA
Szczecińscy śledczy m.in. przeprowadzili eksperyment procesowy odtwarzający okoliczności nagrania rozmowy między Karnowskim a biznesmenem, zapoznali się z opinią biegłych z zakresu fonoskopii, skonfrontowali podejrzanego z zawiadamiającym o przestępstwie.
Postanowienie o umorzeniu sprawy nie jest prawomocne.
Karnowski: taśma spreparowana
Satysfakcja i pewność co do słuszności decyzji prokuratury. Prezydent Sopotu z zadowoleniem przyjął decyzję o umorzeniu śledztwa wobec niego.
Podczas konferencji prasowej w Sopocie Jacek Karnowski podkreślał, że taśma, która miała być dowodem w sprawie, została zmontowana.
- Nigdy nie zdołano znaleźć żadnego dowodu na to, żebym czegokolwiek od kogokolwiek żądał, dlatego posłużono się spreparowanym, a właściwie zmontowanym nagraniem - komentował.
Jacek Karnowski skrytykował działania CBA, które pod wodzą Mariusza Kamińskiego prowadziło śledztwo przeciwko niemu.
- Zarzuty w sprawie Julkego były absurdalne. CBA Mariusza Kamińskiego starało się nie widzieć tego, że nie ma oryginału nagrania, że nagranie jest spreparowane. Ja mam dowód na to i mam także świadków, że Julke montował nagranie - wyjaśnił Karnowski.
REKLAMA
W przygotowanym we wtorek oświadczeniu Julke podtrzymał swoje zarzuty wobec Karnowskiego. Podkreślił także, że śledczy z Gdańska "w swoich oświadczeniach" potwierdzali, że przedstawiona przez niego wersja wydarzeń jest wiarygodna, a jego zeznania potwierdzają "inne środki dowodowe, w tym zeznania innych świadków, opinie biegłych oraz eksperymenty procesowe". Julke nie odniósł się do zarzutów dotyczących manipulowania nagraniem.
Afera sopocka
Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku prowadziła od lipca 2008 r. śledztwo z zawiadomienia złożonego przez Sławomira Julkego. Twierdził on, że w marcu 2008 r. Karnowski zażądał od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań. Zdaniem biznesmena, który planował przebudować strych kamienicy w Sopocie, prezydent chciał dostać lokale jako zapłatę za pomoc w uzyskaniu od swoich urzędników koniecznych pozwoleń na przebudowę.
W 2009 r. gdańska prokuratura postawiła Karnowskiemu osiem zarzutów, w tym siedem natury korupcyjnej. Zarzuty korupcyjne dotyczyły m.in. rzekomego żądania przez Karnowskiego od Sławomira Julkego łapówki w postaci dwóch mieszkań oraz przyjęcia korzyści w formie: robót budowlanych, tańszego kupna aut i ich darmowej naprawy. Ósmy zarzut dotyczył oświadczenia, w którym - zdaniem śledczych - Karnowski miał napisać nieprawdę.
Prokuratura dwukrotnie: w 2010 i 2011 r. kierowała do Sądu Rejonowego w Sopocie akt oskarżenia w tej sprawie. Za każdym razem sąd zwracał prokuraturze akta do uzupełnienia o dodatkowe opinie, a w przypadku drugiego aktu oskarżenia sąd zdecydował też o umorzeniu niektórych zarzutów.
W efekcie w toku sprawy pięć korupcyjnych zarzutów zostało prawomocnie umorzonych przez samych śledczych lub sądy, które nie dopatrywały się przestępstwa w działaniach prezydenta Sopotu.
Z trzech pozostałych zarzutów tymi dotyczącymi fałszywego oświadczenia oraz łapówki w postaci wykopania rowu na posesji Karnowskiego miał zająć się sopocki sąd.
Niespodziewanie pod koniec ubiegłego roku powrócił też wątek związany z umorzonym już prawomocnie zarzutem korupcyjnym dotyczącym napraw aut. W listopadzie zeszłego roku prokurator generalny poinformował, że zwrócił się do Sądu Najwyższego ze skargą kasacyjną na decyzję gdańskiego sądu w tej sprawie. Prokurator generalny zarzucił gdańskiemu sądowi naruszenie procedury karnej przez "niedostateczne rozważenie" argumentów prokuratury oraz to, że sąd orzekał w sprawie nie mając w dyspozycji całości akt sprawy, które były wtedy w sądzie niższej instancji, w Sopocie. Rzecz czeka na rozpatrzenie przez SN. Rozprawa w tej sprawie zaplanowana jest na 20 grudnia.
Karnowski od początku odpiera wszystkie zarzuty prokuratury: twierdzi m.in., że nagranie rozmowy, w czasie której miał złożyć rzekomą korupcyjną propozycję Sławomirowi Julkemu, zostało przez biznesmena zmanipulowane.
IAR, Radio Gdańsk, PAP, bk
REKLAMA
REKLAMA