Zalegasz ze spłatą kredytu, opłat? Trafisz do windykatora

Banki, firmy telekomunikacyjne, dostarczające gaz czy energię wzięły się ostro za dłużników. Nie liczą już na monity czy przypomnienia – gremialnie oddają sprawy w ręce zawodowych windykatorów.

2014-02-01, 16:15

Zalegasz ze spłatą kredytu, opłat? Trafisz do windykatora
Do windykatorów coraz częściej trafiają nasze domowe rachunki. Foto: Glow Images/East News

Posłuchaj

O rosnącej fali wyprzedaży długów mówi Tomasz Jaroszek z serwisu Doradca.tv /Justyna Golonko, Polskie Radio/
+
Dodaj do playlisty

O skali masowego pozbywania się długów świadczą liczby: rynek windykacji bije rekordy, około 10 mld zł wyniosła wielkość konsumenckich długów wystawionych na sprzedaż w ubiegłym roku. Podaż rośnie, bo swoje wierzytelności zaczęły sprzedawać nie tylko banki ale inne instytucje.

Zdaniem Tomasza Jaroszka z serwisu Doradca.tv, obrót wierzytelnościami nabiera rozpędu, bo część „mocy przerobowych” banków poświęcona jest temu, żeby poprzednie kredyty się spłacały.

Bank woli dogadać się z firmą windykacyjna niż z klientem

– Z drugiej strony, gdy już widać, że klient nie jest w stanie spłacać długów bez problemów i tu nie wystarczy jakieś przypomnienie czy bankowy monit, to tak naprawdę łatwiej jest spakować te wszystkie średnio spłacalne albo bardzo słabo spłacalne kredyty w jeden pakiet i odzyskać z tego ile się da – podkreśla ekspert.

Dla banków najważniejsze jest pozyskiwanie nowych klientów, ewentualnie wzbogacanie portfolio produktów każdego obecnego klienta.

REKLAMA

Windykacją na dużą skalę zajmują się firmy windykacyjne i banki wolą z nich korzystać, bo jest to wygodniejsze. Ponadto, część banków to spółki giełdowe, gdzie najważniejsze są dobre wyniki. Jeśli niespłacone kredyty mają je osłabiać, to lepiej się ich pozbyć – mówi Jaroszek.

Bank woli wróbla w garści niż gołębia na dachu

W ten sposób banki postępują racjonalnie, uważając, że lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu – czyli nadzieja na spłacenie całego długu.  – Najprościej mówiąc, banki odzyskują część pieniędzy. Gdy tak naprawdę mają pulę niespłaconych pieniędzy i same mogą walczyć z klientami, próbując je odzyskać, idą jednak do firmy, która się tym zajmie. Ustala się indywidualnie warunki, np. ile z danego portfela kredytowego można odzyskać. Dla banku jest to często jakiś zastrzyk gotówki, a mniejsze ryzyko – tłumaczy Tomasz Jaroszek.

Do wyprzedaży długów klientów ruszyły też firmy telekomunikacyjne

Podobne problemy mają też inne instytucje, np. firmy telekomunikacyjne, które również chętnie sprzedają swoje wierzytelności.

O pomoc windykatorów proszą też parabanki

– Wiele firm sprzedaje tego typu wierzytelności. Duży zastrzyk pieniędzy otrzymały firmy, zajmujące się ściąganiem tych długów po tym, jak nie tylko instytucje bankowe zaczęły je sprzedawać. Również instytucje para-bankowe zaczęły się pozbywać słabo spłacalnych kredytów. Często są to malutkie pożyczki, od 1 do 3 tysięcy złotych, ale klienci, którzy mają np. pętlę kredytową na szyi, mają największy problem – mówi ekspert.

REKLAMA

Najpierw spłacamy kredyty hipoteczne, dopiero potem konsumpcyjne

Portfele windykatorów zapełnione są w głównej części kredytami konsumenckimi.  Jak tłumaczy Tomasz Jaroszek, kredyty hipoteczne spłacają się najlepiej w Polsce, dla Polaka mieszkanie jest najważniejsze. Stąd, jak podkreśla ekspert, w pierwszej kolejności spłacimy kredyt hipoteczny, a w kolejnej  - kredyt konsumpcyjny.

Te kredyty z reguły są sprzedawane w pakietach do firm, zajmujących się ściąganiem długów.

Jaroszek ostrzega – Osoby, które mają długi, nie powinny spać spokojnie – Na pewno firmy specjalizujące się w ściąganiu długów, które świetnie znają procedury prawne, dużo szybciej ściągną zadłużenie niż np. banki – tłumaczy.

Zdaniem ekspertów, w tym roku podaż długów może być dużo wyższa od ubiegłorocznej i sięgnąć może nawet 25 mld złotych. Jak widać, branża windykacyjna ma powody do zadowolenia. Gorzej z dłużnikami.

REKLAMA

Justyna Golonko

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej