Progress 54 na orbicie

Rosyjski statek kosmiczny Progress dotarł do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Przywiózł paliwo i zapasy dla naukowców pracujących na orbicie okołoziemskiej.

2014-02-06, 11:00

Progress 54 na orbicie
Teleskop na Biegunie Południowym. Foto: flickr/Argonne National Laboratory

Posłuchaj

06.02.14 Rafał Motriuk o Miedzynarodowej Stacji Kosmicznej
+
Dodaj do playlisty

Statek wystartował z Bajkonuru w Kazachstanie. Dzięki dobrej pogodzie wszystko przebiegło zgodnie z planem i bez problemów. A także szybko, bo mimo wielkich odległości, dostawa zapasów na Międzynarodową Stację Kosmiczną to teraz szybka operacja.

Jak z Wrocławia do Warszawy

Parę lat temu lot z Bajkonuru na Międzynarodową Stację Kosmiczną trwał dwa dni, czyli wystrzelony statek dość szybko znajdował się na orbicie, ale potem musiał tę stację gonić.

- Od niedawna jest tak, że ze startem czeka się do momentu, kiedy Międzynarodowa Stacja Kosmiczna przelatuje nad danym miejscem i wtedy odpala się rakietę nośną ze statkiem transportowym. Dzięki temu bardzo szybko znajduje się ona  blisko stacji kosmicznej i rozpoczyna się manewr dokowania. Wszystko to trwa sześć godzin. Zawsze żartuję sobie, że z Bajkonuru na Międzynarodową Stację Kosmiczną można dotrzeć poświęcając niewiele więcej czasu niż na podróż najszybszym pociągiem z Wrocławia do Warszawy – mówił w PR24 Rafał Motriuk, korespondent naukowy Polskiego Radia.

Kosmiczna wymiana

Progress 54 wymienił poprzedni statek, Progress 52, który obecnie odłączony krąży w okolicach orbity, by po paru dniach wejść w atmosferę ziemską i w niej spłonąć. Statki latające na Międzynarodową Stację Kosmiczną dowożą mieszkającym na niej ludziom wodę, tlen, żywność, ale także ubrania, świeże owoce, sprzęt naukowy, a nawet prezenty świąteczne.

- Progress 54 zabrał ponad 2,5 tony różnego rodzaju zapasów, z czego najcięższy jest właśnie sprzęt naukowy. Przywiózł także sporo paliwa, trochę tlenu i wody. Takie loty muszą odbywać się regularnie, żeby stacja kosmiczna nie miała problemów z zapasami – powiedział Rafał Motriuk.

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna to projekt jednocześnie naukowy i polityczny. Koszt projektu do tej pory 100 miliardów dolarów. Zwolennicy uważają, że to opłacalny koszt, ponieważ jest to oaza pokoju na orbicie – pokoju, który trudno jest czasami zbudować na ziemi.

PR24/Anna Plutecka

Polecane

Wróć do strony głównej