Kazimierz Lisiecki. Dla dzieci "Dziadek"

W przedwojennej Warszawie dbał o tych, którzy tak jak on byli sierotami. Przez lata pracy stworzył podstawy pod budowę systemu wychowawczego.

2021-02-09, 05:40

Kazimierz Lisiecki. Dla dzieci "Dziadek"
Fragment tablicy upamiętniającej Kazimierza Lisickiego, ul. Stara 4 w Warszawie. Foto: Mateusz Opasiński (18.08.2012), Wikipedia/CreativeCommons

9 lutego 1902 roku urodził się Kazimierz Lisiecki, pedagog, wychowawca młodzieży, społecznik, twórca Towarzystwa Przyjaciół Dzieci Ulicy.

Sierota dla sierot

Bez wątpienia dzieciństwo i młodość Lisieckiego miało ogromny wpływ na jego późniejsze zaangażowanie w działalność społeczną. W młodym wieku stracił wszystkich swoich bliskich. Pracę z dziećmi rozpoczął tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości.

– Wtedy jako młody chłopak w organizacji harcerskiej razem ze swoimi kolegami, studentami pomagał dzieciom, ofiarom wojny – mówił Wojciech Salinger, wieloletni współpracownik "Dziadka". – W tym czasie w Warszawie istniało wiele klubów gazeciarzy.

W klubach gazeciarzy tłoczyła się młodzież, która całymi dniami pracowała, a wieczorem musiała gdzieś znaleźć schronienie. Tam zrodziła się inicjatywa powołania placówek, które mogłyby pomóc dzieciom w tak trudnej sytuacji życiowej. Kazimierz Lisiecki jeszcze jako student Wydziału Pedagogicznego założył na swojej uczelni Akademickie Koło Przyjaciół Dzieci Ulicy.

REKLAMA

"Z wizytą u Dziadka" – dokument o wyjątkowym wychowawcy dzieci ulicy, cz.1

– "Dziadek" na pewno był człowiekiem, który miał siłę taką jakby nadprzyrodzoną – wspominał Marian Gędłek w audycji Ireny Kossakowskiej w 1977 roku. – Potrafił każdego młodego człowieka prześwietlić. Przed "Dziadkiem" kłamstwo się nie ukryło. Nie było mowy, żeby ktoś mógł go oszukać.

Towarzystwo Przyjaciół Dzieci Ulicy

W 1928 roku powstało pierwsze ognisko dla warszawskich nieletnich bezdomnych, które powierzono jego opiece. Z roku na rok placówek, nie tylko w Warszawie, przybywało. Po tragedii Powstania Warszawskiego "Dziadek" wyprowadził z miasta swoich wychowanków i w Giełzowie w województwie kieleckim, rozpoczął działalność bez jakiegokolwiek zaplecza finansowego. Po wojnie powrócił ze swoimi dziećmi do Warszawy.

REKLAMA

– Wiem, że jego najbliżsi nie mieli z nim łatwego życia, bo wszystkie swoje sprawy podporządkował młodzieży – mówił Wojciech Salinger. – Umiał każdą, nawet najgorszą prawdę nazwać po imieniu i umiał powiedzieć każdemu prosto w oczy, co o nim myśli.

"Z wizytą u Dziadka" – dokument o wyjątkowym wychowawcy dzieci ulicy, cz.2

Na kłopoty "Dziadek"

Swoich podopiecznych z jednej strony traktował z czułością, ale z drugiej był wobec nich bardzo wymagający i stanowczy. Przez lata stał się dla tych młodych ludzi autorytetem i punktem odniesienia.

REKLAMA

– "Dziadek" lubił takich młodych ludzi, którzy potrafili walczyć sami o swoją sprawę – podkreślał Marian Gędłek. – I takim wtedy pomagał, a oni byli przeświadczeni, że jeśli już nikt nie może im pomóc to wystarczy "Dziadek".


Posłuchaj

Opowieść o "Dziadku" – audycja Ireny Kossakowskiej z cyklu "Rozmowy i refleksje pedagogiczne". (PR, 8.01.1977) 9:05
+
Dodaj do playlisty

 

Osobisty dramat przeżywał kiedy w 1953 roku Towarzystwo Przyjaciół Dzieci Ulicy zostało zlikwidowane, a Ogniska włączono do sieci Państwowych Domów Dziecka. 3 lata później powołano w zamian Państwowy Zespół Ognisk Wychowawczych, a na jego czele postawiono samego Kazimierza Lisieckiego.

Zmarł 8 grudnia 1976. W dniu jego pogrzebu powołano Koło Wychowanków. Po 1989 roku reaktywowano Towarzystwo Przyjaciół Dzieci Ulicy z "Dziadkiem" jako patronem instytucji.

REKLAMA

mb

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej