Wybory w Bangladeszu - zgodnie z oczekiwaniami - wygrała partia rządząca
Wybory parlamentarne w Bangladeszu wygrała Liga Ludowa (AL). Głosowanie zbojkotowała główna partia opozycyjna. W dniu wyborów, w niedzielę, zginęło 18 osób, a w 400 lokalach wstrzymano głosowanie.
2014-01-06, 11:47
Według agencji Reutera rządząca Bangladeszem Liga Ludowa (AL) będzie miała ponad dwie trzecie miejsc w jednoizbowym parlamencie. Partia premier Hasiny Wazed zdobyła 105 spośród 147 miejsc, o które toczyła się walka wyborcza. Ponadto może liczyć na dodatkowe 127 miejsc w 300-osobowym Zgromadzeniu Narodowym.
Na razie nie są znane dokładne dane dotyczące frekwencji wyborczej, ale według mediów wyniosła ona ok. 30 proc. - Niska frekwencja jest oznaką tego, że zwykli ludzie odrzucili te wybory. To głosowanie bez głosujących - powiedział wiceprzewodniczący głównego ugrupowania opozycyjnego Nacjonalistycznej Partii Bangladeszu (BNP) Shamsher Mobin Chowdhury.
Zdaniem obserwatorów w związku z niską frekwencją na premier będzie wywierana coraz większa presja, by porozumiała się z BNP. Na czele tej partii stoi rywalka Wazed - była premier Begum Chaleda Zia. Zia, która twierdzi, że od ponad tygodnia jest w areszcie domowym, wezwała w piątek swych zwolenników do "całkowitego bojkotu" wyborów.
W dniu wyborów - jak podały media - doszło do ataków na lokale wyborcze w całym kraju. W zamieszkach zginęło co najmniej 18 osób. Policja poinformowała, że w sześciu przypadkach otworzyła ogień do działaczy opozycji. W 400 z 18 tys. lokali wstrzymano glosowanie.
Chcieli zmusić premier do dymisji
Od października 2013 roku BNP i jej sojusznicy przeprowadzili szereg strajków powszechnych, by zmusić premier do ustąpienia przed wyborami. Miało to doprowadzić do utworzenia przejściowego ponadpartyjnego gabinetu. Protesty przerodziły się w akty przemocy, w których - według organizacji pozarządowych - od października do wyborów zginęło 150 osób.
Hasina Wazed, która odmówiła podania się do dymisji, odrzuciła możliwość powstania takiego technicznego gabinetu, argumentując, że pozwoliłoby to wojsku na przejęcie władzy w kraju, do czego dochodziło w przeszłości wielokrotnie.
Przed wyborami blokady transportowe utrudniały pracę w fabrykach odzieżowych. Wart 22 mld dolarów przemysł odzieżowy stanowi 80 proc. eksportu tego azjatyckiego kraju. Przedstawiciele BNP zapowiedzieli w niedzielę, że zwolennicy partii utrzymają blokady. Wezwali też do kolejnych strajków generalnych, począwszy od poniedziałku.
Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Unia Europejska odmówiły wysłania swoich obserwatorów na wybory do Bangladeszu, podając w wątpliwość uczciwość tamtejszego procesu wyborczego.
Bangladesz jest jednym z najbiedniejszych krajów na świecie. Władza ustawodawcza należy tam do jednoizbowego parlamentu, w którego skład wchodzi 350 deputowanych: 300 jest wybieranych w głosowaniu powszechnym, a 50 kobiet wyłanianych jest pośrednio przez członków parlamentu.
Bangladesz liczy 154 mln mieszkańców i zajmuje ósme miejsce w świecie pod względem zaludnienia. Prawie jedna trzecia jego mieszkańców żyje poniżej granicy ubóstwa.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP, kk
REKLAMA
REKLAMA