Antyrządowe protesty w Tajlandii. Demonstranci zostali ostrzelani
- Co najmniej dwie osoby zostały ranne w środę rano w Bangkoku, gdzie ostrzelano antyrządowych demonstrantów - podały tajlandzkie władze. Trzeci dzień trwa blokada tajlandzkiej stolicy przez przeciwników rządu, którzy chcą odejścia premier Yingluck Shinawatry.
2014-01-15, 10:12
W wyniku ataku niegroźnie ranni zostali mężczyzna i kobieta. Do ostrzelania demonstrantów doszło na ulicy prowadzącej do jednej z luksusowych dzielnic handlowych, która od poniedziałku jest okupowana przez przeciwników rządu. Według świadków w ciągu dwóch godzin w kierunku barykady wzniesionej przez protestujących oddano z nieznanego miejsca ok. 30 strzałów z broni palnej. W tym czasie w tym miejscu znajdowało się niewielu demonstrantów.
W nocy z wtorku na środę doszło do jeszcze jednego incydentu - na teren domu byłego premiera Abhisita Vejjajivy wrzucono niewielki ładunek wybuchowy. Siła eksplozji wybiła okna i uszkodziła nieco dach, ale nikt nie został ranny - poinformowała policja. Stojący na czele opozycyjnej Partii Demokratycznej Abhisit, który przyłączył się do protestów, w tym czasie znajdował się poza domem.
>>> Tajlandia: demonstranci wdarli się na teren siedziby rządu >>>
Ponadto w zachodniej części Bangkoku oblano benzyną i podpalono autobus, którym przewożeni są demonstranci.
Najnowsze demonstracje rozpoczęły się, gdy rząd poparł projekt ustawy amnestyjnej, która mogłaby umożliwić powrót do Tajlandii byłego premiera, Thaksina Shinawatry. W wyniku nasilających się protestów co najmniej ośmiu ludzi zginęło, w tym policjant, a ponad 450 odniosło obrażenia. Od poniedziałku trwa akcja pod hasłem "paraliżu Bangkoku"; w jej ramach demonstranci blokują strategiczne węzły komunikacyjne, chcąc zintensyfikować presję na rząd.
Bez szans na kompromis
Premier Yingluck Shinawatra próbowała załagodzić kryzys, rozwiązując w grudniu 2013 roku parlament i zwołując przedterminowe wybory na 2 lutego. Zarówno demonstranci, jak i Partia Demokratyczna wzywają do bojkotu tych wyborów, w których i tak zwyciężyłoby zapewne ugrupowanie Yingluck. Jej przeciwnicy domagają się jej ustąpienia i przejęcia tymczasowej władzy przez "radę ludową", której zadaniem byłoby przeprowadzenie niezbędnych ich zdaniem reform przed rozpisaniem jakichkolwiek nowych wyborów.
pp/PAP
REKLAMA
REKLAMA