Korupcja na celowniku chińskich władz. A biznes płacze
Gdy nowa ekipa rządząca w Chinach wzięła się za walkę z wszechogarniającą korupcją, biznes płacze - spadają obroty luksusowych restauracji, mniej sprzedaje się drogich zegarków i alkoholi. Wszyscy się zastanawiają – jak długo potrwa ta kampania, nie pierwsza przecież w historii Kraju Środka.
2013-12-22, 11:30
Tymczasem władze chińskie ostro wzięły się za zwalczanie korupcji. Nowa ekipa, która objęła rządy wiosną tego roku - trochę wystraszona badaniami opinii pokazującymi, że najbardziej bolą ludzi pogłębiające się nierówności i właśnie korupcja, postanowiła się za nią zabrać.
Korupcja w Chinach to rzecz powszechna
Gdyby porozmawiać z przeciętnym Chińczykiem, to raczej bez obaw i głośno przyzna, że korupcja, to tutaj zjawisko powszechne i dostrzegalne na każdym kroku.
Na celowniku prowincjonalna wierchuszka
Tym razem na celowniku znaleźli się przede wszystkim partyjni urzędnicy, w tym szczebla lokalnego, którzy dotąd, z dala od Pekinu czuli się, raczej bezkarni i sporo musieli nabroić, aby sięgnął ich gniew „centrali”.
Nie bez kozery jedno z popularnych chińskich przysłów powiada, że: „Góry są wysoko, a cesarz daleko”.
REKLAMA
Do tego Chiny, choć są państwem scentralizowanym, to na tzw. prowincji życie toczy się swoim biegiem, często wbrew wytycznym pekińskich elit.
Najpierw – zakaz wystawnych bankietów
Teraz jednak nastał koniec wystawnych przyjęć i bankietów, które towarzyszą w Chinach każdemu większemu i mniejszemu świętu, w tym państwowemu, ale nie tylko.
Nie do rzadkości należy tu organizowanie przez urzędników za publiczne pieniądze wystawnych przyjęć z okazji własnych urodzin, czy też kogoś z członków bliskiej rodziny.
Do tego wypada na takie przyjęcie przyjść z porządnym prezentem dla gospodarza.
REKLAMA
Ograniczenie bankietów godzi w restauracyjny biznes
Firmy organizujące podobne imprezy zanotowały ostatnio spadek rezerwacji sal i pomieszczeń bankietowych, co bardzo je martwi, bowiem branża ta rozkwitła w Chinach w ostatnich latach (każda szanująca się restauracja chińska posiada osobne sale na zamknięte spotkania i bankiety).
„Cierpi” branża alkoholowa
Cierpią również producenci drogich alkoholi, a zwłaszcza najbardziej tu pożądanej wódki „Moutai”, której cena za 30 letnią butelkę spadła z 20 tys. juanów (około 10 tys. zł.) do… 17 tys. juanów (8,5 tys. zł.).
Powodem jest odnotowany ostatnio zmniejszony popyt na ten trunek, który „obowiązkowo”, choć niekoniecznie w najdroższej wersji gości tu na stołach podczas wystawnych przyjęć. Teraz musi wystarczyć zielona herbata, przegotowana woda - często serwowana w Chinach do posiłków - i, skromne przekąski.
Mniej sprzedawanych luksusowych zegarków
Spadło też nieco, w porównaniu rok do roku tempo sprzedaży niektórych kategorii towarów luksusowych, zwłaszcza tych nabywanych, najczęściej, jako prezenty dla notabli (drogie zegarki, wyroby ze złota, jadeitu, itp.), choć - ogólnie - rynek luksusu ma się tutaj świetnie.
REKLAMA
Chiny w połowie rankingu transparency International
Zdaniem Transparency International w 2013 r. w świecie pod względem postrzegania korupcji Chiny awansowały na 80 miejsce wśród 177 państw, co ma potwierdzać, że antykorupcyjna kampania działa.
Na czele antykorupcyjnej kampanii – sekretarz partii
Na jej czele stoi Wang Qishan - nowy sekretarz partyjnej Centralnej Komisji Kontroli Dyscypliny.
Czy ktoś wierzy, że Chiny pozbędą się korupcji
Jednak obserwatorzy chińskiej sceny nie wierzą w skuteczność a, zwłaszcza trwałość tej kampanii i dogłębne samooczyszczenie się partii ze skorumpowanych ludzi, z których ci najważniejsi są - raczej - nietykalni, choć tegoroczny proces i wyrok na Bo Xilaja - byłego członka Biura Politycznego KPCh - może temu przeczyć.
Także chińscy dziennikarze i media, może poza internetowymi blogerami, dwa razy zastanowią się zanim odważą się - sami z siebie - oskarżyć wysokiego urzędnika o praktyki korupcyjne.
REKLAMA
Sam Wang Qishan zapowiada, że tym razem walka z korupcją nie będzie miała w Chinach charakteru doraźnego, lecz systemowy, ale przyznaje, że „przed wprowadzeniem stałego lekarstwa, na razie rozwiązania będą tymczasowe”.
Chiny biorą przykład z…Tajwanu
Ciekawostkę może stanowić to, iż w tej materii Chiny chcą sięgnąć po rozwiązania, które sprawdziły się na… Tajwanie.
Tam także, mimo zupełnie odmiennego od Chin kontynentalnych systemu politycznego, podczas szybkiego rozwoju gospodarki były spore problemy z korupcją (obecnie Tajwan pod względem percepcji korupcji znajduje się na 36 miejscu na świecie).
Już w 1990 roku przyjęto na wyspie kilka ustaw antykorupcyjnych zapewniających przejrzystość pod tym względem, które obecnie posłużą władzom ChRL, jako legislacyjny wzorzec.
REKLAMA
Przełomem może być również zapowiedź wszczynania większej liczby dochodzeń korupcyjnych przez wymiar sprawiedliwości i ich upublicznienie, a nie prania brudów we własnym domu.
Większością, bowiem dużych i małych afer korupcyjnych w sposób całkowicie niejawny zajmują się w Chinach organy wewnątrzpartyjne, nie do końca nawet znane i opisane, które mają np. własne tajne więzienia.
Często porównywane są one do sądów kapturowych, zaś „prawdziwe” sądy jedynie przyklepują to, co wcześniej ustaliły wąskie partyjne gremia.
Zobaczymy, jaki tym razem będzie efekt tych reformatorskich poczynań i, jak głęboko a raczej, jak wysoko one sięgną.
REKLAMA
W Chinach coraz głośniej, także media kontrolowane bezpośrednio przez władze podkreślają, iż państwo powinno zacząć przestrzegać „międzynarodowych norm w sprawozdawczości aktywów majątkowych urzędników państwowych oraz ich małżonków i dzieci”, bo brak takich rozwiązań - argumentują - podważa zaufanie do rządu, bez względu na to, jak silnie deklaruje on determinację w walce z korupcją.
Wskazuje się przy tym, iż 90 proc. państw mogących pochwalić się niskim stopniem korupcji przyjęło już podobne rozwiązania. Czas, więc na Chiny akcentujące - oficjalnie - na każdym kroku otwartość i integrowanie się ze światem - podkreślają proreformatorscy publicyści i eksperci.
Zapędzają się oni jeszcze dalej i apelują też o „większą jawność formułowania polityki” i „pracę rządu przy otwartej kurtynie”, w tym - nawet - „transparentny wybór urzędników państwowych”. Czyżby w Chinach rzeczywiście szło nowe?
Adam Kaliński
REKLAMA
REKLAMA