Szef GDDKiA odwołany. "Wysadził w powietrze wiele firm"
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad bez szefa. Premier odwołał Lecha Witeckiego na wniosek wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej. Decyzję komentowali politycy w Sejmie.
2014-02-13, 13:45
Posłuchaj
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak mówi, że Lech Witecki dawno powinien był stracić stanowisko. Przypomniał, że Prawo i Sprawiedliwość dawno to postulowało. Ze względu - jak wyjaśnia Błaszczak - na jego szkodniczą działalność - między innymi za upadek branży budowlanej.
Podobnego zdanie jest rzecznik SLD Dariusz Joński. Polityk nazywa odwołanego dyrektora grabarzem polskich firm budowlanych.
Poseł PO Marcin Kierwiński nie jest zdziwiony decyzją wicepremier Bieńkowskiej. Jak mówi, to naturalne, że nowa minister infrastruktury sama dobiera sobie współpracowników.
Natomiast były minister transportu Cezary Grabarczyk broni Lecha Witeckiego. Wicemarszałek Sejmu z PO zapewnia, że odwołany przez premiera szef GDDKiA był fachowcem w swojej dziedzinie i wzorcem urzędnika państwowego. Grabarczyk zaznaczył, że Witecki to osoba wyjątkowo skrupulatna, która była strażnikiem interesu publicznego przy realizacji inwestycji które można wycenić na blisko 100 miliardów złotych.
W oświadczeniu resortu infrastruktury czytamy między innymi, że kierownictwo dyrekcji nie ustrzegło się błędów w czasie realizacji projektów drogowych. - Najbardziej dotkliwe - to liczne opóźnienia w harmonogramach prac i zła atmosfera współpracy z wykonawcami i całą branżą budowlana - napisano.
Do czasu wyłonienia w konkursie następcy Lecha Witeckiego, pracami GDDKiA będzie kierowała Ewa Tomala-Borucka, dotychczasowa szefowa katowickiego oddziału dyrekcji.
IAR, to
REKLAMA